Gdy w sprincie w Hochfilzen Ole Einar Bjoerndalen zajął dopiero piętnaste miejsce wydawało się, że w biegu na dochodzenie będzie mu trudno walczyć o wysoką lokatę. W ostatniej indywidualnej konkurencji austriackich zawodów weteran norweskiej kadry błysnął jednak formą i zaprezentował się tak dobrze jak to miało miejsce w przyszłości. Dzięki czystemu strzelaniu zajął bowiem drugą pozycję.
- To był perfekcyjny bieg. Dwadzieścia celnych strzałów - coś wspaniałego. Gdyby liczyć tylko czas netto samego biegu na dochodzenie, byłbym zwycięzcą. Spędziłem wiele czasu z trenerem Mikaelem Lofgrenem, dużo ćwiczyliśmy. Nie wiem co będzie dalej. Postaram się na pewno, żeby moje kolejne starty znów były jak najlepsze - powiedział Bjoerndalen.
Urodzony w 1974 roku Norweg ma w swym dorobku sześć złotych medali z igrzysk olimpijskich i szesnaście z mistrzostw świata co czyni go najbardziej utytułowanym biathlonistą wszech czasów. W zawodach o Puchar Świata ma dziewięćdziesiąt dwa zwycięstwa, a kolejne odniósł w Pucharze Świata w biegach narciarskich. Nie od dziś wiadomo, że jednym z jego sportowych marzeń jest dociągnięcie do setnego triumfu. Ostatnia wygrana Bjoerndalena miała miejsce już rok temu, jednak dobry występ w Hochfilzen i zwyżka formy sprawiają, że osiągnięcie celu przez Norwega znów zdaje się być coraz bardziej realne.