Czas rozpocząć sezon na który czeka cały świat - wraca Formuła 1!

Wyścig o Grand Prix Australii tradycyjnie zainauguruje kolejny sezon mistrzostw świata królowej motosportu. Takich oczekiwań na rozpoczęcie następnej kampanii nie było już jednak dawno.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz
Lewis Hamilton Getty Images / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Formuła 1 przy okazji każdej zmiany regulaminu budziła nadzwyczajne zainteresowanie przed pierwszym wyścigiem. Tegoroczne przepisy mają na celu przed wszystkim uatrakcyjnienie całego sportu, próbę zniesienia dominacji jednej ekipy i zaprezentowanie ponownie jednych z najszybszych samochodów wyścigowych na świecie.

Australia jako pół uliczny tor nie musi być idealnym miejscem na początek nowej F1, choć to tylko pozory. Nowe, szersze i lepiej wyglądające bolidy, odznaczają się przede wszystkim większą siłą docisku. To w połączeniu z szerszymi i bardziej wytrzymałymi oponami Pirelli pozwoli zawodnikom jeździć dużo szybciej w zakrętach, a także nie zdejmować nogi z gazu przez większość okrążenia. Krętych sekcji na torze w Melbourne zaś nie brakuje.

Testy przedsezonowe pokazały, że nowe samochody to prawdziwe bestie. Kimi Raikkonen z Ferrari, który popisał się w Barcelonie najlepszym czasem, był lepszy o ponad 3 sekundy od wyniku, jaki dał w zeszłym roku w GP Hiszpanii pole position Lewisowi Hamiltonowi. Kibice w trakcie sezonu mogą być więc świadkami bicia kolejnych wieloletnich rekordów poszczególnych obiektów.

W Formule 1 doszło również do jeszcze jednej istotnej zmiany. Po czterech dekadach ze sportu odszedł Bernie Ecclestone. Kontrowersyjny 86-latek oddał władzę w ręce Liberty Media, które zostało nowym właścicielem F1. Amerykanie, jak to mają w swojej naturze, chcą zrobić z mistrzostw prawdziwe show i przede wszystkim odzyskać ich dawny blask. W sezonie 2017 usłyszymy więc o wielu zmianach w kolejnych latach, choć zdaniem wielu, już teraz atmosfera wokół F1 będzie się znacznie poprawiać.

ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie
Największym nieobecnym pierwszego wyścigu jak i całego sezonu będzie aktualny mistrz, Nico Rosberg. Formuła 1 po raz pierwszy od 1994 roku rozpocznie więc mistrzostwa bez broniącego tytułu kierowcy (wówczas na emeryturę odszedł Alain Prost). Kibice mogą czuć się zawiedzeni, iż nie zobaczą ponownie starć Rosberga z Lewisem Hamiltonem oraz tego, jak Brytyjczyk zareaguje na porażkę ze swoim zaciekłym rywalem z ostatnich lat, ale może im to wynagrodzić zmieniony układ sił.

Ferrari już dawno nie było tak mocne - w takich słowach wypowiadało się wiele osób na padoku F1 w trakcie testów. - Ci, którzy znają Sebastiana Vettela, dobrze widzą jak się zachowuje na swoich okrążaniach. Celowo zwalniał w ostatnim sektorze. Kto może sobie pozwolić na coś takiego? Tylko taki kierowca, który ma duże zaufanie do możliwości swojego bolidu - mówił w trakcie przygotowań w Barcelonie Helmut Marko, a zatem ten, który wypromował Sebastiana Vettela w Red Bullu i uczynił z niego czterokrotnego mistrza świata, dziś marzącego o pierwszym tytule w barwach stajni z Maranello.

Podstawowa kwestia to tradycyjne już pytanie - kto i ile ukrywał ze swojego potencjału. Mercedes może mieć rzeczywiście pod górkę. Nie tylko z powodu rosnącego w siłę Ferrari czy jak zawsze mocnego Red Bulla. Niemcy mają więcej problemów własnych.

