Bradley Wiggins dla SportoweFakty.pl: Moim celem jest mistrzostwo świata

Bradley Wiggins był bodaj największą gwiazdą tegorocznego Tour de Pologne. Chociaż Brytyjczyk nie błysnął formą, sam mówi, że jego postawa wcale go nie martwi.

Bartłomiej Berbeć
Bartłomiej Berbeć

Od lat na polskich szosach nie było tak utytułowanych kolarzy. Bradley Wiggins, reprezentujący grupę Sky, to prawdziwa śmietanka światowego peletonu. Jest aktualnym mistrzem olimpijskim z Londynu, a także zwycięzcą Tour de France, czyli najbardziej prestiżowego wyścigu wieloetapowego, z roku 2012.

Mogłoby się wydawać, że Brytyjczyk powinien być zdecydowanym faworytem organizowanych przez Lang Team zawodów, jednakże na górskich etapach we Włoszech do czołówki stracił bardzo wiele. Wyeliminowało go to z walki o wygraną w Tour de Pologne, a wielu ekspertów krytykowało go.

W sobotę Wiggins pokazał jednak co potrafi i wygrał ostatni etap - jazdę indywidualną na czas z Wieliczki do Krakowa, rozegraną w niemiłosiernym upale. Bardziej niż sam fakt zwycięstwa imponować mogą jego rozmiary. Bradley wyprzedził Fabiana Cancellarę, kolejnego asa (przecież wielokrotnego mistrza świata w tej dyscyplinie) o niemal minutę!

Biorąc pod uwagę niewielkie różnice w poziomie zawodowego kolarstwa, taki dystans pomiędzy pierwszym a drugim kolarzem to prawdziwy nokaut. Jeszcze więcej stracił do niego trzeci na mecie Taylor Phinney, również specjalista w tej dziedzinie, o reszcie konkurencji nie wspominając. Powstaje zatem pytanie - dlaczego Wiggins nie imponował taką formą od początku Tour de Pologne?

- Tak naprawdę właśnie ten etap - jazda na czas - była moim celem na ten wyścig. Ustaliłem to z drużyną. Właśnie po to przyjechałem do Polski, aby głównie skupić się na wygranej w Krakowie. Cały wyścig był jednak bardzo wymagający, zwłaszcza przedostatni etap był trudny dla każdego - powiedział portalowi SportoweFakty.pl brytyjski kolarz.

Nietrudno się domyślić, że taka dyspozycja stawia go wśród głównych faworytów podczas zbliżających się mistrzostw świata we Florencji. - Zdecydowanie. Taki jest mój plan i przede wszystkim to stawiam sobie za cel - mistrzostwo świata w jeździe indywidualnej na czas - dodaje Wiggins.

- Trasa była przygotowana doskonale. Poza tym sam jej układ, profil były dla mnie wyśmienite. Nie była ona zbyt długa, dlatego podwójnie się cieszę, że udało mi się dobrze zdać ten test. W ogóle cały wyścig był fantastyczny. Na pewno będę chciał tu wrócić w przyszłości - puentuje kolarz.

Początek rywalizacji rozgrywanej we Włoszech już 22 września 2013 roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×