"Ostatni wyścig w życiu". Niepokojące słowa Kołodzieja

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak
zdjęcie autora artykułu

- Muszę uważać na upadki. Gdybym w tym momencie upadł, to być może będzie to mój ostatni wyścig w życiu - wyznał w mix zonie Janusz Kołodziej. Wracający po kontuzji zawodnik Fogo Unii był cieniem samego siebie w meczu z ZOOleszcz GKM-em.

Obecny sezon dla Janusza Kołodzieja jest fatalny z uwagi na jego problemy. Po upadkach kontuzje dały liderowi Fogo Unii Leszno mocno w kość. W niedzielę (21 lipca) wszyscy mocno liczyli na jego udany występ z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, jednak było inaczej. Udało mu się bowiem zdobyć tylko 6 punktów.

- Były trudniejsze warunki i sobie z nimi nie poradziłem. Dzisiaj jest we mnie dużo złości, fajnie, że wygraliśmy te zawody, liczyliśmy na trochę więcej, ale dla mnie żeby dzisiaj dobrze pojechać, to najlepiej byłoby skończyć ten sezon i dopiero wystąpić w następnym - tłumaczył swój występ w pomeczowej mix zonie podczas magazynu PGE Ekstraligi na antenie Canal+ Sport.

- Miałem dziś ogromne problemy, bardzo przepraszam wszystkich. Jak ktoś widzi jak jechałem na motocyklu to wie, że to nie jestem ja - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zengota, Kownacki i Kanclerz

Kołodziej mimo powrotu na tor wciąż ma problemy zdrowotne. Dość powiedzieć, że obecnie każda kolejna kontuzja może wpłynąć na jego dalszą karierę. Słowa na ten temat mogły zaniepokoić zarówno działaczy Unii, jak i kibiców.

- Muszę uważać na upadki. Gdybym w tym momencie upadł, to być może będzie to mój ostatni wyścig w życiu, dlatego może to tak dziwnie wygląda - wyznał.

Z perspektywy czasu zawodnik leszczynian stwierdził, że jego występ nie był dobrym pomysłem. W końcu po tym, jak wrócił do składu, miejsce stracić musiał jeden z seniorów. - Nie mogę jechać tak jak wcześniej, mam duże ograniczenia w tym barku. Budzę się z bólem od blisko trzech miesięcy. Żeby jechać, muszę być nafaszerowany tabletkami, ale nie chce na to zwalać winy, bo nie poradziłem sobie w tych warunkach. Lepiej, jakby Smyku (Bartosz Smektała - przyp. red.) jechał za mnie - podkreślił.

Kołodziej przy okazji słów na temat kolejnego sezonu otrzymał pytanie dotyczące jego przyszłości w Unii bez względu na to, czy zespół utrzyma się w PGE Ekstralidze. Podkreślił, że ma nadzieję, iż będzie kontynuował karierę w obecnym miejscu, lecz zaznaczył, by jeszcze z tym poczekać.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty