W tym artykule dowiesz się o:
Mistrz świata kosztował miliony, a jedzie słabo
Bilans Jason Doyle'a w tym sezonie PGE Ekstraligi, to jeden łuk przejechany w Gorzowie i dwa kiepskie występy w meczach z Betard Spartą Wrocław (47:43) i Grupą Azoty Unią Tarnów. Mistrz świata z kontraktem na poziomie 1,8 miliona złotych zdobył dotąd łącznie 10 punktów, wygrał tylko jeden bieg. Nikt się tego nie spodziewał. Nawet po wypadku na inaugurację Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń, przekonywał, że Jason wróci mocniejszy. Mówił, że Australijczyk ma ciekawą konstrukcję psychiczną, że upadki tylko go wzmacniają.
Kraksa w meczu ze Stalą zaszkodziła zawodnikowi
Jednak w tej chwili możemy powiedzieć, że kraksa w 1. kolejce, w meczu z Cash Broker Stalą Gorzów, zapoczątkowała czarną serię Doyle'a. Żużlowiec nie ma żadnej blokady, ale przez ten upadek uciekło mu spotkanie, dzięki któremu mógł nabrać większej pewności siebie. Przed startem ligi zaliczył tylko jeden turniej na Wyspach i starty były czymś, czego brakowało mu najbardziej.
ZOBACZ WIDEO Kapitalne ściganie na torze w Daugavpils!
Dwa lata był piekielnie szybki. Co się stało?
Największym problemem Doyle'a jest jednak sprzęt. Dwa lata zastanawialiśmy się, dlaczego Jason jest taki szybki. Teraz zachodzimy w głowę, jak to jest, że to australijskie Pendolino kompletnie się rozregulowało. Na treningach nic na to nie wskazywało. Jednostki napędowe Flemminga Graversena, ale też inne testowane silniki, spisywały się dobrze. W lidze wszystko się odwróciło.
Sprzęt ciągnie Doyle'a na dno?
Stan sprzętu to z pewnością coś, co mocno frustruje Doyle'a. Fredrik Lindgren, który również robi sprzęt u Graversena, jest dla odmiany piekielnie szybki. Eksperci prześcigają się w komplementach, mówią o Szwedzie z innej galaktyki. Oczywiście nie ma prostego przełożenia i to, że Lindgren wręcz fruwa na silnikach Graversena, nie znaczy, że z Doylem będzie tak samo. Na pewno jednak mistrza świata dołuje, że rywal z tej samej stajni jest kilka kroków przed nim.
Doyle jest kilka kroków za najlepszymi
Czas niestety nie jest sprzymierzeńcem Australijczyka. Za chwilę rusza Grand Prix, a wiadomo, że Doyle ma apetyt na drugie z rzędu złoto. On sam jednak widzi, że w tej chwili daleko mu do czołówki. Zwłaszcza do duetu Lindgren - Nicki Pedersen. Ci dwaj jeżdżą obecnie w innej lidze. Jasonowi do nich daleko. Wiele zależy od tego, jak zabierze się do skracania dystansu. Jeśli pod presją czasu zrobi jakiś nerwowy ruch, to może sobie tylko zaszkodzić.
Mistrz ma się odrodzić za dwa tygodnie
W Get Well mają jednak nadzieję, że po wysłaniu silników do serwisu sytuacja Doyle'a ulegnie znaczącej poprawie. Nie po to kontraktowali mistrza świata i dominatora żużlowych torów w sezonach 2016 i 2017, żeby przegrywać takie mecze, jak ten ostatni w Tarnowie. Sztab szkoleniowy liczy, że Jason odpali najpóźniej za dwa tygodnie, w meczu wyjazdowym z Falubazem Zielona Góra. Mamy więc nerwowe oczekiwanie. Pewne natomiast jest, że 34. średnia w lidze mistrzowi nie przystoi.