Andrzej Huszcza: Niezniszczalna legenda

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dokładnie 56 lat temu (10 marca 1957 roku) na świat przyszedł Andrzej Huszcza, który jest legendą nie tylko zielonogórskiego, ale również i polskiego żużla.

1
/ 3

Niezniszczalny i niezatapialny - tymi dwoma przymiotnikami przez wiele lat określany był Andrzej Huszcza. Nic w tym dziwnego, bowiem jego żużlowa kariera trwała aż 33 sezony. Licencję "Ż" Huszcza uzyskał w 1975 roku w barwach klubu z Zielonej Góry, któremu był wierny niemal przez całą karierę. Ze swoją macierzystą drużyną związany był przez 31 lat. Z zielonogórzanami czterokrotnie świętował Drużynowe Mistrzostwo Polski.

Od początku kariery uznawany był za duży talent. Jednak do szkółki żużlowej trafił dzięki... swojej siostrze, która podpisała zgodę na treningi adepta Huszczy. - Zosia podpisała zgodę, a zanim trafiłem do szkółki, moi rodzice nigdy żużla nie widzieli. Za to słyszeli, że to ciężki sport, niemal pewna śmierć. Na mecze Zgrzeblarek zabierał mnie brat. Jak kupił motor, czasem dał się nim przejechać. Woził najpierw z tyłu, potem na baku. Ciągnęło mnie w stronę motoryzacji. Choć nie chciałem sprzeciwiać się rodzicom, prędkość i jazda ślizgiem kontrolowanym robiła na mnie niesamowite wrażenie, chęć, by spróbować, była większa niż cokolwiek innego. Dla mnie, chłopaka z podzielonogórskiej wioski było to jak skosztowanie zakazanego owocu w raju - przyznał w wywiadzie udzielonym nieregularnikowi klubowemu "Tylko Falubaz".

Osobą, która zdecydowała się na przyjęcie Huszczy do żużlowej szkółki był Stanisław Sochacki. Był on pierwszym trenerem legendy polskiego i zielonogórskiego żużla. To właśnie jemu Andrzej Huszcza zawdzięcza najwięcej. - Moim pierwszym trenerem był Stanisław Sochacki. Gdyby nie on, nie byłoby Andrzeja Huszczy. Kiedy dobrze sobie poczynałem na torze, widziałem jego uśmiech i to było dla mnie niesamowicie ważne i budujące. Trener jest potrzebny szczególnie na początku kariery, aby nauczyć podstaw. To na początku można nauczyć adeptów prawidłowych nawyków. W żużlu duże znaczenie ma talent i ciężka praca - mówił Huszcza.

Pierwszy sezon startów nie był dla 18-letniego wówczas żużlowca udany. Podczas jednego ze spotkań z impetem uderzył w bandę i z powodu kontuzji musiał odbyć przymusową przerwę. Jednak w młodym żużlowcu dostrzeżono talent, który z roku na rok coraz bardziej się rozwijał. Już w roku 1978 Huszcza wziął udział w Drużynowych Mistrzostwach Świata, gdzie na torze w Landshut zdobył brązowy medal. Był to jeden z jego pierwszych sukcesów. Sukces ten powtórzył dwa lata później we Wrocławiu.

Jeden z biegów finału DMŚ 1980:

{"id":"","title":"","signature":""}

2
/ 3

"Tomek" był czołowym juniorem kraju i w czasie swojej kariery zdobył dwa medale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski (srebro i brąz). W 1977 roku Huszcza wziął udział w pierwszym w historii turnieju Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów, w którym zajął 10. miejsce. To był jednak dopiero początek sukcesów odnoszonych przez Huszczę.

W 1978 roku w debiutanckim występie w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski zajął 4. miejsce, a dwa lata później Huszcza po raz pierwszy stanął na podium tej imprezy, kiedy to sięgnął po srebro. Najlepszym w jego wykonaniu był sezon 1982, w którym zdobył swój jedyny tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. W finale tym pierwotnie miał być rezerwowym, lecz z powodu nieobecności jednego z rywali ostatecznie wystąpił w tych zawodach. Od tego czasu nazwisko Huszczy jest zamieszczone na daszku legendarnej Czapki Kadyrowa. Dzień, w którym stanął na najwyższym stopniu podium IMP na zawsze został w pamięci jubilata. - 1982 rok był najlepszym w mojej karierze. Zdobyłem drużynowe, indywidualne i parowe mistrzostwo Polski, wygrałem też Puchar Polski. W dniu gdy zdobyłem Indywidualne Mistrzostwo Polski urodziła mi się druga córka - był to bardzo miły dzień. To będę wspominał do końca. Łącznie Andrzej Huszcza aż 18-krotnie był finalistą najważniejszej indywidualnej imprezy w naszym kraju i trzykrotnie meldował się na podium.

