Pod koniec maja świat MotoGP żegnał Nicky'ego Haydena. Mistrz świata z 2006 roku, choć ścigał się przez wiele lat, zginął wskutek wypadku na rowerze. Został potrącony przez samochód w trakcie wycieczki. Minęło kilka tygodni i motocyklowy świat traci kolejną gwiazdę. W czwartkowy wieczór z tym światem pożegnał się Angel Nieto.
Hiszpan miał 70 lat, ale ciągle był pełen życia. Najlepiej świadczą o tym okoliczności wypadku, który okazał się dla niego tragiczny w skutkach. 26 lipca Nieto podróżował po Ibizie quadem, gdy zderzył się z samochodem osobowym. Doznał poważnych obrażeń głowy, ale lekarze wierzyli, że z tego wyjdzie. W środę, dzień przed śmiercią Hiszpana, zapowiadali wybudzenie go ze śpiączki.
W czwartek w Brnie, gdzie w ten weekend rozegrane zostanie Grand Prix Czech, miała się nawet odbyć specjalna konferencja prasowa z udziałem Pablo Nieto, syna Angela. Menedżer ekipy Sky VR46 Racing Team miał odpowiadać na pytania dziennikarzy dotyczące stanu zdrowia ojca. Nie było mu jednak dane. Gdy w czwartek gruchnęła informacja, że 70-latek doznał rozległego wylewu krwi do mózgu, Pablo Nieto pozostał na Ibizie. Czuwał przy szpitalnym łóżku Angela do samego końca.
Informacja o śmierci Nieto pojawiła się w momencie, gdy zawodnicy MotoGP zakończyli odpowiadać na pytania dziennikarzy w Brnie. Co zrozumiałe, mówili o Hiszpanie w czasie teraźniejszym. Każdy z nich wierzył, że 70-latek wygra wyścig ze śmiercią. - Mam wiele wspomnień z nim związanych. Gdy przybyłem do mistrzostw świata w sezonie 2009, to on był jedną z pierwszych legend MotoGP, które do mnie podeszły. Nasze relacje są naprawdę dobre. Spędziłem mnóstwo czasu w jego motorhomie, oglądaliśmy razem mecze piłki nożnej. On był za Realem Madryt, ja kibicowałem FC Barcelonie. Było zabawnie - wspominał Marc Marquez, aktualny mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO Polscy kibice wspierają Kubicę
- On ma ogromne zapasy energii jak na 70-latka. Jego matka ma 100 lat i też jest w świetnej formie. Myślę, że to może być jeden z powodów. Spędziliśmy wiele czasu na Ibizie. Jednej nocy wyszliśmy na kolację, a skończyło się to grubą imprezą. Była godz. 5 nad ranem, byłem strasznie zmęczony, a Angel krzyczał do mnie "nie idź spać, zostań z nami, mamy jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia". Myślałem sobie wtedy, że on ma 65 lat, a wciąż jest w formie - mówił o Nieto Valentino Rossi.
To właśnie Rossi oddał hołd Hiszpanowi w 2008 roku. Wygrana w Grand Prix Francji sprawiła wtedy, że "Doctor" wyrównał osiągnięcie Nieto, jeśli chodzi o liczbę wygranych wyścigów. Po przekroczeniu mety Hiszpan ubrał specjalną koszulkę, wsiadł na maszynę Rossiego i wspólnie z nim pokonał całe okrążenie toru Le Mans. Rossi, już jako pasażer, wymachiwał do kibiców flagą, na której znajdował się napis "90+90".
Nieto startował w motocyklowych mistrzostwach świata w sezonach 1964-1986. Zdobył w tym okresie trzynaście tytułów mistrzowskich. Hiszpan był jednak niezwykle przesądną osobą, dlatego powtarzał w każdym wywiadzie, że ma na swoim koncie dwanaście mistrzostw plus jeden. Wygrał 90 wyścigów, w 139 stał na podium. W historii MotoGP zapisał się na stałe obok takich legend jak jak Giacomo Agostini, Valentino Rossi czy Mike Hailwood.
Gdy zakończył karierę, zadbał o to, by w mistrzostwach świata pojawili się jego następcy. Był szefem zespołu, gdy w 1999 roku jego rodak Emilio Alzamora zostawał mistrzem świata na motocyklu o pojemności 125 ccm. W jego ślady poszli też synowie. Jak napisała w czwartek oficjalna strona MotoGP, nazwisko Nieto stało się synonimem hiszpańskich wyścigów motocyklowych.