Ducati zawsze wierzyło w Jorge Lorenzo. "On nigdy się nie poddaje"

Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Jorge Lorenzo po wygranej w Grand Prix Katalonii
Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Jorge Lorenzo po wygranej w Grand Prix Katalonii

Jorge Lorenzo od początku 2017 roku próbował się dopasować do motocykla Ducati. Ostatnio Hiszpan wygrał dwa wyścigi dla włoskiej marki. Nie zmienia to jednak jego przyszłości, bo producent z Bolonii zrezygnował z 31-latka.

Transfer Jorge Lorenzo do Ducati na początku 2017 roku wzbudzał wiele emocji. Ruch Hiszpana był zaskoczeniem dla ekspertów, bo maszyna z Bolonii nie współgrała z jego stylem jazdy. Wielu sądziło, że pobyt "Por Fuery" we włoskiej ekipie będzie przypominać ten Valentino Rossiego z sezonów 2011-2012. "Doctor" nie wygrał wówczas dla Ducati ani jednego wyścigu.

Wydarzenia z minionej kampanii pokazały, że eksperci mieli rację. Lorenzo nie punktował tak jak oczekiwali tego szefowie Ducati, do tego na lidera zespołu wyrósł Andrea Dovizioso. Podobnie wyglądał początek tego sezonu. Aż w końcu nadeszło Grand Prix Włoch, gdzie Włosi w końcu wysłuchali próśb byłego mistrza świata i zmodyfikowali bak w jego maszynie. Pozwoliło mu to lepiej kontrolować motocykl... i dało wygraną. Pierwszą od ostatniego wyścigu sezonu 2016, gdy Lorenzo triumfował jeszcze na Yamasze.

Gdy 31-latek wygrywał swoje pierwsze Grand Prix w barwach włoskiej marki, był już świadom swojego losu. Ducati nie było zainteresowane dalszą współpracą z Lorenzo. Od przyszłego roku Lorenzo będzie związany z Repsol Honda Team. W Bolonii mogą psuć sobie w brodę, bo Hiszpan właśnie wygrał kolejny wyścig. Nie miał sobie równych podczas Grand Prix Katalonii.

- Powiedziałem to kilkukrotnie w zeszłym roku. Mówiłem to też na początku tego sezonu. Od początku wiedzieliśmy, że Jorge w końcu zacznie odnosić zwycięstwa dla Ducati, bo on nigdy się nie poddaje. Nawet po złych wyścigach, jak chociażby na Le Mans przed rokiem, po 10 minutach był w boksie i rozmawiał z inżynierami. Od razu próbował znaleźć rozwiązanie problemu - powiedział Davide Tardozzi, menedżer Ducati.

Nie jest tajemnicą, że za pożegnaniem z Lorenzo stał Claudio Domenicali. Dyrektor generalny włoskiej firmy miał świadomość, że hiszpański motocyklista pobiera zbyt dużą pensję z budżetu zespołu. 31-latek zarabiał bowiem rekordowe 12 mln euro.

- Takie jest życie. Wiesz, jestem typem człowieka, który zwykle szuka pozytywów. W tej sytuacji optymistyczne jest to, że znaleźliśmy rozwiązanie jego problemów. Byłoby znacznie gorzej, gdyby ta historia zakończyła się w taki sposób, że nie bylibyśmy w stanie mu pomóc. Jestem zadowolony z tego, że Jorge uporał się ze swoimi kłopotami. Teraz możemy się cieszyć takimi wyścigami jak ten w Barcelonie - ocenił dyrektor generalny marki z Bolonii.

Sam Hiszpan ma świadomość, że do niedawna był skreślony przez wielu ekspertów. - Dwa miesiące temu odniesienie dwóch zwycięstw z rzędu wyglądało na niemożliwe. Sytuacja nie jest dobra, bo przecież trzeba przejść i przetrawić te emocje. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie jestem szczęśliwy z tych dwóch wygranych - stwierdził były mistrz świata.

Dwa dobre występy Lorenzo sprawiły, że dość sensacyjnie Hiszpan może włączyć się do walki o tytuł mistrzowski w tym roku. Wystarczy, że utrzyma taką dyspozycję w kolejnych tygodniach. - Taka jest ludzka natura. Wierzymy w teraźniejszość. Gdy ona jest zła, to za wcześnie wydajemy pewne osądy. Musimy mieć lepszą pamięć, bo wystarczy sobie przypomnieć co robiłem przez te 16 lat w mistrzostwach świata. Miałem słabsze momenty, ale zawsze wracałem. Mam nadzieję, że gdy znów przyjdzie jakiś kryzys w mojej karierze, to ludzie będą pamiętać jak wyszedłem z tego dołka - podsumował Hiszpan.

ZOBACZ WIDEO Bartłomiej Rabij: Brazylia nie ma szans na wygranie mistrzostw świata

Komentarze (0)