Piotr Myszka: Dopiero zaczynamy robić formę

- Tę formę to dopiero zaczynamy robić, dopiero zaczynamy trenować - powiedział Piotr Myszka po powrocie z mistrzostw świata w olimpijskiej klasie RS:X, na których zdobył złoty medal.

Maciej Frąckiewicz
Maciej Frąckiewicz
Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZŻ

Piotr Myszka zapowiadał, że jedzie na mistrzostwa świata do Ejlatu w Izraelu głównie po to, żeby sprawdzić się na tle rywali, z którymi będzie walczył podczas tegorocznych igrzysk w Rio de Janeiro. Polak zapowiadał także, że zrobi wszystko, żeby wywalczyć medal. I zrobił to, zostając drugi raz w swojej karierze mistrzem świata w klasie RS:X.

- Przyjechaliśmy tam po to, żeby sprawdzić się, zobaczyć jak pływa ekipa. Okazało się, że przyjechali wszyscy i było widać, że każdemu zależało na tym, żeby akurat tę imprezę wygrać i trochę pokazać, że jest się mocnym i zbudować taką psychologiczną przewagę nad innymi zawodnikami. Akurat mi udało się to najlepiej, bo udało mi się wygrać te regaty - powiedział reprezentant Energa Sailing Team Poland.

Polak nie krył zadowolenia z tego, że złoty medal zdobyła także jego koleżanka z reprezentacji Małgorzata Białecka. Myszka uważa, że dla nich jako olimpijczyków takie dobre rozpoczęcie sezonu sprawi, że rywale będą patrzyli na nich z respektem, co może pomóc im na igrzyskach.

- Cieszę się bardzo, bo to jest ważny rok i to co się teraz tutaj wydarzyło, że ja i Gosia zdobyliśmy złote medale to myślę, że da trochę do myślenia i ci zawodnicy, którzy będą pływać z nami na igrzyskach, muszą walczyć do samego końca. My na pewno będziemy robić to konsekwentnie i mam nadzieję, że powtórzymy ten sukces - stwierdził polski windsurfer.

W wyniku osiągniętym w Izraelu na pewno pomogło naszemu zawodnikowi styczniowe zgrupowanie na tym akwenie, na którym mógł on przyzwyczaić się do panujących tam warunków wiatrowych, przez co było małe prawdopodobieństwo tego, że coś go na wodzie zaskoczy.

- Ostatnie dwa zgrupowania treningowe przed tymi zawodami, z których jedno było też w Izraelu, poświęciliśmy na to, żeby zbudować prędkość, trym sprzętu i to było bardzo istotne. Oczywiście samo to, że byliśmy tam już wcześniej na tym akwenie, troszeczkę nam ułatwiało sprawę, bo mogliśmy przygotować się do tego, co się będzie działo jeśli wiedzieliśmy jaki będzie kierunek wiatru. W związku z tym było nam trochę łatwiej żeglować niż innym zawodnikom, którzy przyjechali tam i pierwszy raz widzieli to na oczy, widać było, że trochę się pogubili. To też była nasza taka dodatkowa przewaga - oznajmił zawodnik klubu AZS AWFiS Gdańsk.

Zobacz wideo: Rozpoczęła się piłkarska wojna
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×