W tym artykule dowiesz się o:
Leszczyńskie i rybnickie legendy
Jak każdy sport, żużel również znacznie ewoluował przez wszystkie lata. Dopiero od mniej więcej połowy lat 90. polskie kluby zaczęły korzystać z obcokrajowców, którzy mieli wpływ na ich sukcesy. Wcześniej wszystko opierało się o krajowych zawodników.
Początki żużla to dominacja Unii Leszno, lata 60. należały z kolei do Górnika Rybnik, później, w kolejnej dekadzie, swoje wielkie triumfy święciła gorzowska Stal z Edwardem Jancarzem na czele.
Pierwszym zawodnikiem, który zdobył tytuły DMP i IMP w tym samym roku był legendarny Alfred Smoczyk. Poniżej cała lista zawodników, którzy powtórzyli ten wyczyn aż do początku lat 90.
Rok | Zawodnik | Klub |
---|---|---|
1949 | Alfred Smoczyk | Unia Leszno |
1950 | Józef Olejniczak | Unia Leszno |
1958 | Stanisław Tkocz | Górnik Rybnik |
1959 | Stefan Kwoczała | Włókniarz Częstochowa |
1961 | Florian Kapała | Stal Rzeszów |
1964 | Andrzej Wyglenda | Górnik Rybnik |
1965 | Stanisław Tkocz | Górnik Rybnik |
1966 | Antoni Woryna | Górnik Rybnik |
1968 | Andrzej Wyglenda | Górnik Rybnik |
1975 | Edward Jancarz | Stal Gorzów |
1977 | Bogusław Nowak | Stal Gorzów |
1980 | Bernard Jąder | Unia Leszno |
1982 | Andrzej Huszcza | Falubaz Zielona Góra |
1983 | Edward Jancarz | Stal Gorzów |
1988 | Roman Jankowski | Unia Leszno |
Era braci Gollobów
Wielka kariera Tomasza Golloba rozpoczęła się na początku lat 90. Multimedalista Indywidualnych Mistrzostw Polski dwukrotnie w karierze sięgał zarówno po tytuł w tych rozgrywkach, jak i w DMP. Miało to miejsce w latach 1992 i 2002. Wówczas złote medale IMP i DMP Gollob zdobywał w barwach Polonii Bydgoszcz.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Minister sportu opowiada o planach odmrażania sportu. Kiedy wrócimy na siłownie i sale gimnastyczne?
Sukces w postaci podwójnej korony ma też starszy brat Tomasza, Jacek Gollob. On tego wyczynu dokonał w 1998 roku, oczywiście również w barwach bydgoskiego klubu.
Rok 1996 należał do ulubieńca częstochowskiej publiczności, jak i całego Włókniarza. Drabik, wracający po rocznej banicji związanej z zabraniem prawa jazdy (ówczesny regulamin automatycznie nie zezwalał zawodnikowi startów na żużlu), był wygłodniały niczym wilk. Wprost demolował przeciwników. Na torze w Warszawie zdobył indywidualne mistrzostwo z kompletem punktów, a kilka tygodni później poprowadził Lwy do drużynowego czempionatu. To była sensacja, bo Włókniarz skazywano wtedy na spadek.
Było to wydarzenie bezprecedensowe, bo przecież Holta nie urodził się w Polsce, tylko w Norwegii. W 2001 roku otrzymał jednak polskie obywatelstwo, posiadał polską licencję, przebrnął wszystkie eliminacje i wedle regulaminu był pełnoprawnym uczestnikiem finału IMP w 2003 roku, w którym zwyciężył.
Nie wszystkim się to podobało, zwłaszcza kibicom Polonii Bydgoszcz, którzy ściskali kciuki za Tomasza Golloba. Nasz najlepszy żużlowiec w historii musiał jednak wtedy uznać wyższość Holty.
Reprezentował on wtedy zespół Top Secret Włókniarza Częstochowa, który w 2003 roku okazał się drużyną najlepszą w kraju. Tym samym Rune Holta dołączył do zaszczytnego grona zawodników z podwójną koroną w jednym sezonie.
Wkraczamy na terytorium zawodnika stającego się specjalistą od finałów IMP. W klasyfikacji medalowej wszech czasów plasuje się już na 4. miejscu z łącznie siedmioma medalami, a przecież pewne jest, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Kołodziej od razu zaczął z grubej rury, bo jeszcze jako młodzieżowiec wygrał IMP 2005 na swoim domowym torze w Tarnowie, po pamiętnej szarży po szerokiej, kiedy to wyprzedził Tomasza Golloba. Potem ze swoją tarnowską Unią wywalczył złoty medal w DMP.
Na kolejną podwójną koronę czekał pięć lat. W sezonie w roku 2010 zdobył dwa zaszczytne tytuły, również w Unii, ale tym razem leszczyńskiej. W barwach Byków powtórzył ten wyczyn w poprzednich rozgrywkach. Zostać trzykrotnie indywidualnym i drużynowym mistrzem kraju w jednym roku to nie lada wyczyn. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że dotychczas w historii dokonał tego tylko Janusz Kołodziej.
Wychowanek Unii Leszno najlepiej może w swojej karierze wspominać rok 2014. Wygląda na to, że to wtedy był w życiowej formie. Z gorzowską Stalą zdobył mistrzostwo kraju po wielu latach i był jej motorem napędowym. Indywidualnie także błyszczał, bo na torze w Zielonej Górze został Indywidualnym Mistrzem Polski.
Podwójna korona w tamtym sezonie to nie jedyne sukcesy Kasprzaka. Wówczas był również naszym najlepszym reprezentantem w cyklu Grand Prix. Ostatecznie zajął drugie miejsce i został wicemistrzem świata.
Ku wielkiej uciesze leszczyńskich kibiców, ich wychowanek sięgnął po indywidualne mistrzostwo na domowym torze. Fani na trybunach stadionu im. Alfreda Smoczyka w Lesznie podczas finału IMP w 2018 roku, których w większości stanowili sympatycy Unii, lepszego rozstrzygnięcia nie mogli sobie wyobrazić. Kilka tygodni później świętowali z kolei kolejny tytuł DMP. Puchar wzniósł Pawlicki, kapitan drużyny.