W tym artykule dowiesz się o:
Drugie złoto z rzędu po widowisku. Nie trzeba kombinować z torem
Był taki moment w drugim meczu finałowym, w którym wydawało się, że Cash Broker Stal Gorzów ogra Fogo Unię w Lesznie i zgarnie złoto. Mirosław Jabłoński już zaczął mówić w trakcie transmisji w nSport+, że zaraz zaczną się dyskusje, czy lepiej robić tor pod siebie, czy widowisko. Żużlowcy Unii szybko jednak ucięli te spekulacje, pokazując, że są w tym roku piekielnie mocni. Efekt? Drugie złoto z rzędu po wygranej 50:40 (44:46 w pierwszym meczu). Transparent wywieszony przez kibiców był więc jak najbardziej na miejscu.
Rzut oka do tyłu. Wszystko pod kontrolą
Nie znaczy to jednak, że ten drugi tytuł z rzędu przyszedł leszczynianom łatwo, choć zdjęcie powyżej mogłoby świadczyć o tym, iż tak właśnie było. Prowadzący zawodnik Unii ogląda się za siebie, by stwierdzić, że sytuacja jest pod kontrolą. Stal jednak się odgryzała i długo była w kontakcie. Dopiero w czwartej serii i biegach nominowanych Unia miała tak naprawdę wszystko pod kontrolą.
Jazda Kasprzaka była palce lizać
Krzysztof Kasprzak był jednym z tych zawodników Stali, którego chcemy bardzo pochwalić. Bartosza Zmarzlika oczywiście też, bo zrobił swoje, ale Kasprzak jeździł w Lesznie tak inteligentnie, że chciałoby się to oglądać godzinami. Nagrać i powtarzać w nieskończoność, bo Krzysztof udowodnił, że w żużlu liczy się nie tylko maszyna, ale i człowiek.
Unia po polsku. Kogoś mogło to zaboleć
Jarosław Hampel uciekający przed Krzysztofem Kasprzakiem to w pewnym sensie obrazek symboliczny. Jeśli wierzyć słowom byłego prezesa (obecnie udziałowca) Unii Józefa Dworakowskiego, to za dwa lata będziemy mieć w Lesznie zespół złożony z samych Polaków. Tak sobie myślę, że szkoda, iż ktoś nie zatrzymał wspomnianego działacza, gdy ten pędził na spotkanie z kamerami nSport+. Chlapnął coś, co mogło zaboleć Emila Sajfutdinowa i Brady'ego Kurtza. Już dziś ci dwaj mogą się czuć w Lesznie jak zawodnicy niechciani.
Był plan, a wszyscy wytykają mu Niedźwiedzia
Adam Skórnicki znów przeżywa ciężkie chwile. Menedżer Falubazu Zielona Góra przygotował się starannie do meczu barażowego z ROW-em Rybnik, ułożył plan na zz-tkę za Patryka Dudka tak, żeby drużyna po ciosie na otwarciu mogła się podnieść z kolan. Jednak dziś wszyscy mówią nie o planie Skórnickiego, lecz o tym, że w 2. Biegu nie zmienił on kontuzjowanego Sebastiana Niedźwiedzia na Damiana Pawliczaka. Wytyka mu się również nieznajomość regulaminu. Brak zmiany tłumaczy on tym, że zabrakło czasu na jej zgłoszenie, a przecież nawet nie musiał tego robić.
Co Batchelor powinien napisać na łokciu
Na szczęście dla Falubazu w ROW-ie jeździł Troy Batchelor, który trzy razy dał się ograć na trasie niczym dziecko. Można by zażartować, że Australijczyk powinien napisać na prawym łokciu "jeźdź obok mnie śmiało, blokował nie będę". Punkty stracone przez Batchelora na trasie miały olbrzymie znaczenie dla wyniku. Falubaz ostatecznie wygrał 51:39. Już toczą się rozmowy, czy to dużo, czy mało. Rewanż w niedzielę.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku