W tym artykule dowiesz się o:
Żużlowcy z tytułem mistrzowskim
W gronie 15 stałych uczestników cyklu Grand Prix 2013 mamy czterech żużlowców, którzy mogą poszczycić się co najmniej jednym tytułem mistrza świata. Chris Holder broni złotego medalu, będąc jak do tej pory najmłodszym czempionem, wyłonionym w rywalizacji Grand Prix. O tym, jak ciężko obronić tytuł przekonywali się najwięksi tej dyscypliny sportu. Jak do tej pory miano najlepszego żużlowca świata poprzez cykl SGP obronili tylko Tony Rickardsson (dwukrotnie) oraz Nicki Pedersen. Przed młodym Australijczykiem trudne zadanie, tym bardziej, że już teraz będzie startował w roli faworyta i obrońcy tytułu niż atakującego zza pleców rywali "czarnego konia".
Jeden tytuł na koncie ma także , jeden z najbardziej doświadczonych żużlowców cyklu Grand Prix. Najstarszym i jedynym ze stuprocentową frekwencją jest oczywiście . Amerykanin ma dwa tytuły mistrzowskie i zaliczone 156 turniejów Grand Prix. Jedyni żużlowcy w cyklu, którzy skończyli już 40 rok życia nadal są wymieniani w gronie kandydatów do podium klasyfikacji generalnej. Obu stać także na pojedyncze zwycięstwa w turniejach. Czy jednak dadzą radę przez cały sezon walczyć o tytuł z atakującą młodzieżą?
Najbardziej utytułowanym żużlowcem tegorocznego cyklu jest trzykrotny mistrz świata, Nicki Pedersen. Duńczyk po słabszych sezonach, w zeszłym roku wrócił do walki o najwyższe cele i ma apetyt na kolejne tytuły, by dogonić swojego słynnego rodaka Hansa Nielsena, a być może nawet stać się najbardziej utytułowanym żużlowcem w historii duńskiego speedwaya. 36-letni Duńczyk z pewnością jest jednym z głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Pytanie tylko, czy będzie dysponował tak szybkim sprzętem, jak w poprzednim sezonie i jak będzie reagował na sytuacje stresogenne. Nie jest bowiem tajemnicą, że w zeszłym roku Pedersen tytuł mistrzowski przegrał przez kilka "nieprzemyślanych szarż", powodujących kolizje z rywalami. Fakt faktem, że Duńczyk ma już wyrobione nazwisko i czasami jest wykluczany za swoją niegrzeczną przeszłość z cyklu SGP niż aktualne przewinienia.
Wracają do cyklu z nadziejami
Czterech żużlowców w SGP 2013 to starzy dobrzy znajomi cyklu, startujący już w przeszłości w walce o tytuł mistrza świata. Trzech z nich: Krzysztof Kasprzak, Niels Kristian Iversen i Matej Zagar wywalczyło sobie stałe miejsca poprzez Grand Prix Challenge. Cała trójka faktycznie poprzedni sezon miała udany. Pytanie tylko, czy przełoży się to na formę w tym roku. Czwartym wracającym zawodnikiem jest Tai Woffinden, który otrzymał od organizatorów stałą dziką kartę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że "Tajski" jest w tym gronie tylko dlatego, że reprezentuje Wielką Brytanię.
Najwięcej szans na namieszanie spośród "nowych - starych" twarzy ma chyba Niels Kristian Iversen. Duńczyk w zeszłym roku prezentował taką dyspozycję, że z powodzeniem mógłby walczyć o miejsce w czołowej szóstce klasyfikacji SGP. Sezon na torach brytyjskich rozpoczął także z mocnego uderzenia i wydaje się, że dla Duńczyka poprzedni - jakże udany sezon 2012 trwa nadal. Przynajmniej taką prezentuje formę i jeśli ją potwierdzi w Grand Prix może być jednym z objawień cyklu. Trudno mówić o objawieniu w przypadku 31-letniego żużlowca, ale akurat Duńczyk - poza sukcesami drużynowymi - wielkimi indywidualnymi osiągnięciami pochwalić się nie może. W dotychczasowej karierze wystartował w 26 turniejach SGP, z czego tylko raz dojechał do wielkiego finału, a ani razu nie stał na podium.
