Kolejna kompromitacja Los Angeles Lakers, dogrywka w Detroit!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trzecią porażkę z rzędu zanotowali już Los Angeles Lakers, którzy po raz kolejny rozczarowali swoich zwolenników. Pewnie zwyciężyli natomiast Thunder i Heat.

Toronto Raptors w pierwszej połowie toczyli zaciętą rywalizację z wicemistrzami NBA, ale po przerwie nie mieli już recepty na świetną grę przyjezdnych. Grzmoty cały czas utrzymywały szybkie tempo w ofensywie i punktowali miejscowe Dinozaury, decydujący cios zadając w trzeciej odsłonie.

W tamtym okresie jak zawsze, grę Thunder nakręcał duet Kevin Durant - Russell Westbrook. Obaj koszykarze zdobyli wspólnie 45 punktów. Skrzydłowy i rozgrywający rozdali również po siedem asyst. Tym razem z dobrej strony zaprezentował się także Serge Ibaka, który z 19 punktami i 8 zbiórkami na koncie dołożył bardzo ważną cegiełkę do sukcesu swojej drużyny.

Po stronie miejscowych niesamowite spotkanie rozegrał... Alan Anderson! Mało znany szerszej publiczności 30-letni zawodnik trafił 10 z 14 rzutów, co dało mu w sumie 27 "oczek"! Nieźle spisywał się też Amir Johnson, autor 19 punktów. Na całej linii zawiódł jednak DeMar DeRozan, który zaaplikował zaledwie 4 z 16 oddanych rzutów. Dla Raptors jest to już druga porażka w sezonie ze świetnie prezentującymi się Thunder.

***

Drugie zwycięstwo w ostatnich kilku dniach zanotowali Charlotte Bobcats. Drużyna z Północnej Karoliny tym razem po dogrywce wywiozła cenny triumf z miasta motoryzacji. Rysie w finalnych minutach traciły dwa punkty do miejscowych Pistons, ale świetną akcją popisał się Kemba Walker, doprowadzając tym samym do wyrównania i jak się później okazało - dogrywki.

W doliczonym czasie przyjezdni nie mieli już sobie równych. Ponownie błyszczał Walker, który w całym spotkaniu zdobył 20 punktów i rozdał 7 asyst. Bardzo dobre spotkanie rozegrał również Bismack Biyombo, autor 10 "oczek" i 17 zbiórek. Z ławki cenne 18 punktów dodał jeszcze Ben Gordon.

Tłoki rzucały na lepszej skuteczności z gry, ale popełniły też dwa razy więcej strat (22-11). W szeregach gospodarzy z The Palace of Auburn Hills nieźle spisywał się przede wszystkim Tayshaun Prince i Jason Maxiell. Ten pierwszy uzbierał 21 punktów, a podkoszowy do 18 "oczek" dołożył 14 zbiórek.

***

Los Angeles Lakers przez całą czwartą kwartę zaciekle gonili przyjezdnych, którzy wcześniej wypracowali sobie korzystną przewagę. Drużyna z Denver na skuteczne akcje gospodarzy odpowiadała jednak tym samym, cały czas utrzymując bezpieczny dystans.

Nadzieję w serca miejscowych wlał jeszcze Kobe Bryant, trafiając dwukrotnie zza łuku. Piłka po bloku Dwighta Howarda trafiła jednak prosto w ręce świetnie ustawionego Danilo Gallinariego, a ten bez głębszego namysłu i goniony przez zegar 24-sekund wymierzył Lakers zabójczy cios, dorzucając do dorobku swojej drużyny kolejne trzy punkty!

Gospodarze próbowali jeszcze odmienić losy spotkania, ale goście pewnie wykonywali rzuty osobiste i bez większych nerwów dowieźli końcowy sukces do ostatniej minuty. W ich szeregach szczególnie świetnie spisywał się Ty Lawson oraz JaVale McGee. Rozgrywający uzbierał 21 punktów i rozdał 10 asyst, a podkoszowy trafił 7 z 9 rzutów, co dało mu w sumie 17 "oczek" i 6 zbiórek z ławki.

Lider Jeziorowców" po raz kolejny nie otrzymał od kolegów odpowiedniego wsparcia. Sam Bryant zdobył 29 punktów, miał 7 asyst i 5 zbiórek, ale co z tego, skoro jego drużyna znowu poległa. Pod tablicami królował Dwight Howard, który zebrał tym razem aż 26 piłek i uzbierał 14 punktów. Center zawiódł jednak w kluczowym momencie tracąc piłkę i nie trafiając stosunkowo ważnych rzutów osobistych. Steve Nash rozdał 13 asyst, ale ponownie miał znikomy udział w ofensywie swojego zespołu, aplikując "zaledwie" 10 "oczek".

Los Angeles Lakers doznali już trzeciej porażki z rzędu, osiemnastej w sezonie, a ósmej w Staples Center.

***

Wyniki:

Toronto Raptors - Oklahoma City Thunder 92:104 (18:23, 32:29, 17:26, 25:26) Raptors: Anderson 27, Johnson 19, DeRozan 11. Thunder: Westbrook 23, Durant 22, Ibaka 19.

Miami Heat - Washington Wizards 99:71 (27:19, 25:25, 17:16, 30:11) Heat: James 24, Allen 20, Bosh 17, Wade 14. Wizards: Seraphin 14, Martin 13, Webster 10.

Detroit Pistons - Charlotte Bobcats 101:108 (30:21, 30:38, 22:20, 14:17, 5:12) Pistons: Prince 21, Monroe 18, Stuckey 18, Knight 12. Bobcats: Walker 20, Gordon 18, Sessions 15, Thomas 13.

Los Angeles Lakers - Denver Nuggets 105:112 (26:34, 34:26, 23:29, 22:23) Lakers: Bryant 29, World Peace 16, Howard 14. Nuggets: Lawson 21, Gallinari 20, McGee 17.

Źródło artykułu:
Komentarze (16)
avatar
CELTIC
7.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
może i LAL grają straszny piach, ale tak czy inaczej i tak będą w PO i to już nieważne czy z 8 miejsca czy z którego ale będą, takie moje zdanie.  
froostrat44
7.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Strasznie dziwną drużyną jest obecnie LAL... Pomijam oczywiście fakt, że skład mają na mistrza NBA, bo to wszyscy wiedzą, ale ja nie rozumiem, czemu D'Antoni tak utrudnia grę swoim zawodnikom. Czytaj całość
avatar
KB24
7.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Według mnie jedyny ratunek dla LAL w tym sezonie to jak najszybszy powrót na ławkę trenerską Phila Jacksona. Chyba tylko on może poskładać ten zespół.  
avatar
DamianCKM
7.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lakers nadal nie są zgrani, niedługo obudzą się z ręką w nocniku i może okazać się, że jest za późno.  
OKC
7.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I dobrze, moze sie im odechce tworzenia na sile super skladow. Lal do play-off nie awansuje to padne. Tyle kasy w błoto.