- Problemy ze spóźnianiem odbicia pojawiły się w zeszłym roku i wciąż go nękają. Walczymy z tym na wszelkie sposoby, ale pamiętajmy, że wszystko zaczyna się od pozycji najazdowej. Jeśli tu popełniasz błąd, z miejsca uruchamiasz lawinę. Adam za mocno dociska klatką piersiową i zaczynają się problemy. Wie, jak to eliminować, i próbuje, ale nie zawsze wychodzi - przyznał Łukasz Kruczek.
- Zły kąt wyjścia z progu jest efektem wcześniejszych błędów. Adam się kontroluje, bardzo dba o to, by moment odbicia był właściwy, ale to dzieje się tak szybko, że tylko automatyzm ruchu daje efekty. Treningi w Ramsau pokazały, że może być dobrze, i tego się trzymam - wyjaśnił w rozmowie z Rzeczpospolitą.