"Pomidor". Wielkie emocje i dużo kontrowersji w meczu za sześć punktów

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Maciej Karczyński
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Maciej Karczyński
zdjęcie autora artykułu

Sobotni mecz AZS UW Darkomp Wilanów - LSSS Team Lębork obfitował w interesujące akcje, ale i w kontrowersje. Nie brakowało nerwów i spornych decyzji sędziowskich. Ostatecznie tę wielką batalię wygrali gospodarze (4:2).

Wykup dostęp i oglądaj mecze na WP Pilot >>>

- Oczywiście to zwycięstwo cieszy, cieszą akcje, cieszy spokój, który zachowaliśmy, aczkolwiek wdarła się nerwowość. To był taki mecz za sześć punktów z udziałem drużyn, które chcą mieć spokój w tabeli i nie spaść w tę strefę, gdzie jeszcze przed rundą rewanżową mogą zahaczyć się o pozycję spadkową - mówił w materiale opublikowanym na futsalekstraklasa.pl trener AZS UW Darkomp WilanówMaciej Karczyński.

Obie ekipy wiedziały, czego mogą się po sobie spodziewać. - Doskonale znamy się z pierwszej ligi i zawsze były trudne mecze. Dzisiaj było troszeczkę kontrowersji, ale takie spotkania zawsze przynoszą dużo żółtych kartek, a także fauli, bo to mecze walki - o być albo nie być. Uważam, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo, ale po wielkiej walce i trudach - kontynuował szkoleniowiec wilanowian.

Lęborczanie nie odpuszczali do samego końca. W pewnym momencie wycofali bramkarza i pokazali, że potrafią strzelać gole. Jednocześnie stracili kolejne bramki, co sprawiło, że ostatecznie wrócili do domu "na tarczy".

ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!

- Walczyliśmy do końca. Cieszę się, że chłopacy, pomimo straty bramki na 0:2, grali dalej. Wycofaliśmy bramkarza i dostaliśmy trzecią bramkę. Później zdobyliśmy dwa gole i losy tego meczu ważyły się do samego końca - zaznaczał w materiale Futsal Ekstraklasy trener LSSS Team Lębork, Wojciech Pięta.

W trakcie spotkania kontrowersji nie brakowało. Trenerzy regularnie protestowali w związku z decyzjami sędziowskimi. Szkoleniowiec gości zauważał m.in., że arbitrzy popełnili błąd tuż przed tym, jak wilanowianie zdobyli czwartą bramkę. Sygnalizował, że jego drużynie chwilę wcześniej należał się korner.

- Na temat czwartej bramki, którą zdobył Wilanów, powiem tylko tyle: "pomidor". Wydaje mi się, że zespół z Warszawy niczym nas nie zaskoczył. Kontrolowaliśmy tę grę. W drugiej połowie mieliśmy mnóstwo sytuacji, Wilanów nastawił się tylko na kontry, z których niewiele wynikało - analizował Pięta, spostrzegając jednocześnie, że jego ekipa znów miała problem z finalizowaniem ataków.

Wykup dostęp i oglądaj mecze na WP Pilot >>>

Czytaj także: > Lider bez litości. Przełamanie Legii WarszawaKompromitacja w Chorzowie. Sensacyjny beniaminek

Źródło artykułu: