F1: Grand Prix Monako. Hamilton opuścił konferencję z powodu śmierci Laudy. "To żałosne"

Lewis Hamilton nie pojawił się na konferencji prasowej przed Grand Prix Monako, tłumacząc to śmiercią Nikiego Laudy. Zachowanie Brytyjczyka skrytykował John Watson, który przed laty ratował Laudę z płonącego samochodu na Nurburgringu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Lewis Hamilton (po lewej) i Niki Lauda Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Niki Lauda
Zgodnie z rozpiską, Lewis Hamilton miał pojawić się na środowej konferencji prasowej przed Grand Prix Monako. W ostatniej chwili Brytyjczyk poprosił o zwolnienie z tego obowiązku, a jego miejsce zajął Valtteri Bottas. Hamilton jako powód podał śmierć Nikiego Laudy.

Wcześniej Hamilton pojawił się w padoku F1 na swoim motocyklu, rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Dlatego też zachowanie aktualnego mistrza świata nie wszystkim przypadło do gustu.

Czytaj także: Lewis Hamilton pożegnał Nikiego Laudę

- To żałosne. Chciałbym wiedzieć, w jaki sposób Lewis to wytłumaczy. Wiem, że przyjaźnił się z Nikim. Jednak dziwi mnie to, że człowiek o takiej charyzmie nie jest w stanie stawić czoła ludziom i powiedzieć im na konferencji, ile znaczył dla niego Lauda, co zrobił dla Mercedesa i oddać mu w ten sposób szacunek - powiedział John Watson na łamach "Daily Mail".

ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

To właśnie Watson uratował Laudę przed śmiercią w 1976 roku, wyciągając go z płonącego samochodu podczas Grand Prix Niemiec. Tamte wydarzenia sprawiły, że Brytyjczyk i Austriak zostali przyjaciółmi i utrzymywali kontakt.

- Hamilton powinien pojawić się na konferencji, mówić o Nikim z szacunkiem. Wkurza mnie to, że nie był w stanie tego zrobić, choć przecież twierdzi, że Lauda tak bardzo mu pomógł w swojej karierze - dodał Watson.

Czytaj także: Watson przed laty uratował życie Laudy 

Temat śmierci Laudy pojawił się na konferencji prasowej i kierowcy oddali mu należny hołd. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Robert Kubica (czytaj więcej o tym TUTAJ).

- Hamilton nigdy nie musiał radzić sobie ze śmiercią kolegi z toru w trakcie swojej kariery. Dla poprzednich pokoleń kierowców było to coś normalnego. Życie Nikiego nie było tak dramatycznie krótkie, jak wielu naszych znajomych z F1. Niki umarł w spokoju, otoczony przez rodzinę. Wielki mistrz, właściciel linii lotniczych, dyrektor ekipy F1. Miał wspaniałe życie, nadające się na film. Wątpię by kiedyś narzekał na swój los - ocenił Watson.

- Gdyby role zostały odwrócone, to Lauda pojawiłby się na konferencji prasowej i opowiadał dziennikarzom na swój prosty sposób, jak wspaniałym kierowcą i wielkim mistrzem jest Lewis. To ich odróżnia - podsumował Brytyjczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×