Kubica triumfem rozpoczął starty w European Le Mans Series. Polak musi jednak podziękować kolegom z WRT - to Louis Deletraz i Yifei Ye spędzili większość czasu za kierownicą. Kubica wyjechał na tor jako ostatni i postawił kropkę nad "i".
- To jest sport zespołowy. Zwłaszcza w takiej formule zawodów. Gdyby którykolwiek z kierowców się nie spisał, nie byłoby tego zwycięstwa. To nie jest tak, że Robert przyszedł na gotowe. Musiał wykazać się zrozumieniem wyścigu i podążać za strategią zespołu. Widać, że przepracowali to idealnie. Robert miał duży udział w triumfie, jak zresztą każdy kierowca, z którym dzielił samochód - zaznacza Kościuszko, kierowca rajdowy i kolega Kubicy z Krakowa.
W światowych mediach po wyczynie WRT przewijało się jedno słowo - "dominacja". "Były gwiazdor Formuły 1 Robert Kubica poprowadził belgijską drużynę do imponującego zwycięstwa w wyścigu otwierającym sezon w ELMS" - skomentował np. portal sportscar365.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA
- Powinniśmy się z tego cieszyć. Jak z każdego sukcesu Polaka na arenie międzynarodowej. Szczególnie że w sportach motorowych nie mamy wielu kierowców na najwyższym poziomie w liczących się seriach. Robert wystartował w nowym cyklu i od razu pokazał się ze świetnej strony. Razem z zespołem osiągnął imponujące zwycięstwo - twierdzi Kościuszko.
I dodaje, że triumf jest Polakowi bardzo potrzebny. W poprzednim sezonie bowiem nie miał wiele startów, a tym bardziej tych udanych. Z wielu przyczyn.
- Wspaniale, że udało się odbudować formę i zapewne też sportowe samopoczucie. Stanął do rywalizacji w samochodzie, który jest konkurencyjny - zauważa kierowca.
Do czego obecnie dąży Kubica? Jaki jest cel? Zapewne nawet sam zainteresowany miałby problem z odpowiedzią na to pytanie.
- Jego działania są teraz związane ze sponsorem, który razem z nim podąża w poszczególnych seriach. Wspólnie mogą realizować sportowe projekty. Nie wiadomo do końca, jaki będzie kolejny - zastanawia się Kościuszko.
Starty Kubicy w Formule 1 nie są wykluczone. Jest częścią Alfa Romeo, zespołu F1. Cały czas może zastąpić pierwszego bądź drugiego kierowcę i teoretycznie jeszcze możemy zobaczyć Polaka na którymś z torów prestiżowych wyścigów.
- Jako polscy kibice na pewno bardzo byśmy tego chcieli. A czy jest możliwość, aby w kolejnym sezonie siedział w bolidzie jako pierwszy kierowca? To trudne pytanie. Konkurencja jest ogromna, młodych gniewnych wielu. Jeżdżą nieprawdopodobnie szybko. A Robertowi lata lecą. Jest mnóstwo mocnych nazwisk i jeśli w którymś z zespołów pojawi się miejsce, oczy mogą być zwrócone raczej w ich kierunku - reasumuje Kościuszko.