Wielcy (i nie tylko) narciarze w anegdocie, cz.3: Nietypowa nagroda

Lata dziewięćdziesiąte w biegach narciarskich to okres dominacji zawodników z Norwegii. Na kolejnych mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich medale hurtowo przypadały biegaczom z tego kraju. W naszym cyklu narciarskich anegdotek tym razem nie będziemy jednak wyliczać ich sukcesów, a przypomnimy pewne zabawne wydarzenie.

W tym artykule dowiesz się o:

Historia ta wydarzyła się na początku ubiegłej dekady, gdy swój marsz ku szczytom wszelkiego rodzaju klasyfikacji medalowych rozpoczął Bjoern Daehlie. Podczas pewnych zawodów Pucharu Świata norweski mistrz nie odniósł jednak zwycięstwa i to nie jemu przypadła pewna oryginalna nagroda. Daehlie wieczorem poszedł więc spać, jednak w nocy usłyszał w swym pokoju jakiś hałas.

Wielkie było więc jego zdziwienie, gdy zapaliwszy światło ujrzał, że na jego łóżku przebywa ... mała żywa świnka. Rozwiązanie zagadki i odnalezienie żartownisia nie było trudne, gdyż zwierzę było jedną z nagród przyznanych za zwycięstwo w rozegranych za dnia zawodach, a triumfatorem był drugi z Norwegów Vegard Ulvang, który to postanowił w ten sposób zabawić się kosztem przyjaciela.

Ale cała historia nie skończyła się bynajmniej w momencie pobudki Daehliego – wraz z Ulvangiem postanowił on wziąć świnkę i zakraść się jeszcze również do sąsiednich pokojów zajmowanych przez pozostałych reprezentantów Norwegii. Śmiechu na widok zadziwionych min budzących się narciarzy było podobno tej nocy jeszcze co niemiara.