- Wszystko zaczęło się w skoku próbnym, zepsułem go i potem było źle. Robiłem, co mogłem, ale nie było mi dane odlecieć - mówił "Gazecie Wyborczej" po sobotnim skakaniu. - Jestem niemiło zaskoczony, bo w poniedziałek i we wtorek na treningach w Predazzo skakałem bardzo dobrze. Dlatego tu przyjechałem. Do tego w piątek, w hali, miałem sprawdzian mocy i siły. Wypadł znakomicie. Fizycznie jestem świetnie przygotowany. Ale jak nie ma techniki, to nogi nie funkcjonują jak trzeba- dodawał. - Nie wróciła mi powtarzalność dobrych skoków, jedyne pocieszenie to wsparcie od kibiców, którzy mówią, żebym się nie przejmował.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".