Trenerzy o meczu Energa Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po ciekawym meczu na szczycie Polskiej Ligi Hokejowej, Energa Stoczniowiec Gdańsk przegrała z drużyną Comarchu Cracovii Kraków w stosunku 4:5. O wyniku zadecydowały rzuty karne. Na gorąco po spotkaniu wypowiedzieli się szkoleniowcy obu drużyn.

Rudolf Rohaczek (trener Comarch Cracovii Kraków): Wiedzieliśmy, że czeka nas tu bardzo ciężki mecz. Nasza pierwsza piątka na początku spotkania nie wyszła skoncentrowana, popełniliśmy błąd w jedenastej sekundzie. Gol ten ustawił mecz. Gra była po naszej stronie, wynik po stronie przeciwnika. Próbowaliśmy odrabiać te straty, jednak nie zawsze to wychodziło. Przeciwnik był dzisiaj bardzo wymagający. Jeżeli chodzi o drugą tercję, to jestem całkowicie niezadowolony z naszej gry w obronie, a w szczególności Kłysa i Csoricha. Popełniali oni fatalne błędy i faule. Całą trzecią tercję graliśmy na dwie piątki. Udało nam się wyrównać, potem przyszła dogrywka i rzuty karne, ale o ich wyniku zadecydowało szczęście. Mieliśmy jego więcej. Jeżeli chodzi o dzisiejszy mecz, to mam zastrzeżenia nie do drużyny. Mam wielkie pretensje do poszczególnych zawodników.

Henryk Zabrocki (trener Energii Stoczniowca Gdańsk): Muszę pochwalić mój zespół za grę, wolę walki oraz ambicję. Widać było od rana, że drużyna jest skoncentrowana, zmobilizowana i chce to spotkanie wygrać. Niewiele brakowało, abyśmy mieli trzy punkty. Tak jak trener Rohaczek mówił, również i w mojej drużynie zaistniały indywidualne błędy i to one zadecydowały o tym, że straciliśmy prowadzenie w końcówce trzeciej tercji. Zapomnieliśmy o tym, że grając w osłabieniu powinniśmy się skupić nad chronieniem bramki, a nie myśleć o strzeleniu gola. I tak w dwóch przypadkach zamiast krążek wystrzelić, chcieliśmy zainicjować akcję. Jednak do bezpańskiego krążka dojechał przeciwnik i straciliśmy bramkę. Ciekawy mecz, dużo się działo, jednak zainkasowaliśmy zdecydowanie niepotrzebne kary w trzeciej tercji. Założeniem nie była obrona Częstochowy, lecz po prostu grać swoje, kontrolować grę. Wiedzieliśmy, że Cracovia ma dobre trzecie tercje. I ta ich determinacja i chęć wyrównania się sprawdziła. Karne rozpoczęliśmy bardzo dobrze, jednak późniejsza awaria sprzętu u Przemka Odrobnego sprawiła, że nie był odpowiednio skoncentrowany.

Źródło artykułu: