W tym artykule dowiesz się o:
Tej zimy w ENEA Ekstralidze wielu zawodników zdecydowało się na zmianę barw klubowych. W kilku przypadkach można jednak mówić o naprawdę interesujących rozstrzygnięciach, ponieważ niektórzy żużlowcy opuścili drużyny, w których startowali przez wiele lat. Ruchy kadrowe poszczególnych zespołów wzbudzały bardzo wiele emocji i z całą pewnością w tym okresie transferowym nie wiało nudą. Portal SportoweFakty.pl wybrał najbardziej spektakularne transfery tej zimy w najlepszej lidze świata.
8. miejsce: Daniel Nermark (z Częstochowy do Gorzowa)
Szwed był pewniakiem do pozostania w Częstochowie. Przez długi czas nikt nie brał w ogóle pod uwagę innego rozwiązania, tym bardziej że Włókniarz poinformował o tym, że Nermark spędzi kolejny rok pod Jasną Górą. W październiku w Częstochowie zorganizowano zresztą podziękowanie dla sponsorów za wsparcie w roku 2012. W czasie tej imprezy Ireneusz Winiarski poinformował, że szwedzki żużlowiec zostaje we Włókniarzu na kolejny rok. - Daniel jest zakochany w Częstochowie i we Włókniarzu. Sam mówi, że tak dobrze jak u nas, nie miał w żadnym innym klubie - informował 22 października przewodniczący rady nadzorczej w spółce Włókniarza. Dla Nermarka miał być to trzeci sezon w barwach "Lwów".
Później jednak sprawy przybrały nieoczekiwany bieg. Do klubu z Częstochowy zaczęły napływać bardzo niepokojące informacje związane z Nermarkiem i jego przyszłością. Zawodnikiem zainteresował się inny klub, który przekonał go do jazdy w swoich barwach. Ostatecznie doświadczony żużlowiec zrezygnował z Częstochowy i wybrał Stal Gorzów. Temu transferowi towarzyszyło bardzo wiele emocji. Bardzo negatywnie przez wielu kibiców zostało ocenione postępowanie samego Nermarka, który nie dotrzymał słowa jak i jego nowego pracodawcy, któremu zarzucano, że "podkupił" zawodnika, który był już dogadany z innym zespołem.
- Gdyby Nermak porozumiał się z Włókniarzem, to nie sądzę, że podpisałby kontrakt w Stali Gorzów, bo z tego tytułu miałby ogromne problemy. Nie wierzę w to, że tak było. Bardzo często prezesi opowiadają różne rzeczy, które nie mają nic wspólnego z tym, co pokazuje rzeczywistość. Zapewniam, że gdyby Nermark podpisał coś w Częstochowie, nie miałby szans, żeby przejść do Gorzowa - odpowiedział na te zarzuty prezes honorowy gorzowskiej Stali Władysław Komarnicki. - Prezes Komarnicki mówi, że działacze klubów nie zawsze mówią to, co jest zgodne z prawdą. Najwidoczniej pan Komarnicki mierzy wszystkich swoją miarą. My w Częstochowie bardzo cenimy sobie słowne zapewnienia. Są one dla nas równie istotne, jak podpis na papierze. Podsumowując, szkoda, że Daniel nie wywiązał się wobec nas z danej obietnicy. Życzymy mu powodzenia w nowym klubie [color=#222222]- odpowiedział na te słowa Ireneusz Winiarski.
[/color]
7. miejsce: Michael Jepsen Jensen (z Gorzowa do Częstochowy)
Młody Duńczyk w sezonie 2012 spisywał się znakomicie. Wysoką formę potwierdzają nie tylko indywidualne osiągnięcia, ale także występy w lidze polskiej. W Stali Gorzów Jensen startował na pozycji seniora i w wielu spotkaniach był pewnym punktem swojego zespołu. Kibice mieli w związku z tym nadzieję, że "MJJ" pozostanie w ich ukochanym zespole na kolejny rok. Jak się jednak okazało, był po trzeci po Mateju Zagarze i Tomaszu Gollobie żużlowiec, który opuścił Gorzów. - Temat Duńczyka jest już zamknięty. Jensen w tym momencie szuka pracy w innych klubach, bo na brak ofert na pewno nie narzeka. Myślę, że dobrze wyląduje i będzie mógł dalej rozwijać swoją karierę[color=#222222] - powiedział prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora w trakcie trwania okresu transferowego.
