"Ryszard, wyścig trwa". W Świątyni Opatrzności Bożej pożegnano Ryszarda Szurkowskiego

Rodzina, przyjaciele, znakomici olimpijczycy, przedstawiciele rządu i zwykli kibice pożegnali w piątek Ryszarda Szurkowskiego w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Wybitny polski kolarz zmarł w poniedziałek. Miał 75 lat.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Msza Święta odprawiana w intencji Ryszarda Szurkowskiego PAP / Piotr Nowak / Msza Święta odprawiana w intencji Ryszarda Szurkowskiego
W lepszych, spokojniejszych czasach, Świątynia Opatrzności Bożej pękałaby w szwach, a Ryszarda Szurkowskiego w jego ostatnią drogę odprowadziłyby tysiące wdzięcznych rodaków. Teraz nie było to możliwe. Na pożegnalnym nabożeństwie polskiego kolarza wszech czasów pojawiło się kilkaset osób. Rodzina, przyjaciele z dawnych lat, przedstawiciele rządu, znani dziennikarze, wybitni olimpijczycy - wśród nich m.in. Ryszard Bosek, Czesław Lang i Andrzej Supron.

- Miałem ogromne szczęście, że spotkałem na swojej drodze takiego przyjaciela. Żegnamy wyjątkowego człowiek, człowieka, który tworzył historię polskiego sportu, był jego ambasadorem. Ryszard był niezwykle ułożony, spokojny, subtelny, delikatny, nigdy się nie denerwował. To było coś niewiarygodnego - mówił tuż przed rozpoczęciem uroczystości Supron. - Jedno jest pewne. Ryszard nie odchodzi. Zostaje w naszej pamięci - podkreślił.

Przyszli też zwykli kibice. Zarówno ci starszej daty, którzy w latach 70. przeżywali jego sukcesy, jak i młodsi, którzy Szurkowskiego znają głównie z pełnych pasji opowieści swoich ojców i dziadków o kolarskim "kozaku", niezrównanym generale peletonu Wyścigu Pokoju. Niektórzy przyjechali na rowerach i w kolarskich strojach.

ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang o Ryszardzie Szurkowskim: Do samego końca był pozytywny, kochany i dawał radość ludziom

Zmarłego w poniedziałek wybitnego sportowca żegnano z należnymi honorami. W asyście Kompanii Honorowej Wojska Polskiego, pocztów sztandarowych Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz krajowego i regionalnych związków kolarskich. Przemawiali minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu Piotr Gliński oraz prezes PKOl Andrzej Kraśnicki. Odczytano list od prezydenta RP Andrzej Dudy, który pośmiertnie uhonorował zmarłego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

"Duma ze zwycięstw polskich kolarzy, na czele z Ryszardem Szurkowskim, umacniała w sercach Polaków wiarę we własne możliwości i nadzieję na lepsze życie" - napisał w liście prezydent. Zaznaczył, że nazwisko Szurkowski na zawsze pozostanie powszechnie rozpoznawanym synonimem wybitnego szosowca.

Minister Gliński nazwał trzykrotnego mistrza świata i dwukrotnego srebrnego medalistę olimpijskiego wybitnym sportowcem i wielkim, pięknym człowiekiem, który niósł rodakom radość w smutnych i szarych czasach PRL-u. Człowiekiem, który od początku kariery do ostatnich chwil życia kojarzył się z zaciętą walką, niezłomnym charakterem, oddaniem i pasją.

- Setki tysięcy Polaków stawały na trasie Wyścigu Pokoju, po to, by zobaczyć w akcji swojego idola. Ulice pustoszały, gdy cała Polska zasiadała przed telewizorami i przy radioodbiornikach by śledzić kolejne zwycięstwa niedościgłego mistrza i jego kolegów. A on przepięknie się odpłacał, regularnie sięgając po medale i trofea - powiedział Gliński. - Mogę chyba powiedzieć w imieniu nas wszystkich - to wielka strata dla całej Polski.

Andrzej Kraśnicki mówił o legendarnym kolarzu jako o osobie, która utożsamia wartości charakterystyczne dla ruchu olimpijskiego: szacunek, przyjaźń, doskonałość, fair play. Przypomniał gest Szurkowskiego z 1970 roku, gdy na trasie wyścigu o mistrzostwo Polski oddał swój rower Zygmuntowi Hanusikowi. Hanusik na rezerwowym rowerze Szurkowskiego zdobył wtedy złoto. - Drogi Ryszardzie, jesteś pomnikową postacią polskiego sportu - podkreślił prezes PKOl.

Najpiękniej pożegnał Szurkowskiego jego przyjaciel i partner zmarłego ze srebrnej drużyny z Igrzysk Olimpijskich w Montrealu, Tadeusz Mytnik: - Ile to razy zdobyłeś medal nie zważając na peleton, pokonując wszystkich i często siebie. Wiem to, bowiem przeważnie asystowałem ci na kole. Dziś jakoś moje myśli zatrzymały się w Barcelonie - mówił łamiącym się głosem.

Mytnik przypomniał mistrzostwa świata amatorów z 1973 roku, gdy wyścig ze startu wspólnego wygrał właśnie Szurkowski, a srebrny medal zdobył zmarły przed ośmiu laty Stanisław Szozda. - Wtedy zdarzyło się coś niewiarygodnego. Nie tylko w sportowym wymiarze. Wtedy meta stała się udziałem dwóch ludzi. Twoim i Staszka. Dzisiaj tylko kolejność się odwróciła. Dzisiaj twoja meta dotarła sama do ciebie. A twój peleton przyjaciół wciąż znajduje się na kole wspólnego losu. Niby to oczywiste, że każdy wyścig ma swój start i metę. Jednak stojąc na tej ostatecznej dla ciebie mecie jest mi zwyczajnie smutno, bo to pożegnalna meta. Żegnam ciebie dumny z naszej przyjaźni, która przetrwała nie tylko na szosie. Nazwałeś mnie kiedyś bratem. I zawsze będę tak wspominał ciebie, "Bibi". Niech twoja meta stanie się początkiem prostej, spokojnej trasy, biegnącej w wiecznej ufności w boskie przeznaczenie.

- Każdy z nas ma dwie daty. Jedną znamy. W drodze Ryszarda jest już druga data, której ani on ani my nie znaliśmy. 1.02.2021. Ryszard, wyścig trwa. Żegnaj - zakończył przyjaciel Szurkowskiego.

Pogrzeb polskiego kolarza wszech czasów odbędzie się 13 lutego (sobota) w Wierzchowicach koło Świebodowa, skąd pochodził Ryszard Szurkowski. Msza rozpocznie się o godzinie 14.00.

Czytaj także:
Olaf Ludwig wspomina Ryszarda Szurkowskiego. "Taki człowiek rodzi się raz na 50 lat"
Król Ryszard Lwie Serce

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×