Maciej Bodnar: Polscy kolarze mogą przywieźć medale z igrzysk w Rio de Janeiro
Polskie kolarstwo pnie się mocno w górę. Czy już z Rio de Janeiro przywieziemy medale? Majka, Kwiatkowski?
- Wyścig ze startu wspólnego rzeczywiście jest zawsze najbardziej emocjonujący. Tutaj obaj mają wielkie szanse. "Kwiato" pokazuje, że jest w wielkiej formie w tym roku. "Rafa" świetnie czuje się na trasie, którą przygotowali organizatorzy. Jednak chciałbym podkreślić, że szans medalowych będzie o wiele więcej. Nasze kobiety są już w światowej czołówce, sporo radości może nam przynieść tor. Nie zapominajmy też o MTB, czyli głównie Majce Włoszczowskiej...
... i o Maćku Bodnarze! Coraz lepiej jeździ pan na czas. Wedle wielu fachowców będzie pan jednym z faworytów "czasówki" w Rio.
- Ostatnie dwa sezony to rzeczywiście stały, regularny postęp. Dwa tygodnie temu wygrałem z trzykrotnym mistrzem świata, Tony Martinem. To świadczy o tym, że potrafię zaskoczyć. Trasa w Rio de Janeiro jest bardzo wymagająca, na dodatek pogoda też da się we znaki. Nie zapominajmy również, że na igrzyska wszyscy wyjątkowo się nastawiają. Zatem nie będzie pięciu, czy dziesięciu faworytów. A wiele, wiele więcej. Na pewno dam z siebie wszystko. A jaki to da efekt? Poczekajmy jeszcze te kilka miesięcy.
A doping medyczny? Kolarstwo poradziło sobie już z demonami przeszłości?
- Kiedy w 2007 roku przechodziłem na zawodowstwo, kolarstwo jako pierwsza dyscyplina wprowadziła paszporty biologiczne. Moim zdaniem moje pokolenie kolarzy to nowa fala zawodników, którzy nie mają nic wspólnego z nielegalnym wspomaganiem. Podczas Tour de France najlepsi kolarze mają praktycznie tyle kontroli co etapów. Czyli w ciągu trzech tygodni są badani dwadzieścia kilka razy. W innych dyscyplinach zdarza się, że gwiazdy nie mają takiej liczby kontroli przez cały rok. Kolarstwo to obecnie najczystsza dyscyplina sportu. Choć oczywiście znajdą się idioci, którzy mimo to zaryzykują licząc, że nie wpadną. W każdym środowisku są czarne owce. Jednak porównanie obecnego peletonu, z tym sprzed kilkunastu lat... Nie muszę chyba nic dodawać.
Kolarstwo w Polsce przeżywa renesans. Ludzie jeżdżą amatorsko, startują w wielu zawodach organizowanych w całym kraju, pojawiają się tłumnie podczas wyścigów zawodowców.
- To właśnie nasz sukces. Mimo wielkich skandali dopingowych sprzed lat, kolarstwo nadal ma się świetnie. Z roku na rok lepiej. Kiedy przed rokiem wygrywałem etap Tour de Pologne w Nowym Sączu, widziałem dziesiątki tysięcy ludzi przy trasie. Aż ciarki przez ciało przechodziły. Przekazywali mi taką moc, że nawet nie potrafię tego opisać.
Wiele mówi się o tym, że to ostatni rok teamu Tinkoff. To prawda?
- Zostaliśmy oficjalnie poinformowani jakiś czas temu, że to możliwe. Chyba, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał odkupić ekipę. I to tyle. Cała reszta zamieszania to spekulacje medialne. Trudno mi się do nich odnosić. Sprawami biznesowymi zajmują się szefowie. Moim zadaniem jest szybki powrót do zdrowia i dobra jazda w drugiej części sezonu. Na dodatek mam dobrego menedżera, więc nie boję się o przyszłość. W ostatnich latach regularnie miałem oferty transferowe, więc pewnie i podobnie będzie teraz.
Rozmawiał Marek Bobakowski
Obserwuj @MarekBobakowski