Rywalizacja w DTM miała ruszyć za miesiąc - w dniach 24-26 kwietnia kierowcy mieli walczyć o pierwsze punkty na torze w belgijskim Zolder. Pandemia koronawirusa, która wstrzymała całą Europę, zmusiła organizatorów niemieckiej serii wyścigowej do drastycznych zmian w kalendarzu.
Jak już informowaliśmy, nowy sezon DTM najwcześniej ruszy w połowie lipca. - To niespotykane i niepewne czasy. Naszym priorytetem jest dobro naszych rodzin, pracowników i całej społeczności wyścigowej. Mimo różnego rodzaju niepewności, uznaliśmy za kluczowe, aby wszystkim fanom motorsportu na świecie zaprezentować zmieniony kalendarz - wyjaśnił Marcel Mohaupt, szef firmy ITR, która odpowiada za DTM.
Seria wyścigowa, w której w tym roku będziemy oglądać Roberta Kubicę, na start sezonu wybrała połowę lipca i tor Norisring w Niemczech, bo szacuje się, że do tego momentu świat powinien zwalczyć koronawirusa. Część ekspertów sądzi, że to dość optymistyczny scenariusz i może się okazać, że wyścigi zaplanowane na lipiec też trzeba będzie odwołać lub przełożyć.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
- Powstrzymanie epidemii i zapewnienie leczenia wszystkim chorym jest w tej chwili priorytetem. Uważamy jednak, że sport może odegrać ważną rolę w przywracaniu ludzkości normalnego trybu życia. Przy wsparciu naszych fanów i producentów w postaci Audi i BMW chcemy zorganizować ekscytujący sezon - dodał Mohaupt.
- Mamy świadomość tego, że musimy pozostać elastyczni i bardzo pragmatyczni. Opublikowanie zmienionego kalendarza to jednak pierwszy krok. Obiecujemy, że po tym kryzysie wrócimy mocniejsi. Gdy możliwa znów będzie bezpieczna rywalizacja na torach, DTM będzie na to gotowy - podsumował szef firmy ITR.
Warto przy tym zauważyć, że zmodyfikowanego kalendarza na sezon 2020 nie zaprezentowała jeszcze Formuła 1. Szefowie F1 jak dotąd odwołali osiem pierwszych wyścigów nowego sezonu, ale może się okazać, że na tym nie koniec. Chase Carey, który rządzi królową motorsportu, zapowiedział już, że kibice powinni być gotowi na zupełnie nowy terminarz, w którym daty większości wyścigów ulegną zmianie.
Modyfikacje w kalendarzach F1 i DTM nie są najlepszymi wieściami dla Roberta Kubicy. Polak łączy bowiem rolę rezerwowego w Alfie Romeo z jazdą BMW w zespole Orlen Team ART. Od lipca Kubica będzie mieć problem związany z faktem, że większość weekendów DTM koliduje z F1.
Czytaj także:
Nowy terminarz DTM. Fatalne wieści dla Kubicy
Williamsowi grozi upadłość