W wyścigu WEC na Silverstone oglądaliśmy zażartą rywalizację dwóch samochodów Toyoty. Dzięki dobrej jeździe Jose Marii Lopeza, załoga z numerem siódmym objęła prowadzenie po czwartej godzinie rywalizacji. Jednak w końcówce rywalizacji z toru wypadł Kamui Kobayashi, co natychmiast wykorzystali konkurenci z samochodu z numerem ósmym.
Sebastien Buemi, Fernando Alonso i Kazuki Najamija nie cieszyli się jednak zbyt długo z wygranej. Kontrola zwycięskiego samochodu wykazała, że jest on niezgodny z regulaminem. Przepisy określają, że dolny element podłogi może maksymalnie odkształcać się o 5 mm przy obciążeniu 2500 niutonów. W przypadku pojazdu Toyoty było to jednak 9 mm.
Do podobnego złamania regulaminu doszło w drugim samochodzie Japończyków, z którego korzystała załoga z numerem siódmym. W tym przypadku mowa o odkształceniach równych 6 mm z prawej strony i 8 mm z lewej.
ZOBACZ WIDEO Sofia Ennaoui w burzy polsko-polskiej. "Jestem sportowcem, do polityki się nie mieszam"
Toyota nie zgadza się z decyzją sędziów i złożyła apelację, przez co wyniki niedzielnej rywalizacji są uznawane za prowizoryczne. Zwycięstwo powędrowało jednak na konto prywatnej ekipy Rebellion Racing, którą tworzyli Mathias Beche, Thomas Laurent i Gustavo Menezes.
- Podłogi w obu samochodach zostały uszkodzone wskutek najechania na nowe krawężniki na torze Silverstone, dlatego też nie przeszły one badań kontrolnych po wyścigu. Podkreślamy jednak, że projekt i konstrukcja podłogi nie uległy zmianie od jej wprowadzenia na początku sezonu 2017. Wcześniej podłoga pomyślnie przechodziła przez podobne testy, ostatnio na torze Spa po ostatnim wyścigu WEC - głosi komunikat Toyoty.