O Belgii w samych superlatywach - rozmowa z Mateuszem Ponitką
Przechodząc do spraw sportowych, wracasz jeszcze pamięcią czasem do meczów w Wilnie, gdzie byliście o krok od załapania się do Euroligi?
- Rzadko, aczkolwiek gdzieś tam w podświadomości jest ten fakt, że mogliśmy teraz bić się z elitą koszykarską w Europie. Mamy jednak Eurocup i też mocno walczymy o każdą wygraną.
Jakie było wówczas wasze nastawienie na ten turniej? Jechaliście z takim przekonaniem, że można to wygrać?
- Cieszę się, że mogłem pomóc zespołowi i wygraliśmy te dwa mecze. Do pełni szczęścia zabrakło jednego zwycięstwa.
Jak w ogóle ci się współpracuje z trenerem? Uważasz, że dobrze trafiłeś?
- Ze współpracy z trenerem jestem bardzo zadowolony. To świetny szkoleniowiec i cieszę się, że mam okazję trenować pod jego wodzą.
Czego od ciebie wymaga?
- Ciężkiej pracy na treningach, zaangażowania w obronie i pozytywnego nastawienia.
W ataku masz trochę więcej luzu? Twój rzut z dystansu się poprawia?
- Pracuję nad każdym elementem w zagraniach ofensywnych, tak aby odnajdywać się w każdej sytuacji na boisku. Jeszcze dużo pracy przede mną, aby trójka siedziała na takim poziomie, jakiego bym chciał.
40-procentowa skuteczność w rzutach z dystansu by cię zadowoliła?
- Myślę, że byłby to duży krok do przodu.
Liga belgijska czy polska - która lepsza?
- Porównywalny poziom. Większych różnic nie ma.
Ale z Belgii łatwiej wybić się dalej?
- Wydaje mi się, że z Belgii większa ilość graczy wybiła się dalej w Europę, ale nie wiem jak to wygląda statystycznie.