- Wszyscy mówią, że Mercedes ponownie wygra. Ludzie, którzy tak sądzą są jednak naiwni. Myślę, że mamy przed sobą trudny sezon. Na chwilę obecną nikt nie jest w stanie powiedzieć, kto będzie w Melbourne na czele. Stawka zdecydowanie się zacieśniła - wyznał pełniący obowiązki dyrektora w niemieckiej stajni Niki Lauda.

Problemy z opanowaniem nowej maszyny "Srebrnych strzał" miał Lewis Hamilton. - Podczas testów nie było perfekcyjnego dnia. Było lepiej i gorzej. Sam nie potrafiłem znaleźć odpowiednich ustawień. Nie mogłem jeździć tak szybko jak Ferrari - przyznał potrójny czempion F1.

Dla Hamiltona może to być sezon szczególny. Brytyjczyk może bowiem dołączyć do wąskiego grona kierowców, którzy zdobyli co najmniej cztery tytuły mistrza świata (Schumacher, Fangio, Prost, Vettel). Co może mu przeszkodzić? Nagły regres Mercedesa czy niespodziewany wzrost formy Ferrari. Mało osób wierzy jednak, że będzie to następca Nico Rosberga a mianowicie Valtteri Bottas.

Fin wygrał los na loterii dostając do dyspozycji taki bolid. Mercedes powinien się liczyć w walce o mistrzostwo ale szanse Bottasa i tak wyglądają marnie. W rywalizacji z Hamiltonem jest skazywany na porażkę. Tym ciekawiej będzie oglądać ich pojedynki jeśli już w Australii okaże się, że były kierowca Williamsa wcale nie ustępuje swojemu poprzednikowi. Podczas testów nie musiał pokazać wszystkiego. W Melbourne poznamy prawdę.

W Australii tradycyjnie także dojdzie do debiutów nowych kierowców. Po raz pierwszy w F1 powalczy o punkty Lance Stroll. 18-latkowi nie brakuje talentu, co potwierdził zdobywając tytuł w Formule 3, ale wielu spogląda na Kanadyjczyka z perspektywy jego ojca, miliardera Lawrence'a. On musi sam potwierdzić, że nie dostał miejsca w bolidzie Williamsa za darmo.

Do poprawnego debiutu szykuje się także Stoffel Vandoorne. W poprzednim roku Belg wskoczył do samochodu McLarena tylko na jeden wyścig w zastępstwie za Fernando Alonso. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu pierwszych punktów. Teraz ambicje 24-latka są dużo większe. Niestety jednak bolid jakim będzie dysponował prawdopodobnie nie pozwoli mu zaistnieć.

McLaren w trzecim sezonie współpracy z Hondą liczył wreszcie na dobicie do czołówki. Tymczasem zanosi się na bolesny spadek w dół. Japońskie silniki, które rozwijały się bardzo powoli w poprzednich latach - rzeczywiście goniąc czołówkę - teraz po gruntownej przebudowie wyglądają fatalnie. Brytyjska prasa donosi, iż nawet doszło do tego, że McLaren szuka już możliwości zakupu nowych silników na kolejne sezony u innego producenta. Kompromitujący wynik w GP Australii może być więc początkiem końca współpracy dwóch wielkich marek.

Piątkowe treningi w Australii rozpoczną się jak zwykle we wczesnych porannych godzinach. Sobotnie kwalifikacje, w których możemy spodziewać się pierwszego pokazu mocy, zaplanowano na godzinę 7:00. Niedzielny wyścig inaugurujący sezon rozpocznie się o 8:00 czasu polskiego. Uwzględnić należy zmianę czasu z zimowego na letni w nocy z soboty na niedzielę.

Terminarz:

1. trening - piątek 02:00

2. trening - piątek 06:00

3. trening - sobota 04:00

Kwalifikacje - sobota 07:00

Wyścig - niedziela 08:00*

*w nocy z soboty 25 marca na niedzielę 26 marca zmiana czasu na letni

2017 FORMULA 1 ROLEX AUSTRALIAN GRAND PRIX tylko w Eleven Sports! Treningi, kwalifikacje i wyścig możesz obejrzeć w ten weekend NA ŻYWO na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, INEA, Toya czy Netia. 

Zwycięstwem którego zespołu zakończy się GP Australii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×