Od początku roku Valentino Rossi narzeka na tegoroczny motocykl przygotowany przez Movistar Yamaha MotoGP. Mimo dość niekonkurencyjnej konstrukcji, 39-latek nie popełnia zbyt wielu błędów i solidnie punktuje w kolejnych wyścigach. W efekcie jest obecnie wiceliderem klasyfikacji generalnej MotoGP.
Rossi traci 27 punktów do prowadzącego Marca Marqueza i gdyby Japończycy zapewnili mu poprawki do motocykla, mógłby spróbować odwrócić losy rywalizacji. Tymczasem nowe rozwiązania, sprawdzane podczas poniedziałkowych testów w Barcelonie, nie zadziałały. Model M1 nadal ma problemy z przyspieszaniem oraz przyczepnością tylnej opony.
- Mieliśmy podczas testów dwie lub trzy małe rzeczy do sprawdzenia, które miały pomóc w kwestii przyspieszenia. Niestety, tak się nie stało. Patrząc na dane i to wszystko, nie jestem w stanie jechać szybciej. Szkoda. Jednak to długi proces, więc jest to coś normalnego. Koncentrujemy się na innych detalach - powiedział Rossi.
Oznacza to, że w kolejnych tygodniach Włoch będzie musiał korzystać z motocykla w tej samej specyfikacji. Nowinki mogą się w nim pojawić dopiero w sierpniu, kiedy to na torze w Brnie odbędzie się kolejna sesja testowa.
- Następny test w jest w Brnie i mam nadzieję, że tam znajdziemy coś więcej. Niestety, do Grand Prix Czech pozostaje nam ścigać się z tym samym motocyklem. Czy jest on wystarczająco dobry, by walczyć o zwycięstwa? A jak myślicie? Jednak na pewno się nie poddajemy - dodał Rossi.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kosmiczny gol w USA. Huknął "nożycami"