Arkadiusz Pawłowski: Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie związane ze pro wrestlingiem?
Maven Bentley: - Program "Hulk Hogan Rock & Wrestling". Oglądałem go zawsze z moim młodszym bratem.
Jak to się stało, że w ogóle trafiłeś do świata pro wrestlingu?
- To był prezent od mojej żony (wtedy jeszcze dziewczyny). Zawsze chciałem być częścią tego świata. To była jedna z rzeczy, które uwielbiałem, ale których nie miałem okazji robić (spełniłem się w sztuce i muzyce, moich innych ulubionych dziedzinach). Moja żona zawiozła mnie więc do Deptford w New Jersey, żebym wziął udział w testach szkoły wrestlingowej CZW Academy, gdzie spotkałem Johna Zandiga i rozpocząłem przygodę z promowaniem facetów z gatkach obijających się krzesłami, a potem stałem się jednym z nich.
Czy wrestlerem zostałeś z przypadku, bo miałeś pełnić inną rolę, czy też było to zaplanowane od początku?
- Tak i nie. Był okres w moim życiu w którym chciałem być pro wrestlerem. Właściwie to nawet w szkole średniej trenowałem zapasy, żeby się przygotować do przejścia na zawodowstwo, ale potem przytrafił mi się wypadek samochodowy, który pokiereszował mi kręgosłup. To niestety zakończyło moje marzenia o byciu pro wrestlerem na pełen etat.
Osiągnąłeś sukces w wielu dziedzinach poza pro wrestlingiem. Czy w tym momencie nadal czujesz się częścią tego sportu?
- Zawsze będę częścią tego sportu, chociaż teraz rzeczywiście rzadziej się pokazuję na galach niż parę lat temu. Jestem nieco starszy, mam żonę, więc staram się spędzać więcej czasu w domu. Nadal promuję trzy popularne federacje amerykańskie, czyli CZW, WXWC4 oraz GBW, więc jestem aktywny. Mniej latam w kierunku Florydy i Louisville, ale nadal pracuję z DJ Hyde'm przy codziennych działaniach CZW i produkujemy nowe show telewizyjne związane z federacją. Poza tym moja działalność w nieruchomościach ostatnio przynosi coraz lepsze efekty, więc jeśli któryś z czytelników szuka mieszkania...
Jaki był twój cel kiedy zaczynałeś swoją przygodę z pro wrestlingiem?
- Chciałem być menedżerem, jak Bobby Heenan.
Czy jest ktoś na kim się wzorowałeś w ringu i poza nim?
- Moi faworyci to Heenan, Mick Foley, Paul Heyman i Taz. Opanowali umiejętność promowania lepiej niż ktokolwiek inny. Potrafili sprawić, że ludzie przyjdą na galę samymi słowami, chciałem tak umieć. Najbardziej podziwiałem pasję Mick'a i jego umiejętność akcentowania tego, co najważniejsze. Poza tym Heenan był bezcenny, bo potrafił uczynić gwiazdę z każdego kto się przy nim pojawił.
Czy jest ktoś kogo uważasz za swojego mentora?
- Jest kilku ludzi, którzy bardzo mi pomogli. DJ Hyde przygotowywał mnie do pierwszej walki, BLK OUT zapewnili mi odpowiedni rozgłos, ale najważniejszymi mentorami są Zandig i Afa. Zandig jako pierwszy dał mi szansę nie tylko na występy, ale i na praktyczne prowadzenie federacji. Jestem dumny z faktu, że umowy, które negocjowałem w imieniu CZW przynosiły zyski o trzy razy większe od tych, które były generowane przez innych pracowników. John dał mi wolną rękę w sprawach sponsoringu, negocjacji ze stacjami telewizyjnymi i tak dalej, co dało mi więcej doświadczenia biznesowego niż gdybym walczył w walce wieczoru na każdej gali.
Czy są jakieś inne sporty, którymi się interesujesz?
- Uwielbiam większość sportów walki. Muay thai, brazylijskie jiu jitsu, czy MMA... Przez pewien czas promowałem w Stanach Zjednoczonych zapasy i sumo. Jestem fanem UFC, trenowałem i walczyłem dla drużyny TAC w BBJ United w Filadelfii. Warto dodać, że dzięki ich doskonałym treningom nigdy nie przegrałem.
Bardzo Czytaj całość