Krzysztof Kasprzak to następny żużlowiec wracający do cyklu i kolejny z niemalże tego samego pokolenia jak Iversen czy Zagar. Polak jest z tej trójki najmłodszy, bo w tym roku skończy 29 lat. Najodważniej mówi o swoich celach i marzeniach sportowych. Krzysztof nie kryje, że chce zostać mistrzem świata i daje sobie na to pięć najbliższych lat. W tym sezonie chce wywalczyć jak najwyższy numer startowy na kolejny rok. Do tej pory wystąpił w 17 turniejach SGP, dwukrotnie dojeżdżając do wielkiego finału, gdzie dwa razy zajmował drugie miejsce.
Matej Zagar z 29 turniejów Grand Prix, które odjechał, najczęściej startował w słoweńskim Krsko z dziką kartą. Trzykrotnie awansował do wielkiego finału i trzy razy stawał w nim na podium, z tym że ani razu na najwyższym stopniu. W tym sezonie planem Słoweńca będzie raczej walka o utrzymanie w gronie uczestników cyklu w czołowej ósemce. Raczej trudno przypuszczać, by 30-latek aspirował już teraz do wyższych lokat. Pojedyncze miejsce na podium na lubianych torach nie będzie niespodzianką. Trudno jednak oczekiwać, by w klasyfikacji generalnej odegrał on jakąś znaczącą rolę.
Debiutanci, choć już objeżdżeni
Dwaj nowi stali uczestnicy cyklu Grand Prix to Martin Vaculik i Darcy Ward. Słowak był rezerwowym w zeszłym sezonie i przebojem zaistniał w cyklu, otrzymując szansę startu na skutek kontuzji Jarosława Hampela. Vaculik wygrał debiutanckie Grand Prix w Gorzowie, a w kolejnych rundach spisywał się na tyle dobrze, że zyskał uznanie osób zarządzających cyklem. Słowakowi przyznano stałą dziką kartę.
W zeszłym sezonie Vaculik jeździł na luzie, bez obciążeń. Nie miał nic do stracenia, a wszystko do wygrania. W tym roku pewnie pojawi się już presja. Od tego, jak sobie z nią poradzi, mogą zależeć wyniki sympatycznego żużlowca z Żarnowicy.
Darcy Ward wcześniej nie przyjął stałego zaproszenia do cyklu. Teraz były mistrz świata juniorów dorósł już do ścigania w gronie najlepszych żużlowców świata. Niektórzy uważają, że Australijczyk może być "czarnym koniem" tego sezonu. Jest debiutantem jako stały uczestnik, ale z cyklem Grand Prix miał już do czynienia, jeżdżąc z dziką kartą. Wyniki uzyskane przez Warda były imponujące.
W debiucie w Toruniu zajął trzecie miejsce na podium. Niezwykle utalentowany, aczkolwiek czasami niesforny Australijczyk ma niewątpliwie wszelkie predyspozycje do bycia czołowym żużlowcem świata. Tylko od niego samego zależy, czy poradzi sobie w cyklu Grand Prix. Talentu i przebojowości Wardowi nie brakuje. Do sukcesów potrzebna jest jeszcze "głowa". Jeśli 21-latek połączy sferę mentalną z odpowiednią formą fizyczną i przygotowaniem sprzętowym, możemy być świadkami debiutu porównywalnego z wkroczeniem do Grand Prix Emila Sajfutdinowa w 2009 roku.
Medaliści też mają aspiracje
W gronie 15 stałych uczestników cyklu Grand Prix jest trzech żużlowców, którzy zdobywali w przeszłości medale, ale nie te z najcenniejszego kruszcu. Jednym z nich jest Jarosław Hampel, wicemistrz z 2010 roku i brązowy medalista z 2011 roku. W poprzednim sezonie Polak odniósł groźną kontuzję, a po powrocie na tor brakowało już tej pewności siebie i przebojowości, którą Hampel imponował w dwóch poprzednich sezonach. Tak naprawdę forma "Małego" stanowi zagadkę zarówno dla niego, jak i kibiców. Dużo zależeć będzie od inauguracyjnego turnieju w Auckland.