Duńczykiem zainteresowanych było kilka klubów. Wymieniało się Azoty Tauron Tarnów, ale w tym przypadku Jensen był jedynie alternatywą dla Leona Madsena. W swoim składzie mistrza świata juniorów widziała także PGE Marma Rzeszów, która ostatecznie postawiła na Juricę Pavlica. W rezultacie do gry wkroczył częstochowski Włókniarz, który już przed tym transferem dysponował naprawdę silnym zespołem.
[/color]- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Michael dołączył do częstochowskich Lwów i będzie bronił barw Włókniarza w sezonie 2013. Aktualny mistrz świata juniorów świetnie wpisuje się w plany budowania częstochowskiej drużyny na dłużej, niż tylko jeden sezon. Ten chłopak ma olbrzymi potencjał, jest walczakiem, a jednocześnie zawodnikiem jeżdżącym bardzo inteligentnie - powiedział tuż po podpisaniu umowy z Jensenem Paweł Mizgalski.
6. miejsce: Matej Zagar (z Gorzowa do Gniezna) Ten zawodnik, podobnie jak Michael Jepsen Jensen, miał bardzo udany sezon w barwach gorzowskiej Stali. Tuż po zakończeniu rozgrywek okazało się jednak, że dotychczasowy pracodawca musi zrezygnować z jednego z liderów. W dodatku Zagar miał początkowo bardzo wysokie wymagania finansowe. - Gdyby zależało to od nas, Matej wciąż radowałby gorzowską publiczność. Nasze początkowo rozbieżne stanowiska finansowe zaczęły się zbliżać, lecz regulamin rozgrywek, a dokładniej rzecz ujmując limit KSM spowodował, że jeden z liderów drużyny odchodzi - komentował prezes Stali Gorzów, Ireneusz Maciej Zmora.
Głównym kandydatem do pozyskania Zagara bardzo długo była PGE Marma Rzeszów. Zawodnik przez wiele tygodni był wymieniany jako pierwsze poważne wzmocnienie ekipy Marta Półtorak. - Z nim również rozmawialiśmy. Do końca nie wiedzieliśmy jednak, jakie będą obowiązywały przepisy. Dlatego wiązało nam to w pewien sposób ręce. Na początku opieraliśmy się na deklaracjach zawodników, którzy określali, czy zostają w swoich klubach, czy decydują się na transfer - tłumaczyła szefowa PGE Marmy Rzeszów.
Ostatecznie zawodnik dość nieoczekiwanie wylądował w Gnieźnie. Lechma Start po wywalczeniu awansu do Enea Ekstraligi szukała zawodnika, który w zespole Lecha Kędziory będzie spełniać rolę lidera. - Oczywiście, że jestem zadowolony z tego zawodnika. To dla nas spore wzmocnienie. Dużego wyboru na rynku transferowym nie ma, więc należy się cieszyć, że ktoś taki będzie startować w naszej drużynie - powiedział o podpisaniu kontraktu z Zagarem trener beniaminka. - To była dla mnie najlepsza opcja. Myślę, że to dobre rozwiązanie i będę osiągać dobre wyniki. W żużlu czasami bywa tak, że zawodnik musi pasować do składu. W Gnieźnie tak było. Nie było sensu dłużej czekać i kombinować - skomentował z kolei wybór nowego pracodawcy Słoweniec.
5. miejsce: Greg Hancock (z Tarnowa do Bydgoszczy)
Amerykanin nie ma szczęścia i od pewnego czasu co roku musi zmieniać klub w Polsce. Co ciekawe, nie jest to związane z jego słabą jazdą. W ostatnich latach wszyscy pracodawcy Hancocka z całą pewnością byli zadowoleni z jego usług. Tak było w Zielonej Górze, czy w minionym sezonie w Tarnowie, ale mimo to żużlowiec na dłużej w żadnym z tych klubów nie zagościł. Wpływ na to miał przede wszystkim regulamin sportu żużlowego. Górny KSM na poziomie 40 punktów sprawił, że ktoś musiał pożegnać się z ekipą mistrza Polski. Wybór padł właśnie na Hancocka. - Gdybyśmy go zostawili, to trzeba by było pożegnać Madsena i zabrać kogoś z KSM o wartości 2,5. To byłby żużlowiec, który praktycznie nic nie robi. Nie ma zawodników z taką średnią, którzy są w stanie regularnie robić choćby po pięć, sześć, siedem czy osiem punktów. W takim wypadku należy liczyć, dodawać, żeby wiedzieć, ile mogą punktów zdobyć razem Hancock i taki jeździec. Odpowiedź brzmi, że tyle co Hancock. Teraz należy zastanowić się, co może zrobić Madsen i zawodnik o nieco wyższym potencjale - wyjaśniał decyzję swojego klubu trener Marek Cieślak.
