Szykują bat na najlepsze ekipy w F1. Koniec z obchodzeniem regulaminu?
Limity budżetowe miały wyrównać rywalizację w F1. Częściowo spełniły one swoją funkcję, ale najlepsze zespoły ciągle kombinują, jak obchodzić przepisy. FIA mówi "dość" temu zjawisku i zamierza mocno podkręcić śrubę. W jaki sposób?
FIA, która powinna kontrolować limity budżetowe, nieoficjalnie przyznaje, że jest to "praktycznie niemożliwe". Do niedawna federacja zatrudniała ledwie kilku audytorów, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z ogromem dokumentów do przejrzenia. Ponadto FIA nie ukrywa, że zespoły nie grają czysto i stosują "wiele sprytnych sztuczek".
Zamysł limitów budżetowych był taki, by czołowe zespoły, takie jak Ferrari, Mercedes i Red Bull Racing, ograniczyły zatrudnienie. Miało to wyrównać stawkę. Personel wspomnianych ekip liczył ponad 1000 osób, podczas gdy najmniejsi gracze utrzymują ok. 500-600 pracowników.
ZOBACZ WIDEO: Dramat Mameda Chalidowa. "Wszystkie kości przesunięte"Problem w tym, że limity wydatków wcale nie ograniczyły rozrostu personelu. - Najlepsze ekipy zatrudniają obecnie po 1500 pracowników, nie licząc tych zatrudnionych w działach silnikowych - powiedział "AMuS" jeden z szefów zespołów.
Zespoły sprytnie obchodzą przepisy, bo zakładają spółki-córki, do których "delegują" wybranych inżynierów i twierdzą, że nie zajmują się oni projektami związanymi z F1. "Auto Motor und Sport" jako przykład podaje Roba Marshalla, który niedawno przeszedł z Red Bull Racing do McLarena.
Brytyjski inżynier, pracując jeszcze w Red Bullu, 50 proc. czasu miał poświęcać na rozwój hypercara RB17, 40 proc. na silniki projektowane przez Red Bulla, a tylko 10 proc. na zespół F1. Oznaczało to, że do limitu wydatków wliczano zaledwie 10 proc. jego pensji.
Red Bull stworzył pięć spółek zależnych, ukrywając w nich swoich inżynierów. Mercedes, Ferrari i McLaren zaczęły postępować w sposób identyczny. "Zespoły F1 nagle zaczęły projektować rowery i łodzie" - napisał "AMuS".
FIA chciała w kwietniu 2023 roku uruchomić nową dyrektywę techniczną, która zobowiązywałaby zespoły do uwzględniania w budżecie pełnego wynagrodzenia inżyniera, nawet jeśli nie poświęca on 100 proc. swojego czasu na pracę w niej. Ekipy sprzeciwiły się temu pomysłowi i nie wszedł on w życie. Ten przepis pojawi się jednak w regulaminie finansowym, który zacznie obowiązywać od 2026 roku i wtedy nie będzie już zmiłuj dla zespołów.
Czytaj także:
- On rozdaje karty na rynku transferowym w F1. Szykuje się szalony okres
- Afera w F1 wokół szefa Red Bulla. Amerykański gigant grozi wycofaniem