Fernando Alonso nie zdobędzie w tym roku potrójnej korony motorsportu. Hiszpan nie zdołał pozytywnie przebrnąć kwalifikacji do Indianapolis 500, po tym jak zespół McLarena borykał się z szeregiem problemów w trakcie ostatnich dni.
W przeszłości zdarzało się jednak, że w Indianapolis 500 dochodziło do wykupienia miejsca startowego w wyścigu. Taką możliwość daje bowiem regulamin. Biorąc pod uwagę sponsorów stojących za McLarenem i Alonso, taka opcja byłaby możliwa. Jednak stajnia z Woking nie zamierza z niej korzystać.
Czytaj także: Chadwick nowym kierowcą Williamsa
- Wrócimy tu jeszcze i powalczymy. Nie chcemy kupować sukcesu. Chcemy go sami osiągnąć. Miejsce w wyścigu może kupić każdy - powiedział "Motorsportowi" Zak Brown, szef McLarena.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli
Alonso został wyeliminowany z wyścigu przez Kyle'a Kaiser'a z Juncos Racing. W kluczowej fazie kwalifikacji dzieliło ich ledwie 0,019 mil na godzinę. - Nie będziemy sprzedawać swojego miejsca. Zamierzamy się ścigać w kolejny weekend - zapewnił Ricardo Juncos, właściciel zespołu.
Lista startowa tegorocznego wyścigu Indianapolis 500 jest najbardziej wyrównana w historii. Zwycięzcę kwalifikacji, Simona Pagenauda, i Pippę Mann, która zakwalifikowała się z 30. wynikiem, dzieliło ledwie 2,748 mil na godzinę.
Czytaj także: Pierwsza wygrana Mongera od momentu amputacji nóg
Alonso zależało na wygraniu Indianapolis 500, bo Hiszpan celuje w potrójną koronę motorsportu. Składają się na nią zwycięstwa w Grand Prix Monako w Formule 1, 24h Le Mans oraz Indianapolis 500. Hiszpanowi do pełni szczęścia brakuje triumfu w tej ostatniej imprezie. Gdyby udało mu się wygrać, byłby pierwszym kierowcą po latach, który zdobył potrójną koronę.