Chętnych na usługi Hancocka tej zimy nie brakowało. Bardzo blisko pozyskania zawodnika była PGE Marma Rzeszów, która wybierała pomiędzy dwoma koncepcjami składu. Jedna z nich zakładała, że liderami rzeszowskiego klubu będą Jason Crump i właśnie Amerykanin. Drugą z kolei było pozyskanie Nickiego Pedersena i Juricy Pavlica. Można odnieść wrażenie, że byłemu jeźdźcowi tarnowskich "Jaskółek" w przeprowadzce do Rzeszowa przeszkodził Jason Crump. Australijczyk dość nieoczekiwanie wycofał się z negocjacji z zespołem Marty Półtorak i tym samym zablokował taką możliwość Hancockowi. - W pewnym momencie okazało się, że Jason nie wykazuje już zainteresowania. My z kolei musieliśmy podjąć szybką decyzję, bo czas działał na naszą niekorzyść. Na decyzję czekali zawodnicy i kibice. Nie mamy w zwyczaju nikogo zwodzić, dlatego podjęliśmy szybką decyzję o zatrudnieniu Pedersena i Pavlica - przyznała Marta Półtorak.
Decyzją Crumpa była z pewnością również zawiedziona bydgoska Polonia, która liczyła na podpisanie kontraktu z Nickim Pedersenem. Ostatecznie jednak to rzeszowianie po zakończeniu rozmów z Australijczykiem, rzutem na taśmę złożyli lepszą finansowo ofertę i najlepszy zawodnik Enea Ekstraligi trafił do Rzeszowa. W rezultacie Polonia cały czas pozostawała bez lidera. Jedyną opcją dla zespołu Jerzego Kanclerza był wtedy Greg Hancock i to właśnie on związał się umową z klubem. Trzeba jednak przyznać, że losy Amerykanina w trakcie tego okresu transferowego zmieniały się bardzo często i wiele razy działo się to w mgnieniu oka.
- Z tym zawodnikiem Polonia wiąże duże nadzieje. Jest to jego ósmy klub w Polsce. Myślę, że na Grega nikt nie może powiedzieć złego słowa. Przede wszystkim to dżentelmen na torze, można o nim mówić w samych superlatywach. Świetnie czuje się na bydgoskim torze i mam nadzieję, że potwierdzi to w sezonie 2013 swoimi występami - powiedział o pozyskaniu Hancocka Jerzy Kanclerz.
4. miejsce: Nicki Pedersen (z Gdańska do Rzeszowa)
Po zakończeniu sezonu pewne było, że Nicki Pedersen na pewno zmieni klub, ponieważ jego dotychczasowa drużyna spadła z Enea Ekstraligi. O umiejętnościach Duńczyka przekonali byli wszyscy prezesi, bo były mistrz świata w 2012 roku był postacią numer jeden na polskich torach. Nic więc dziwnego, że Pedersen miał, z czego wybierać. Początkowo duże szanse dawało się ekipie z Częstochowy, która szukała lidera drużyny. Pedersen nie był jednak jedynym kandydatem, bo częstochowianie liczyli na pozyskanie Emila Sajfutdinowa. W grze o zawodnika cały czas była PGE Marma Rzeszów, która miała jednak dwie wizje składu.
W pewnym momencie wydawało się, że Pedersen trafi do Polonii Bydgoszcz, która widziała w nim lidera swojej drużyny. Negocjacje były zresztą bardzo zaawansowane. Wszystkie szczegóły były uzgodnione, a zawodnik był praktycznie gotowy do podpisania kontraktu w Bydgoszczy. Ostatnia prosta negocjacji należała jednak do PGE Marmy Rzeszów, która po wycofaniu się z rozmów Jasona Crumpa musiała działać na rynku transferowym bardzo szybko. Ostatecznie Marta Półtorak przekonała do jazdy w swoim klubie właśnie Nickiego Pedersena. - Jeżeli spojrzymy na to, co prezentował Pedersen w zeszłym sezonie, to pozostaje mieć nadzieje, aby utrzymał formę w przyszłym sezonie. Zresztą już wcześniej u nas startował i w zasadzie dwie kontuzje odniesione na torze we Wrocławiu pozbawiły nas medalu. Nicki jest zawodnikiem nastawionym typowo na wygrywanie. Nie ma dla niego pozycji straconych i zawsze walczy do końca - cieszyła się z pozyskania Pedersena Marta Półtorak.
