Karambol na torze w Brnie. Zawodnicy mają pretensje do sędziów

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Stefan Bradl i Maverick Vinales po wypadku
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Stefan Bradl i Maverick Vinales po wypadku

Na pierwszym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Czech doszło do zderzenia trzech zawodników - Stefana Bradla, Mavericka Vinalesa i Bradleya Smitha. Rywale winnym tej sytuacji uważają Bradla i domagają się stanowczych reakcji sędziów w takich przypadkach.

Łukasz Kuczera z Brna

Już w trzecim zakręcie doszło do kolizji Stefana Bradla, Mavericka Vinalesa i Bradleya Smitha. Wskutek tego zdarzenia cała trójka odpadła z rywalizacji w Grand Prix Czech, a jazda w bliskim kontakcie sprawiła, że powtórki telewizyjne nie pokazały dokładnie, co wydarzyło się zaraz po starcie do wyścigu MotoGP.

Sytuację nieco jaśniej przedstawił Jack Miller. Australijczyk w feralnym momencie znajdował się tuż obok Bradla i niewiele brakowało, a również zostałby zabrany z toru. - Był tuż przede mną i musiałem zwolnić z powodu jego jazdy. Bradl próbował wyprzedzić nas wszystkich w jednym zakręcie, zablokował przód w swoim motocyklu i wywrócił wszystkich dookoła. To był efekt domina. Trafił w Smitha, upadający Smith zabrał z toru Vinalesa - wytłumaczył zawodnik Alma Pramac Racing.

Miller nie ukrywa, że karambol wyglądał fatalnie. - Musiałem się zatrzymać niemal do zera i poczekać aż motocykle przelecą przed moim przednim kołem. Pomyślałem sobie "oh, cóż za deja vu". Na szczęście, tym razem nie zostałem wywrócony - dodał Australijczyk, który z powodu upadku nie ukończył wcześniejszego wyścigu w Niemczech.

Incydentem z udziałem wspomnianej trójki zajęli się sędziowie. - Ciągle czekam na waszą decyzję - napisał na Twitterze po godz. 21 Smith, a kilka minut później sędziowie podjęli decyzję o braku kary dla Bradla.

Brytyjskiemu motocykliście orzeczenie stewardów nie przypadło najwyraźniej do gustu, bo w kolejnej wiadomości stwierdził, że rozważy pracę w roli sędziego w roku 2019. W ten sposób reprezentant Red Bull KTM Factory Racing nawiązał do zapowiedzi z początku sezonu, gdy sędziowie zapewniali, że będą surowiej karać nieodpowiedzialną i niebezpieczną jazdę w wykonaniu zawodników.

Z zarzutami nie zgadzał się jednak Bradl. - Hamowałem do zakrętu numer trzy, byłem blisko Vinalesa i nagle poczułem jakieś uderzenie. To był ktoś jadący z tyłu, tak myślę. Nie minęła chwila, a byłem w żwirze, obok siebie zobaczyłem Bradleya. Nawet nie wiedziałem, co się wydarzyło. Chciałem uzyskać jakieś informacje u dyrekcji wyścigu, ale powiedzieli mi, że nie mają zdjęć z tego wydarzenia. Dlatego ten cały incydent pozostaje znakiem zapytania - ocenił zawodnik testowy Hondy.

Bradl i Vinales po niedzielnym upadku są mocno poobijani, dlatego obaj zawodnicy odpuścili udział w poniedziałkowych testach MotoGP na torze w Brnie. Zdjęcia z ich kolizji można zobaczyć tutaj.

ZOBACZ WIDEO Show Sergio Aguero. Tarcza Wspólnoty dla Manchesteru City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)