Jeśli Hampel spisze się porównywalnie do zeszłego sezonu, może uwierzyć, że znów jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Polak to żużlowiec, który nie kryje ambicji sięgających tytułu mistrza świata. W 2010 roku był już bliski spełnienia marzeń. W tym sezonie musi udowodnić, że dzika karta przyznana mu po kontuzji przez BSI nie była dana na wyrost, a miejsce w gronie najlepszych żużlowców świata należy mu się bez dyskusji.
Ambicje powrotu na podium klasyfikacji generalnej Grand Prix ma także Emil Sajfutdinow. Rosjanin w zeszłym sezonie jeździł równo, ale bez błysku. Dochodził często do półfinałów, ale rzadko stawał na podium. Rosjaninowi brakowało tej przebojowości, jaką prezentował na początku kariery w Grand Prix.
Być może z tej brawury "wyleczyły" go częste kontuzje. Emil, by sięgać po kolejne medale powinien znaleźć złoty środek, łączący z jednej strony wciąż młodzieńczą fantazję, a z drugiej doświadczenie nabyte w ciągu kilku sezonów startów w Grand Prix. Sajfutdinow jako junior przyćmił Chrisa Holdera. W dorosłym żużlu to jednak Australijczyk sięgnął pierwszy po tytuł mistrzowski. "Rosyjska torpeda" tak łatwo się nie podda i może walczyć znów o najwyższe cele w cyklu.
Jednym z najbardziej nieodgadnionych żużlowców SGP jest Andreas Jonsson, który był rewelacją drugiej części sezonu 2011. W poprzednim cyklu był jednak zupełnie bezbarwny. Typowany na kolejnego szwedzkiego mistrza świata "AJ" kompletnie zagubił swoje wszystkie atuty. W Grand Prix został po tym, jak karierę zakończył Jason Crump. Kto wie, czy gdy nie ten fakt, Jonsson nadal ścigałby się w cyklu. W tym sezonie Szwed, który 8 razy wygrywał turnieje Grand Prix, a w 15 zawodach stawał na podium ma szansę udowodnić, czy sezon 2011 był jednorazowym przebłyskiem geniuszu czy też może poprzedni rok był wypadkiem przy pracy.
Typowi średniacy, a może nowi kandydaci do podium?
Ostatnią grupę żużlowców Grand Prix, którą poddaliśmy analizie to dwaj Szwedzi: Antonio Lindbaeck i Fredrik Lindgren. Obu łączy nie tylko kraj, który reprezentują oraz ten sam wiek 28 lat, ale także fakt, że w zeszłym sezonie po raz pierwszy wygrali turnieje Grand Prix. "Toninho" uczynił to nawet dwukrotnie: w Terenzano i Toruniu. Obaj to żużlowcy o dużym potencjale, którzy jednak zawsze należeli do typowych średniaków w Grand Prix. Zarówno dla Lindbaecka jak i Lindgrena sezon 2013 będzie szóstym rokiem ścigania się w SGP jako stali uczestnicy. Szwed z brazylijskimi korzeniami 10 razy stał na podium, wystąpił w 12 finałach, z których dwa wygrał. Najwyżej sklasyfikowany został przed rokiem, zajmując siódme miejsce.
Z kolei Lindgren balansuje co roku na granicy być albo nie być w Grand Prix. W poprzednim sezonie - głównie dzięki świetnej postawie w środkowej fazie sezonu -bez problemu utrzymał się na kolejny rok, zajmując najwyższe w karierze ósme miejsce. Żaden z nich nie jest wymieniany jako kandydat do odegrania czołowych ról w SGP w tym sezonie. Jeśli już, to bardziej Lindbaeck jest w stanie zaistnieć w poszczególnych turniejach. Lindgren wydaje się być typowym "rzemieślnikiem". Zawodnikiem, który raczej może marzyć o medalach, ale niekoniecznie po nie sięgać.
A Waszym zdaniem, kto w tym sezonie może sięgnąć po tytuł mistrzowski? Czy któryś z czterech mistrzów świata dorzuci do swojej kolekcji następne trofeum? Czy może w sezonie 2013, tak jak przed rokiem, będziemy mieli nowego czempiona? Jak Waszym zdaniem spiszą się debiutanci i żużlowcy wracający do cyklu? Czy starzy wyjadacze poradzą sobie z atakiem młodych wilczków? Czy sezon 2013 będzie równie ciekawy, jak poprzedni? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.