- Mogę potwierdzić, że jeszcze kilka dni wcześniej byłem naprawdę blisko jazdy w Bydgoszczy. Jest przynajmniej kilka przyczyn, które sprawiły, że wybrałem Rzeszów. Klub jest ambitny, podobnie jak ja, i bardzo podobają mi się jego plany na nadchodzący sezon. Chcę być z rzeszowską drużyną w play off i walczyć o złoty medal - powiedział z kolei Nicki Pedersen.
3. miejsce: Emil Sajfutdinow (z Bydgoszczy do Częstochowy)
Do Emila Sajfutdinowa w barwach Polonii przyzwyczaili się nie tylko kibice w Bydgoszczy, ale chyba cała żużlowa Polska. Zawodnik przez ostatnie lata był twarzą klubu i nikt nie wyobrażał sobie, że mógłby zmienić otoczenie. Co rok wprawdzie pojawiały się oferty z innych zespołów, ale Rosjanin i jego menadżer Tomasz Suskiewicz ostatecznie i tak wybierali Bydgoszcz. Wiele wskazywało, że scenariusz powtórzy się również tej zimy. Mimo zainteresowania Włókniarza Częstochowa i Stelmetu Falubazu Zielona Góra, było cały czas wiadomo, że związek młodego zawodnika z Bydgoszczą jest bardzo silny. Ostatecznej odpowiedzi jednak nie było, ponieważ żużlowiec przebywał na wakacjach. Działacze Polonii zapowiadali jednak, że przedłużenie umowy z Rosjaninem jest dla nich priorytetem. - W najbliższą środę wieczorem z wakacji wraca Tomasz Suskiewicz, menedżer Emila i w czwartek zamierzamy się spotkać. Być może już tego dnia będziemy mieli pierwsze dobre informacje dla naszych kibiców - mówił na początku grudnia prezes bydgoskiej Polonii Jarosław Deresiński.
Cały czas wydawało się, że porozumienie pomiędzy Sajfutdinowem a Polonią jest bardzo realne. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i to Włókniarz Częstochowa został nowym pracodawcą zawodnika. Bez wątpienia przejście Sajftudinowa do Częstochowy, który przez 7 sezonów startował w Polonii Byddgoszcz, było jednym z największych hitów transferowych tej zimy.
- Nie będę ukrywał, że z Włókniarza otrzymaliśmy lepszą ofertę. Jednak nie tylko to miało wpływ na naszą decyzję. Emil chciał coś zmienić w swojej karierze. Chciał zmienić środowisko. W Bydgoszczy wszystko było przewidywalne. Przyszedł czas, kiedy Emil uznał, iż trzeba poszukać nowych impulsów. Nie wiem, czy zmiana klubu wyjdzie mu na dobre. Ale nie przekonamy się o tym do momentu, aż sami nie sprawdzimy, czy podołamy nowemu wyzwaniu - powiedział o decyzji swojego zawodnika jego menadżer Tomasz Suskiewicz.
2. miejsce: Jarosław Hampel (z Leszna do Zielonej Góry)
O tym, że przygoda Jarosława Hampela z leszczyńską Unią może się zakończyć informowaliśmy już w trakcie minionego sezonu. Portal SportoweFakty.pl jako pierwszy wskazał również nowego pracodawcę jednego z najlepszych polskich zawodników, którym ostatecznie został Stelmet Falubaz Zielona Góra.
Jarosław Hampel w Lesznie był niekwestionowanym liderem drużyny, jednak w trakcie minionych rozgrywek pomiędzy nim a Józefem Dworakowskim doszło do nieporozumień, które zwiastowały, że "Mały" może tej zimy zmienić otoczenie. Podobno Józef Dworakowski miał powiedzieć w jednej z rozmów swojemu liderowi, że ten może sobie szukać nowego klubu. Sam zawodnik przyznał, że rozmowa rzeczywiście miała miejsce i usłyszał w jej trakcie kilka słów, których wolałby nigdy nie usłyszeć. Tymczasem szef leszczyńskich "Byków" podkreślił, że Unia nie rezygnuje z Hampela, a kwestią do ustalenia pozostają jedynie warunki finansowe, które musiałby zaakceptować czołowy polski żużlowiec.
