Sport nie powstrzyma wojny. Mistrz zaapelował do polityków ws. Ukrainy

Materiały prasowe / Repsol Honda / Na zdjęciu: Marc Marquez
Materiały prasowe / Repsol Honda / Na zdjęciu: Marc Marquez

Wojna w Ukrainie sprawia, że na dalszy plan schodzi świat sportu, w tym start nowego sezonu MotoGP. Inwazji Rosji sprzeciwiają się wszyscy zawodnicy. - Nie mogę zrozumieć, jak doszliśmy do momentu, że w roku 2022 mamy wojnę - mówi Marc Marquez.

W tym artykule dowiesz się o:

W najbliższy weekend w Katarze rozpocznie się kolejny sezon motocyklowych mistrzostw świata MotoGP, ale w obliczu ataku Rosji na Ukrainę, wieczorny wyścig na torze Losail schodzi na dalszy plan. Pierwsza konferencja prasowa motocyklistów w tym roku została zdominowana przez temat wojny wszczętej przez Władimira Putina.

Najdosadniej na temat wojny w Ukrainie wypowiedział się Marc Marquez, ośmiokrotny mistrz świata. - Trudno mi zrozumieć to, co się dzieje. Nie wiem, jak to się stało, że w roku 2022 doszliśmy do takiego punktu, że mamy wojnę. My, wszyscy zawodnicy MotoGP, sprzeciwiamy się działaniom wojennym. Chcemy pokoju - powiedział Hiszpan.

- Nie mogę zrozumieć, jak doszliśmy do momentu, że w dzisiejszych czasach mamy wojnę. Nie potrafię jej zrozumieć. Tak samo jak tego, dlaczego nie możemy jej zatrzymać. Nie mogę zrozumieć wielu rzeczy. Mogę tylko powiedzieć, że postaramy się okazać wsparcie tym wszystkim ludziom w Ukrainie, rodzinom i dzieciom, cierpiącym wskutek tej inwazji. To jednak nie wystarczy. Sport nie zatrzyma tej wojny - dodał Marquez.

ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor

Zdaniem zawodnika Repsol Honda Team, to politycy powinni podjąć odpowiedzialne decyzje, aby doprowadzić do zakończenia przelewu krwi w Ukrainie. - Są ważniejsi ludzie od nas, motocyklistów, którzy muszą zatrzymać tę wojnę - zaapelował.

MotoGP, szykując się do pierwszego wyścigu w Katarze, zebrało wszystkich zawodników na polach startowych i przygotowało na torze specjalny napis: "Zjednoczeni dla pokoju".

W przypadku MotoGP nie doszło do konieczności odwołania wyścigu w Rosji, bo dotąd królewska kategoria wyścigów motocyklowych nie była obecna w tym kraju. Wprawdzie obiekt Igora Drive w Sankt Petersburgu znajduje się na liście rezerwowej i mógłby wskoczyć do kalendarza w razie problemów w którymś z państw z pandemią koronawirusa, ale w obliczu wojny to mało prawdopodobne.

Zareagowała za to FIM. Światowa federacja, która sprawuje kontrolę m.in. nad MotoGP, odwołała dotąd wszystkie imprezy motocyklowe (żużlowe, crossowe) zaplanowane na terenie Rosji i Ukrainy. Nie zabrała jednak głosu na temat zawodników wywodzących się  z tego kraju, więc póki co Rosjanie i Ukraińcy mogą szykować się do startów w sezonie 2022.

Czytaj także:
Nie mógł milczeć ws. wojny w Ukrainie
Ferrari straci sponsora z Rosji? Za firmą ciągną się kontrowersje