Dobry start Jepsen Jensena. Tarasienko za to na pierwszym łuku nie przepuścił Pawlickiego i odwiózł go do bandy. Kółko później zawodnik Włókniarza mu się odpłacił i potraktował go dokładnie w taki sam sposób, dzięki czemu przedarł się na trzecie miejsce.

Drgnął trochę na starcie Fricke, ale sędzia nie przerwał wyścigu. W konsekwencji goście wyszli ze startu na podwójnym prowadzeniu i to właściwie tyle. Lidsey wygrał z ogromną przewagą. GKM tryumfatorem dzisiejszego spotkania!

Ostrzeżenie dla Fricke'a.

Michael Jepsen Jensen jechał w swojej lidze. Miśkowiak za to walczył o trzecie miejsce. Najpierw chciał wjechać pomiędzy dwójkę rywali, ale nie dał rady się tam wcisnąć, a potem nękał Hansena. Był nawet przez chwilę przed Duńczykiem, ale ten odbił swoją lokatę.

Widać już poprawę prędkości w motocyklu Piotra Pawlickiego. Zawodnik Włókniarza na początku jechał po szerokiej, a w drugim łuku przyciął do krawężnika i wyszedł na prowadzenie. Karczewski za to na pierwszym wirażu przyblokował Łobodzińskiego, a potem nawet starał się walczyć od dwa "oczka".

Najlepiej na pierwszym wirażu poradził sobie Woryna, który dzięki temu wyjechał z niego na prowadzeniu. Pewne problemy miał za to Piotr Pawlicki, przez co spadł nawet na czwartą lokatę. Od razu jednak zaczął atakować Fricke'a i go wyprzedził. Później cały czas musiał spoglądać na Australijczyka.

To jest wręcz niemożliwe, co dzisiaj wyprawia Michael Jepsen Jensen. Duńczyk jest po prostu niesamowity. Wydawało się, że Włókniarz w końcu wygra podwójne, ale zawodnik GKM-u szalał na trasie. Najpierw na trzecim okrążeniu wyprzedził Pawlickiego, a na początku czwartego to samo uczynił z Woryną. Po prostu wow!

Max Fricke zamknął na pierwszym łuku Worynę. Australijczyk jechał jednak pierwszy przez pół okrążenia, ponieważ znów piekielnie szybki był Doyle, który po prostu przyciął do krawężnika na drugim łuku i na tym nam się walka skończyła.

Ponownie znakomicie ze startu wyjechał Miśkowiak. Na pierwszym łuku wypchnął Doyle'a, ale jednocześnie stracił na tym Tarasienko, który spadł na czwartą lokatę. Zawodnik GKM-u jednak szybko poradził sobie z Ludwiczakiem. Doyle za to do końca ścigał Miśkowiaka, ale bezskutecznie.

Wiele się działo na pierwszym okrążeniu. Najlepiej ruszył Hansen, a do krawężnika przyciął Woryna. Po szerokiej za to jechał Jepsen Jensen. Dzięki temu szybko minął swojego rodaka, ale na Polaka już nie wystarczyło czasu, gdyż też przyblokował go pod płotem na przeciwległej prostej. Na drugim łuku Woryna świetnie wypchnął zawodnika GKM-u, z czego mógł nawet skorzystać Hansen, ale Jepsen Jensen przyciął do krawężnika, wykonał bardzo długą prostą i już na początku drugiego "kółka" był pierwszy, jednocześnie wypychając delikatnie Worynę na pierwszym wirażu.

Doyle prowadził od startu do mety. Karczewski przez połowę pierwszego okrążenia starał się walczyć z zawodnikami gości, ale potem już tylko tracił dystans.

Najlepszy moment startowy dla Miśkowiaka. Po szerokiej od razu dołączył do niego Tarasienko. A właściwie nie dołączył, tylko po prostu pomknął po pewną "trójkę". Miśkowiak za to znów popełniał błędy i na pierwszym wirażu drugiego kółka odjechał od krawężnika, co od razu wykorzystał Pawlicki.

Ludwiczak nieźle wyszedł spod taśmy, ale Tarasienko mu nie odpuścił i już po pierwszym okrążeniu jechał drugi. Junior Włókniarz szybko po tym spadł na ostatnią lokatę. Prowadził za to Małkiewicz. Niebezpiecznie zrobiło się pod koniec trzeciego okrążenia. Atakujący Tarasienkę Hansen prawie doprowadził do upadku, ale na szczęście obaj pozostali na swoich motocyklach.

W końcu ze startu lepiej wyszli gospodarze. Najlepiej zrobił to Lampart, ale jeszcze szybszy był Doyle, który przejechał pierwszy łuk po szerokie. Australijczyk szybko odjechał reszcie stawki, a jego klubowy kolega musiał uważać na szalejącego Michaela Jepsen Jensena. Duńczyk po prostu jechał po całej szerokości toru i w końcu dopiął swego.

Po szerokiej wszystkich zamknął Kacper Łobodziński i pomknął po trzy punkty. Za jego plecami jechał Karczewski, ale tylko przez jedno okrążenie, gdyż już na pierwszym łuku drugiego "kółka" minął go Małkiewicz.

Bieg przerwany. Upadł Kacper Woryna.

Kapitalnie ze startu wystrzelił Fricke, a środkiem toru dołączył do niego Miśkowiak. Szybko w pościg za nim rzucili się gospodarze. Gdy wydawało się, że obaj wyprzedzą rywala, Woryna na pierwszym łuku drugiego okrążenia swoim przednim kołem zahaczył o tylne koło Pawlickiego i upadł.

Kacper Woryna wstał o własnych siłach, ale jest wykluczony z powtórki wyścigu.

Powtórka biegu. Znów lepiej ruszyli goście, ale Piotr Pawlicki od razu pojechał trochę szerzej i jeszcze przed końcem pierwszego okrążenia wyprzedził Miśkowiaka. Później już nic się nie działo. Zawodnik gospodarzy bardziej musiał uważać na Miśkowiaka niż skupiać się na ataku Fricke'a.