To już kolejny tragiczny wypadek w sporcie narciarskim w ostatnim czasie. Niedawno zginął Francuz David Poisson a teraz młody Niemiec Max Burkhart. 17-latek z Partenkirchen zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku na stoku w Kanadzie.
Zawodnik trenował w Lake Louise, w stanie Alberta, w zachodniej części kraju. Doznał całego szeregu obrażeń. Natychmiast został przetransportowany do szpitala w Calgary, jednak od początku znajdował się w stanie krytycznym.
Zmarł dzień później.
- Niemiecki Związek Narciarski jest głęboko dotknięty - powiedział rzecznik DSV Ralph Eder. - Cała narciarska rodzina jest myślami z wszystkimi, którzy kochali i znali Maxa - dodał.
Burkhart we wrześniu skończył 17 lat. Nie zaliczał się do ścisłej czołówki w swoim kraju, ale mówiono, że ma talent i możliwości. Reprezentował SC Partenkirchen, był klubowym kolegą niemieckiej gwiazdy tego sportu Felixa Neureuthera.
To druga tragedia w ostatnim czasie. 13 listopada, również w kanadyjskiej Albercie, zmarł 35-letni Poisson, francuski zawodnik, były brązowy medalista mistrzostw świata w zjeździe.
ZOBACZ WIDEO: Morderczy wyczyn reprezentanta Polski. "To było moje życiowe zwycięstwo"