Nazwisko Andrzeja Huszczy znajduje się na daszku Czapki Kadyrowa
Nazwisko Andrzeja Huszczy znajduje się na daszku Czapki Kadyrowa

Do tego należy dodać 15-krotny udział w finałach Mistrzostw Polski Par Klubowych (3 razy złoty medal) oraz 18-krotny start w finałach Złotego Kasku. Sukcesy Huszcza odnosił również na arenie międzynarodowej. W 1988 jako rezerwowy awansował do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata. Niestety "Tomek" nie miał okazji wyjechać na tor w Vojens. Trzy lata wcześniej wraz z Grzegorzem Dzikowskim brał udział w finale Mistrzostw Świata Par, w którym Polacy zajęli 7. miejsce. W 2002 roku Huszcza awansował do Wielkiego Finału Eliminacji IMŚ. Na pilskim torze Huszcza zajął czternaste miejsce i nie awansował do elitarnego cyklu Grand Prix.

Nic zatem dziwnego, że skromny żużlowiec został okrzyknięty legendą zielonogórskiego i polskiego żużla. Jego przywiązanie do barw klubowych docenili kibice z Zielonej Góry i podczas jednego z meczów poświęcili mu specjalną oprawę. Huszcza tylko przez dwa lata przywdziewał plastron innego klubu. Był to PSŻ Poznań, gdzie startował w latach 2006-2007. W roku 2006 "Tomek" z poznańskim klubem świętował awans do I ligi. Był jednym z liderów drużyny z Wielkopolski. Po sezonie 2007 Huszcza postanowił zakończyć żużlową karierę. - Tak sobie postanowiłem, że kiedyś trzeba skończyć karierę. Nikt o tym nie wiedział, tylko ja. Przy tak dużej pomocy, od góry, rodziny, sponsorów kibiców - serdecznie im za to dziękuję. Przyszedł czas na skończenie kariery żużlowej. Trwała ona bardzo długo, bo aż 32 lata. 33. sezon skończyłem szczęśliwie i myślę, że już wystarczy - tłumaczył powody podjęcia takiej decyzji. Pod względem długości kariery jest rekordzistą.

3
/ 3

Po zakończeniu kariery Huszcza nadal został przy żużlu. Zajął się szkoleniem młodych żużlowców zielonogórskiego klubu. Jak sam twierdzi spełnia się w nowej roli. - Pracuję w klubie i jestem trenerem odpowiedzialnym za młodzież. Cały czas mam praktycznie zajęty i robię to, co lubię. Sprawia mi to ogromną przyjemność, więc jest w porządku. Z jazdy na żużlu również czerpałem satysfakcję i przyjemność. Jestem ogólnie zadowolony ze swojej pracy w klubie. Nie wiem, ile ona jeszcze potrwa, być może tyle samo, co moja kariera? (śmiech) Zobaczymy, jakoś to będzie - przyznał kilka lat temu Huszcza.

W międzyczasie legendarny żużlowiec złożył rezygnację z pełnionej funkcji, ale ostatecznie wycofał się z tej decyzji i młodzi żużlowcy nadal mogą korzystać z rad utytułowanego Huszczy. Jego podopieczni dostarczają mu wiele powodów do radości, a w nadchodzącym sezonie "Tomek" nadal będzie pracował w swoim macierzystym klubie.

Huszcza cieszy się olbrzymią sympatią zielonogórskich kibiców. Nic w tym dziwnego, bowiem przez wiele lat dostarczał fanom sporo emocji.

{"id":"","title":"","signature":""}

Z okazji 56. urodzin składamy Andrzejowi Huszczy najlepsze życzenia, dużo zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń.

{"id":"","title":"","signature":""}

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (39)
avatar
smok
12.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wielki zawodnik!  
avatar
Speed58
11.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gratulacje dla Andrzeja...pamiętam jego pierwsze kroki na żużlu...był zawodnikiem fair-play...STO LAT!!!  
avatar
kokojamboo
10.03.2013
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Andrzej Huszcza prawdziwy wojownik i falubaz :)) 100 lat.  
Squalo
10.03.2013
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Zdrowia, szczęścia, długich lat życia oraz jak najwięcej sukcesów w pracy! Dziękujemy, Panie Andrzeju, za wszystko, co zrobił Pan dla Falubazu.  
avatar
Henryk
10.03.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Panie Andrzeju,z okazji urodzin, życżę Panu 100 lat życia w zdrowiu ,beczkę wina i 100 złotych co godzina.Wszystkiego naj,naj.