Patryk Kosiniak ponownie trafił do szpitala. Po raz ostatni czołowy polski motocyklista znalazł się pod opieką specjalistów z placówki MSWiA w Warszawie w połowie grudnia ubiegłego roku. Wtedy lekarze musieli interweniować, bo w złamanej nodze pojawiła się infekcja. Przeprowadzili kilkugodzinny zabieg, w trakcie którego oczyścili ranę i wyjęli z kontuzjowanej kończyny metalową płytkę.
Od tamtych wydarzeń minęły dwa miesiące i "Kosa" ponownie musi trafić pod nóż. - Przede mną kolejna, szósta już operacja, ale zdecydowanie najtrudniejsza i najdłuższa. Będzie to druga tego typu operacja w Europie. Zostanie wyjęty stabilizator zewnętrzny, którego zastąpi pręt śródszpikowy. Potem najtrudniejsze, czyli rekonstrukcja brakujących mięśni prostownika palucha oraz mięśnia piszczelowego przedniego z użyciem innowacyjnej membrany Biodesign - opisuje plany lekarzy 28-latek.
Motocyklista jest optymistą, choć zabieg jest na tyle skomplikowany, że zdaniem lekarzy może trwać nawet dziesięć godzin. - Głęboko wierzę w to, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Jesteście ze mną?! Wiecie, że wrócę silniejszy! - zaapelował do swoich fanów Kosiniak.
Dramat Kosiniaka rozpoczął się w sierpniu 2017 roku. Polak zanotował upadek w trakcie treningu przed wyścigiem IDM Superbike w holenderskim Assen i doznał skomplikowanego złamania lewej nogi. Kość strzałkowa i piszczelowa były tak mocno roztrzaskane, że konieczne było założenie kilku śrub i metalowych prętów. W listopadzie w jego kończynie pojawiło się zakażenie, przez co 28-latek trafił pod opiekę specjalistów ze szpitala MSWiA w Warszawie. W placówce spędził 39 dni. Po kilku tygodniach, w nodze ponownie pojawiła się infekcja.
"Kosa" to jeden z lepszych polskich motocyklistów. W sezonie 2016 reprezentant Polski wygrał mocno obsadzony Puchar Yamahy R6 w Niemczech, po czym zdecydował się na podpisanie kontraktu z Wilbers BMW Racing Team i starty w niemieckich Superbike'ach.
ZOBACZ WIDEO Kontrowersje po notach sędziowskich na igrzyskach. "Nie mamy czasu na powtórki"