Żużel. Oni w PGE Ekstralidze lepiej jeździli na wyjazdach. Fatalny wynik zawodnika Sparty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Czy można zdobyć tylko jeden punkt na własnym torze i zostać wicemistrzem Polski? Można. Takiego wyczynu dokonał Francis Gusts, który w minionym sezonie PGE Ekstraligi reprezentował Betard Spartę Wrocław. Więcej "oczek" dorzucał na wyjazdach.

1
/ 8

8. miejsce - Jarosław Hampel (NovyHotel Falubaz Zielona Góra)

Zestawienie otwiera doświadczony senior Falubazu, którego nie byłoby w tym gronie, gdyby nie fakt, że Michał Curzytek i Mikkel Andersen zostali niesklasyfikowani. Wyniki miał zbliżone, jednakże końcowa średnia wyjazdowa (2,139) jest lepsza, niż ta domowa (2,026).

2
/ 8

7. miejsce - Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno)

To nie był wymarzony sezon Kołodzieja, który znów sporo stracił na kontuzji. Jeden z filarów w zespole Rafała Okoniewskiego w tym roku wystąpił w zaledwie dwóch meczach wyjazdowych - w Grudziądzu i w Zielonej Górze. Częściej, bo pięciokrotnie występował na własnym terenie. Jeden słaby start - przeciwko GKM-owi obniżył jego średnią i wpłynął na fakt, że ostatecznie lepszą średnią osiągnął na wyjeździe (2,300), niż na Smoczyku (2,154).

3
/ 8

6. miejsce - Keynan Rew (Fogo Unia Leszno)

Australijczyk najlepszy występ w tym sezonie zaliczył w Częstochowie, gdzie wywalczył jedenaście punktów z bonusem, co było dla niego jednym z dwóch meczów, w których wywalczył dwucyfrowy rezultat. Drugi raz dokonał tego w czerwcu na obiekcie im. Alfreda Smoczyka. Miewał mecze lepsze i gorsze, ale lepiej wiodło mu się na wyjazdach (1,414), niż w Lesznie (1,261).

4
/ 8

Nie miał szczęścia do meczów domowych, bo choć na Stadionie Olimpijskim spędził setki godzin i pokonał tysiące okrążeń, to właśnie we Wrocławiu odjechał trzy najsłabsze w tym sezonie mecze ligowe. Dwa z trzech najlepszych wyników, to wyjazdy - do Zielonej Góry i Grudziądza. To wpłynęło na końcowe średnie, które nie różnią się jednak aż tak bardzo. U siebie wykręcił wynik 1,816 - na wyjeździe 1,981.

5
/ 8

Dla Sadurskiego był to ważny sezon, bo ostatni w gronie młodzieżowców. W PGE Ekstralidze wydaje się, że zrobił swoje, choć zdawało się, że czasem był w stanie wyciągnąć coś więcej. Jego wyniki domowe (0,913) i wyjazdowe (1,087) zbliżone do siebie, jednakże ze wskazaniem na te poza zielonogórskim owalem.

6
/ 8

Najsłabszy mecz w tym roku w Grudziądzu, który dla Włókniarza był końcem marzeń o play-off. W Częstochowie wiodło mu się naprawdę słabo, a pamiętać trzeba, że był kontraktowany jako jeden z liderów. Tymczasem tam notował wyniki mizerne i ledwie przekroczył półtora oczka na wyścig. Na wyjazdach nieznacznie, ale lepiej (1,743).

7
/ 8

Z pewnością od Przemysława Pawlickiego oczekiwano lepszych wyników. Dobrze wiodło mu się na wyjazdach (1,805), ale zawodził nieco u siebie (1,559). Miał odejść z Falubazu, ale ostatecznie dostał propozycję nowego kontraktu, z kolei pożegnano jego brata.

8
/ 8

To nie był najlepszy sezon Łotysza i niestety, ale to kolejny taki rok w jego karierze. W pierwszej części sezonu zaliczył epizod przeciwko Unii Leszno, ale dwa zera sprawiły, że na kolejne starty w PGE Ekstralidze musiał długo czekać. Aż do dwunastej rundy, kiedy to jego występ wymusiły problemy kadrowe w ekipie Dariusza Śledzia. Na swoim koncie zapisał niespodziewanie 9 punktów i dwa bonusy. To mocno podreperowało jego średnią. Także wyjazdową, która wyniosła ostatecznie 0,941 punktu. Na domowym obiekcie wywalczył... jedno oczko. Pokonał Jacka Holdera i skończył sezon z wynikiem 0,091.

ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
K⚡Y⚡AK
4.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
oddaliście Węglarza i Barona i macie MEGA problem.  
avatar
T.-Lublin
3.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem wiele nie wynika z tych statystyk. Ja bym nie wyciągał daleko idących wniosków. Po prostu ciekawostka.  
avatar
Nick Login
3.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trzeba coś zmienić w naszym torze. Trzech zawodników w tej klasyfikacji to już nie przypadek.