Później wszystkie przypuszczenia znalazły potwierdzenie w rzeczywistości i Hampel oficjalnie pożegnał się z Lesznem. - Mogę przekazać naszym kibicom to o czym mówiono od paru tygodni…. Na pewno w Unii Leszno 2013 nie będzie Jarka Hampela - poinformował pod koniec listopada prezes Unii Józef Dworakowski. Hampel był przymierzany także do PGE Marmy Rzeszów, ale zawodnik skłaniał się do opcji zielonogórskiej. Transfer był niemal pewny, ale na jego oficjalne ogłoszenie trzeba było bardzo długo czekać, ponieważ do uzgodnienia pozostawało kilka ważnych szczegółów dotyczących między innymi długości kontraktu.
Ostatecznie czołowy polski żużlowiec związał się ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra na dwa lata. - W tym przypadku można mówić o planie lub nawet marzeniu, które miał Robert Dowhan i do którego dążył. Było nawet takie delikatne uzgodnienie, że jeśli kiedyś z jakiś powodów wygaśnie współpraca zawodnika z Unią Leszno, to będziemy rozmawiać o kontrakcie w Zielonej Górze. Umowa jest dwuletnia, ponieważ budujemy drużynę na lata, co zresztą podkreślaliśmy już wcześniej. Nie myślimy tylko o sezonie 2013, ale także o latach kolejnych - powiedział tuż po oficjalnym podpisaniu umowy prezes klubu z Zielonej Góry Marek Jankowski.
1. miejsce: Tomasz Gollob (z Gorzowa do Torunia)
O zmianie barw klubowych przez Tomasza Golloba, podobnie jak w przypadku Jarosława Hampela, mówiło się jeszcze w trakcie minionych rozgrywek ligowych. Powodów było przynajmniej kilka, ale ten najważniejszy związany był z formą najbardziej utytułowanego polskiego żużlowca. Gollob w barwach Stali w sezonie 2012 miał bardzo wiele problemów z osiąganiem dobrych wyników. Jego niemoc było widać przede wszystkim na torze w Gorzowie, który po kilku latach przestał być jego sprzymierzeńcem. Nawierzchnia przygotowywana przez trenera Piotra Palucha odpowiadała jednak reszcie drużyny.
Odejście Golloba z Gorzowa było praktycznie pewne. Początkowo najczęściej mówiło się o przeprowadzce do Gniezna lub Bydgoszczy, jednak obie opcje bardzo szybko upadły. Od początku zainteresowana Gollobem była PG Marma Rzeszów, która chciała pozyskać nowego lidera. W pewnym momencie do gry wkroczył jednak bardzo mocno Unibax Toruń, który stosunkowo szybko zdołał przekonać zawodnika do startów w swoich barwach. Transferowi towarzyszyło wiele emocji. Przez wielu toruńskich kibiców Tomasz Gollob był witany bardzo chłodno, inni zdecydowanie protestowali przeciwko startom wywodzącego się z Bydgoszczy żużlowca w barwach ich ukochanej drużyny.
Gollob był jednak przekonany, że Toruń to właściwy ruch. Zawodnik bardzo chce odbudować formę, a MotoArena to jeden z jego ulubionych torów. - Wybór padł na Toruń, gdyż doskonale czuję się na MotoArenie. To jeden z moich najbardziej ulubionych torów. Nie ukrywam, że odległość do Torunia również miała znaczenie. Mocno zabiegała o mnie Marta Półtorak, jednak dystans do Rzeszowa był problemem. Rozmowy z toruńskimi działaczami były bardzo pozytywne. Nie mogę wszystkiego zdradzić. W poprzednich latach torunianie również prowadzili ze mną negocjacje, jednak ostatecznie wybrałem jazdę w Gorzowie - powiedział Tomasz Gollob.
- O Tomaszu Gollobie powiedzieliśmy już sobie dawno wszystko. Fakt jest jednak taki, że w 2012 roku rozstałem się z Gollobem i w podsumowaniach tego nie można pominąć. Powiem jednak bardzo ważną rzecz - rozstałem się z zawodnikiem, ale nie z człowiekiem - dodał prezes honorowy gorzowskiej Stali, który przez ostatnie lata współpracował z najlepszym w historii polskim żużlowcem.
Jedno jest pewne - w trakcie tej zimy w Enea Ekstralidze nie zabrakło emocji. Wiele ruchów transferowych wzbudziło duże zaskoczenie. Które transfery były dla Was największą niespodzianką? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.