- Z tego, co wiem, pojechali do Lillehammer z zamiarem rozpoczęcia treningów na skoczni 90-metrowej - powiedział Jan Szturc w rozmowie z Przeglądem Sportowym. - Na miejscu okazało się, że nie była ona gotowa do użytku, więc Łukasz (Kruczek) zdecydował się rozpocząć od skoków na obiekcie 120-metrowym. To nie było dobre posunięcie. Pierwszy kontakt ze śniegiem po dość długiej przerwie powinien mieć miejsce na małej skoczni. Poza tym skoków w warunkach zimowych nie było tak wiele.
Zdaniem wujka Adama Małysza wycofania kadry z najbliższych konkursów to dobre posunięcie, ale może nie zapewnić sukcesu. - Widać naleciałości, powtarzalność złych nawyków. Wszystkie skoki były z błędami. Nie wiem, czy niecały tydzień wystarczy na ich wyeliminowanie.