Żużel. Tytuł mistrzowski w SEC kolejną nową ścieżką do Grand Prix. Jakie były i są inne furtki awansu do cyklu?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Europy w 2020 roku oznaczać będzie również awans do kolejnej edycji Indywidualnych Mistrzostw Świata. To nowość w cyklu Grand Prix, do którego w ciągu ćwierćwiecza prowadziło i wciąż prowadzi kilka różnych dróg.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 7

Stawka w TAURON SEC znacząco wzrosła

Jesienią przy okazji przedstawienia zasad rywalizacji w najbliższej edycji Indywidualnych Mistrzostw Świata ogłoszono, że tegoroczny indywidualny mistrz Europy otrzyma w nagrodę przepustkę do startów właśnie w Grand Prix w kolejnym sezonie. Niewątpliwie jest to nowość i kolejna ścieżka awansu do światowej czołówki. Miejsce tylko jedno, ale nie zmienia to faktu, że doceniono rywalizację w TAURON SEC, gdzie nie brakuje jeźdźców zdolnych do jazdy na jeszcze wyższym poziomie.

Od 1995 roku furtek do wjazdu do cyklu było kilka, ich formuły co jakiś czas ulegały modyfikacjom. Podyktowane to było zmianami ogólnych reguł w samej GP, formatu zawodów i liczebnością uczestników. Przeanalizowaliśmy, jak od ćwierć wieku wygląda batalia o miejsce wśród najlepszych lewoskrętnych na świecie. Na kolejnych kartach kilka zdań na temat kolejnych ścieżek prowadzących do elity.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

2
/ 7

Nie brakuje takich, którzy rozważyliby powrót tego typu przywileju dla najlepszego juniora. Wydaje się jednak, że takie nagradzanie zawodnika będącego wciąż na dorobku i rzecz jasna w młodym wieku, który niekoniecznie musi być gotowy do twardej i trudnej walki wśród starych lisów, nie byłoby dla niego korzystne. Historia tego dowiodła, bo w latach dziewięćdziesiątych w ciągu trzydziestu turniejów (pięć sezonów), tylko... w dwóch ówczesny mistrz do lat 21 awansował do finału. Dla Mikaela Maxa, Jasona Crumpa, Piotra Protasiewicza, Jespera B. Jensena i śp. Roberta Dadosa rywalizacja w GP okazała się na tamten moment ich kariery - w zależności od jednostki - trudna lub po prostu za trudna.

3
/ 7

Finał Interkontynentalny (1996-2000)

Ścieżka przeznaczona dla zawodników z państw skandynawskich i zamorskich oparta na kanwie kolejnych etapów eliminacji z czasów przed erą GP, gdy nagrodą dla najlepszych był awans do jednodniowych finałów IMŚ. Zawodników z Danii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Australii czy USA, którzy posiadali możliwości, by ścigać się w czołówce, w tamtym okresie nie brakowało. Dzięki finałowi interkontynentalnemu awans wywalczały m.in. takie tuzy jak Jimmy Nilsen, Jason Crump, czy Ryan Sullivan, a więc postaci, które potem w GP zdobywały medale. Z tych finałów w pierwszych trzech latach bilety wywalczała najlepsza dwójka, później już tylko zwycięzca. Kilku pozostałym zostawała walka w Challenge'u.

4
/ 7

Finał Kontynentalny (1996-2000)

Analogiczna droga do tej interkontynentalnej. Była przeznaczona dla pozostałych państw europejskich w tym np. Polski, Czech, Niemiec, Rosji, Węgier czy Włoch. Bywała szczęśliwa dla Biało-Czerwonych, bo w 1996 roku dwa pierwsze miejsca zajęli Tomasz Gollob i Sławomir Drabik, a w 2000 jedynym szczęśliwcem okazał się Rafał Dobrucki. Nie brakowało jednak też ciekawych rozstrzygnięć z udziałem przedstawicieli mniej uznanych żużlowych nacji. Włoch Armando Castagna i Węgier Zoltan Adorjan awansowali do GP 1998, Czesi śp. Antonin Kasper i znacznie mniej znany Marian Jirout na następną edycję, a w 2000 sensacyjnie najlepszy w Finale Kontynentalnym okazał się Słoweniec śp. Matej Ferjan.

