Loty w Kulm: Niespodziewany zwycięzca, udany start Adama Małysza

Maciej Mikołajczyk 09 Stycznia 2010, 15:59

W regionie narciarskim Tauplitz, a dokładnie w Kulm na największej naturalnej skoczni świata, ale najmniejszej z obiektów mamucich zostały rozegrane sobotnie zawody Pucharu Świata.

Ich triumfatorem dość nieoczekiwanie został Robert Kranjec, który dopiero po raz drugi w swojej karierze mógł cieszyć się ze zwycięstwa w zmaganiach tej rangi. Słoweniec wcześniej wygrał jedynie na Rukatunturi w fińskim Kuusamo. "Robi" nie ukrywał radości z tego, że po pasjonującej walce pokonał Simona Ammanna . O końcowym rozstrzygnięciu tego pojedynku zadecydowały bowiem jedynie noty od sędziów. Szwajcar jednak również miał powody do zadowolenia, ponieważ dzięki drugiej pozycji powiększył nieco przewagę w punktacji łącznej cyklu.

Trzecia lokata przypadła w udziale specjaliście od lotów i faworytowi gospodarzy - Martinowi Kochowi, do którego należała najdalsza odległość konkursu, czyli 201,5m.

Na czwartym miejscu sklasyfikowany został powracający po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją i poważnym wypadkiem samochodowym Antonin Hajek. Czech rewelacyjnie spisywał się już podczas piątkowych treningów i kwalifikacji jak i w serii próbnej, więc jego wysoka lokata nie może być dziełem przypadku.

W czołówce oczywiście nie zabrakło innych przedstawicieli gospodarzy. Piąta pozycja przypadła Gregorowi Schlierenzauerowi, szósta Andreasowi Koflerowi, a ósma pochodzącemu właśnie z Bad Mitterndorf Wolfganowi Loitzlowi. Podopiecznych Alexandra Pointnera zdołał rozdzielić Adam Małysz. Lider polskiej ekipy po wspólnych treningach z Hannu Lepistoe w Ramsau tym razem był siódmy i widać u niego małą zwyżkę formy.

Skład pierwszej dziesiątki uzupełnili rewelacyjny zawodnik Kraju Tysiąca Jezior - Janne Ahonen oraz najlepszy z Norwegów - Johan Remen Evensen. Bardzo dobrze spisał się 13. Łukasz Rutkowski, a powoli odnajduje się 28. Krzysztof Miętus. Punktów nie zdobyli jednak 31. Stefan Hula oraz 34. Marcin Bachleda. Przypomnijmy, że do czołowej "40" nie zdołał wejść Kamil Stoch.

Oprócz znakomitej postawy Hajka były też inne niespodzianki. Zupełnie rozczarowali Roar Ljoekelsoey i Anders Jacobsen, którzy podzielili los między innymi "Diabełka" z Zakopanego.

Następna odsłona pucharowej karuzeli w niedzielę o godzinie 14.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)