W tym artykule dowiesz się o:
Pierwsza liga nie jest zła
Wskazani przez nas żużlowcy doskonale o tym wiedzą. To dzięki dobrym występom w niższej klasie rozgrywkowej mogli potem na dobre zadomowić się w PGE Ekstralidze. Ich postawa pokazuje, że kariera zgodna z hasłem od zera do milionera jest możliwa również w żużlu.
Każdy z zaprezentowanych zawodników ma inną historię i podąża swoją indywidualną ścieżką. Sześciu panów coś jednak łączy - wszyscy zaczynali jazdę w Polsce od niższej ligi. A gdy zapracowali sobie na występy w PGE Ekstralidze, już nie zeszli poniżej pewnego poziomu sportowego. Niektórzy są nawet w światowej czołówce. Na kolejnych kartach prezentujemy sylwetki wybranych żużlowców.
Jason Doyle (Australia)
Australijczyk zadebiutował w polskiej lidze w wieku 23 lat. W sezonie 2008 Doyle wystąpił w ośmiu meczach I ligi jako żużlowiec Kolejarza Rawicz. W kolejnych latach co roku zmieniał kluby. Startował w drużynach z Gniezna, Piły, Rybnika i Łodzi. To właśnie w Orle jego kariera wystrzeliła. Po pełnym sezonie 2014 zakończonym średnią 2,488 wiadomo było, że w pierwszej lidze długo miejsca nie zagrzeje.
Jako 30-latek żużlowiec spróbował swoich sił w KS Toruń. Rewelacji nie było, jednak generalnie sprawdził się. Potem przyszedł czas dwóch lat w Falubazie Zielona Góra. To właśnie tam, pod okiem Marka Cieślaka, Doyle rozwinął skrzydła. Ta przygoda zakończyła się zdobyciem tytułu indywidualnego mistrza świata. Sezon 2018 to nowe wyzwanie w postaci powrotu do Get Well.
Peter Kildemand (Dania)
Duńczyk zadebiutował w polskiej lidze już w wieku 18 lat. Dwa sezony spędził w Kolejarzu Opole, choć to określenie nieco na wyrost. Kildemand pojechał w barwach tego zespołu tylko trzy mecze. Później przyszedł czas na kontrakt w ekipie z Piły. O odkryciu talentu żużlowca można jednak dopiero mówić po jego przejściu do Orła Łódź.
Tam żużlowiec spędził dwa sezony - 2012 i 2013. Okazał się objawieniem i w roku 2014 spróbował swoich sił w Ekstralidze. Jako 25-letni zawodnik jeździł we Włókniarzu Częstochowa. Rok później wybił się w Stali Rzeszów i ostatnie dwa lata spędził w Fogo Unii Leszno. Kolejny sezon Kildemand spędzi w Grupie Azoty Unii Tarnów. Ma być jednym z liderów zespołu.
Andrzej Lebiediew (Łotwa)
Łotysz zadebiutował w polskiej lidze już w wieku 17 lat. W swoim macierzystym klubie, Lokomotivie Daugavpils spędził sześć lat i zdążył zbudować sobie markę. Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najlepszych żużlowców zespołu. Kwestią czasu było kuszenie go przez kluby PGE Ekstraligi.
Tak ważną dla siebie decyzję Lebiediew podjął przed sezonem 2017. Wybrał Betard Spartę Wrocław, z którą wiąże przyszłość. W pierwszym roku startów w najlepszej lidze świata miewał słabsze i lepsze chwile. Warto jednak odnotować, że zdobył Indywidualne Mistrzostwo Europy. W zespole z Dolnego Śląska czuje się wspaniale i właśnie tam chce się rozwijać.
Artiom Łaguta (Rosja)
Rosjanin zadebiutował w polskiej lidze już w wieku 18 lat. Prawdziwego żużla uczył się w Lokomotivie Daugavpils. To tam wzrastał jego talent. W sezonie 2010 zanotował średnią 2,236 i stało się jasne, że będzie łakomym kąskiem dla klubów ekstraligowych.
Zderzenie z najlepszymi żużlowcami na świecie było dla Łaguty bolesnym doświadczeniem. W pierwszym roku w Ekstralidze, jako żużlowiec Włókniarza, nie błyszczał szczególnie. Później w Polonii Bydgoszcz było jeszcze gorzej. Wówczas przyszedł czas na kontrakt z Unią Tarnów. To tam Rosjanin pokazał pełnię swoich możliwości i dwa dobre sezony zaowocowały kontraktem z GKM-em Grudziądz. Rok 2018 będzie czwartym z rzędu Łaguty w tym klubie.
Grigorij Łaguta (Rosja)
Rosjanin zadebiutował w polskiej lidze w wieku 22 lat. Podobnie jak młodszy brat pierwsze lata kariery spędził w Lokomotivie Daugavpils. Od początku był liderem zespołu i długo nie decydował się na występy w najlepszej lidze świata. W końcu w sezonie 2011 przywdział barwy Włókniarza Częstochowa.
Po średniej punktowej w zasadzie nie było widać, żeby Łaguta odczuł zmianę ligi. Nadal radził sobie świetnie i w klubie mieli z niego pociechę. Po czterech latach zawodnik postanowił zmienić otoczenie. Wybrał KS Toruń i nieco spuścił z tonu. Ostatnie dwa lata spędził w ROW-ie Rybnik. Teraz odpocznie od żużla. Został zawieszony za stosowanie niedozwolonej substancji do czerwca 2019.
Vaclav Milik (Czechy)
Czech zadebiutował w polskiej lidze w wieku 19 lat w barwach Wandy Kraków. Tam długo miejsca nie zagrzał. Kolejne dwa lata (2013 i 2014) spędził w ROW-ie Rybnik. Mimo młodego wieku i niedużego doświadczenia był tam jedną z czołowych postaci. Dzięki jego dobrej postawie rybniczanie awansowali do I ligi. Żużlowiec w 2015 roku wybrał PGE Ekstraligę.
Został wypatrzony przez działaczy Betard Sparty, którzy widzieli potencjał w zdolnym Czechu. W pierwszym roku swoich występów w najlepszej lidze świata nie spisał się świetnie. Rok temu poszło mu już jednak znacznie lepiej, by w ostatnim sezonie często stanowić o sile drużyny. Średnio na mecz zdobywał 7,6 pkt. Ma być jeszcze lepiej.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zawsze staramy się pomóc każdemu nowemu zawodnikowi