Podczas ostatniego wyścigu Formuły E zaroiło się od celebrytów. Elektryczna seria zaczyna się cieszyć coraz większym uznaniem, bo promuje ekologiczne rozwiązania, na punkcie których oszalało Hollywood. W padoku FE można było spotkać m. in. Orlando Blooma, aktora znanego z takich hitów jak "Władca Pierścieni" czy "Piraci z Karaibów". Brytyjczyk zjawił się w Maroku wspólnie z Leonardo Di Caprio, by świętować swoje 41. urodziny.
Bloom otrzymał nawet szansę zaprezentowania swoich umiejętności za kierownicą pojazdu. Najpierw pokonał trasę toru ulicznego samochodem bezpieczeństwa, by zapoznać się z prędkością i krętymi fragmentami.
Następnie 41-latek usiadł w samochodzie Formuły E. Przejechał kilka zakrętów, po czym stracił panowanie nad maszyną i... uderzył w ścianę. Wszystko na oczach kibiców i kamer telewizyjnych. - Odpadło tylko przednie skrzydło! - żartował Brytyjczyk po całym zajściu.
Oops.
— CNN Sport (@cnnsport) 30 stycznia 2018
The racing career might have to wait for Orlando Bloom...
He crashed an @FIAformulaE car in Moroccohttps://t.co/5wTyruRUfX #CNNSupercharged pic.twitter.com/lp1m4LhUh2