Red Bull Ring pechowy dla Valentino Rossiego

Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Valentino Rossi
Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Valentino Rossi

Valentino Rossi nie ma najlepszych wspomnień z toru Red Bull Ring. W całej swojej karierze Włoch ani razu nie stał na podium w Austrii. "Doctor" ma nadzieję, że zmieni się to w najbliższy weekend.

Przed wieloma laty, gdy Valentino Rossi rywalizował jeszcze na motocyklu o pojemności 125 ccm, Włoch stanął na podium wyścigu o Grand Prix Austrii. Po przenosinach do MotoGP, ta sztuka mu się nie udała. Tym bardziej, że Red Bull Ring wypadł z kalendarza mistrzostw i powrócił do niego dopiero w sezonie 2016.

Rossi wierzy jednak, że przełamie złą passę. Przed paroma dniami Włoch pokazał się z dobrej strony w Grand Prix Czech. Był też najszybszy podczas testów zorganizowanych na torze w Brnie. - Szybki powrót na tor jest dla nas ważny, szczególnie po ostatnich testach w Brnie, gdzie sprawdzaliśmy wiele rzeczy. W Czechach byliśmy bardzo szybcy w każdych warunkach, a dodatkowe sesje testowe pomogły nam zrozumieć kolejne detale - powiedział 38-latek.

Charakterystyka Red Bull Ringu nie odpowiada motocyklom Movistar Yamaha MotoGP. Austriacki tor słynie z długich prostych, na których potrzebna jest duża moc. Z tej słynie Ducati, które przed rokiem w Grand Prix Austrii sięgnęło po dublet. - Tor w Austrii nie jest dla nas korzystny. Mam jednak nadzieję, że będziemy w stanie walczyć o dobry wynik. Czuję się dobrze na motocyklu Yamahy. Obecnie jest on lepiej dopasowany do mojego stylu, mogę jeździć na nim tak jakbym sobie tego życzył - dodał Rossi.

Dobry wynik w Austrii pomógłby Rossiemu w walce o upragniony dziesiąty tytuł mistrzowski w MotoGP. Obecnie Włoch jest czwarty w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Do prowadzącego Marca Marqueza traci 22 punkty. - Mam nadzieję, że będę w stanie walczyć o podium w kolejnym wyścigu. Mistrzostwo ciągle jest sprawą otwartą i ważne jest, aby uzyskać w Austrii jak najwięcej punktów - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot wicemistrzem świata. Odwiedziliśmy jego rodzinne strony (WIDEO)

Źródło artykułu: