W kwietniu 2017 roku Billy Monger uczestniczył w wypadku na Donington Park, po którym lekarze musieli amputować jego nogi. Brytyjczyk się nie poddał i pozostał przy motorsporcie, mając przy tym wsparcie największych gwiazd Formuły 1.
W miniony weekend 20-latek miał powody do świętowania, bo odniósł pierwszą wygraną od momentu fatalnych wydarzeń. Wprawdzie Monger przystępował do wyścigu o Grand Prix Pau z jedenastej pozycji startowej, ale w uzyskaniu dobrego wyniku pomogła mu odważna strategia.
Czytaj także: Ferrari pracuje nad rozwiązaniem problemów
Po tym jak kierowcy wyjechali na okrążenie rozgrzewkowe, nasiliły się opady deszczu i Monger jako pierwszy zjechał do alei serwisowej, by założyć opony przeznaczone do jazdy na mokrej nawierzchni. To pozwoliło Mongerowi na każdym okrążeniu odrabiać straty i z łatwością zbliżać się do rywali.
- Po prostu próbowałem ich wyprzedzać. Jednego po drugim. Dwa lata temu straciłem nogi i nie uwierzyłbym, że wygram wyścig po tym czasie. Nie mogę w to uwierzyć. Przecież po tym jak zjechałem do alei serwisowej, to byłem praktycznie "martwy" w tym wyścigu. Walczyłem przez radio ze swoim inżynierem, ale to była dobra decyzja - powiedział Monger w wywiadzie telewizyjnym po zwycięstwie.
Czytaj także: Loteria w środku stawki Formuły 1
Samochód Mongera, ze względu na jego niepełnosprawność, posiada odpowiednie modyfikacje.
Grand Prix Pau to jeden z ważniejszych wyścigów w historii motorsportu. Odbywa się na torze Circuit de Pau-Ville we Francji od roku 1933. Przez wiele lat impreza mieściła się w kalendarzu Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Szalony mecz w Monachium! Ribery i Robben pożegnali się golami! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]