5
/ 7

Wielki finał IMŚ (2002-2004)

Szumnie nazwany finał kwalifikacji niejako zastąpił typową GP Challenge, do której trafiali najsłabsi zawodnicy danego sezonu GP. Tutaj takiego ratunku dla nich nie było i chcąc walczyć o utrzymanie w cyklu, trzeba było podjąć rękawice w eliminacjach. W latach 2002-2003 z decydującego turnieju przepustki zdobywało aż sześciu najlepszych. W pierwszym z nich udało się to dwóm Polakom: Piotrowi Protasiewiczowi i Tomaszowi Bajerskiemu. Rok później sukces powtórzył ten pierwszy. W 2004 ogromną niespodzianką była natomiast promocja Tomasza Chrzanowskiego. Tym bardziej że wtedy ograniczono awansujących do dwóch z uwagi na zmniejszenie liczby stałych uczestników GP z 22 do 15.

6
/ 7

Grand Prix Challenge (1995-2001, 2006-nadal)

Swego czasu dająca miejsce na liście następnej edycji naprawdę wielu zawodnikom. Bo dla przykładu gdy format zawodów był tzw. "nokautowym", to z Challenge'u awans wywalczało od 8 do 10 zawodników. Nie brakowało więc wtedy takich, którzy cały rok wozili ogony, a potem ratowali się właśnie w tym turnieju (np. Andy Smith). Od 2006 roku przepustki zdobywa już tylko czołowa trójka. Oczywiście zdarza się, że w tym gronie znajduje się zawodnik startujący aktualnie w cyklu i tam będący "ponad kreską". Wtedy bilet jest przyznawany kolejnemu jeźdźcowi z finału eliminacji. W toku zmian zasad kwalifikowania żużlowców do kolejnego sezonu IMŚ z GP Challenge wciąż awansować będzie pierwsza trójka.

7
/ 7

Stałe dzikie karty (1999, 2002-nadal)

Pierwsze stałe zaproszenie wręczono przed sezonem 1999, gdy postanowiono uchronić od wypadnięcia z GP kontuzjowanego pod koniec poprzedniego Billy'ego Hamilla. Od edycji 2002 firma BSI zaczęła regularnie przyznawać stałe "dzikusy". Ich liczba niekiedy zmieniała się (przed 2006 aż siedem), ale od 2007 niezmiennie rozdawano cztery. To już czas przeszły, ponieważ po tegorocznym sezonie do rozdysponowania będzie ich pięć. Dodajmy, że powyższe zdjęcie Andreasa Jonssona jest tutaj nieprzypadkowe. Szwed aż sześciokrotnie korzystał z zaproszeń "grandprixowych" promotorów, co stanowi rekord cyklu. Najwięcej zawodników obdarowanych stałymi dzikimi kartami posiada Polska - dziesięciu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (4)
avatar
ADASOS
8.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co było to było. Ważne by nowe od 2022 było sportowo sprawiedliwe a nie 5 dzikusów !!! Czytaj całość
avatar
Goldi
8.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że Michelsena nie zobaczymy jeszcze w GP. Gość bardzo profesjonalny, a charakter (przeciwieństwo Kołodzieja) a więc idealnie skrojony pod zawody IMŚ.  
avatar
RychuApator
8.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kacperek i STALKER Milicjanta tęczowa para hahah  
avatar
paweLbn
8.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A w 2005 jaka była? To samo z juniorami, podane lata 95-98, czyli 4 lata, a juniorów w treści jest 5. Nie wiem czy podany rok dotyczy eliminacji czy głównego cyklu