Dramat w Inowrocławiu (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po piątkowym, jakże ważnym zwycięstwie w Ostrowie Wielkopolskim, koszykarze beniaminka tegorocznych rozgrywek - Sportino Inowrocław, mieli wielką chrapkę na komplet dwóch punktów także w spotkaniu z AZS-em Koszalin. Podopieczni Jeffa Nordgaarda postawili jednak inowrocławianom trudne warunki i w ostatecznym rozrachunku minimalnie wygrali 66:64.

Koszykarze AZS-u w całym meczu tylko raz stracili prowadzenie. Miało to miejsce jeszcze w pierwszej kwarcie, kiedy to po rzucie obrońcy Sportino - Tony’ego Lee, gospodarze uzyskali jednopunktową przewagę 8:7. Później na parkiecie dominowali koszalinianie, w szeregach których na szczególne wyróżnienie zasłużyli George Reese oraz najlepszy strzelec rozgrywek - Javier Mojica. Amerykański skrzydłowy od samego początku skrupulatnie wykorzystywał błędy popełnianie w kryciu przez rywala, dzięki którym zdobywał punkty z czystych pozycji. Mojica z kolei, po dość niemrawych pierwszych kilku minutach, później ustabilizował swój rzut i przy kolejnych próbach był już znacznie groźniejszy. Podopieczni białoruskiego szkoleniowca Aleksandra Krutikowa w pierwszej połowie, oprócz niezbyt dobrej skuteczności, razili dużą ilością strat. Efektownymi, a zarazem efektywnymi wejściami pod kosz, wynik próbował nadgonić rzucający Sportino - Eddie Miller, jednak nie miał wówczas odpowiedniego wsparcia wśród partnerów z zespołu.

Na drugą połowę koszykarze Sportino wyszli już bardziej zmotywowani, co od razu przełożyło się na ich zdecydowanie lepszą grę. Po pięciu minutach, głównie za sprawą bardzo aktywnego tego wieczoru Millera, inowrocławianie odrobili dziewięć punktów. Dzięki dużo lepszej postawie w obronie oraz wykorzystywaniu okazji do zdobycia kolejnych punktów, Sportino stopniowo odrabiało straty. To, co cechowało gospodarzy w pierwszej połowie, czyli nieskuteczność, w drugich dwudziestu minutach, było szczególnie zauważalne wśród podopiecznych Jeffa Nordgaarda. Na nieco ponad pięć minut do zakończenia, po rzucie Kyle’a Landry’ego, Sportino przegrywało już tylko 53:55. Prawdziwe emocje rozpoczęły się na dwie minuty przed końcem. Popełniającego proste straty Lee, zastąpił Łukasz Żytko, który do gry wniósł dużo spokoju i opanowania. Na niespełna pół minuty do końca, inowrocławianie po dwóch celnych rzutach wolnych Millera, doprowadzili do remisu 63:63. Chwilę później, dwoma zdobytymi punktami odpowiedział Reese. W kolejnej akcji piłka znów była jednak w rękach Millera, który przy próbie rzutu z dystansu, został sfaulowany przez Mojicę. Obrońca Sportino miał trzy próby, jednak dwukrotnie spudłował. Później punkt z wolnego zdobył jeszcze Dante Swanson, a rzut rozpaczy z połowy boiska w wykonaniu Millera był, choć bliski celu, był niecelny.

Sportino Inowrocław - AZS Koszalin 64:66 (12:25, 16:19, 16:9, 20:13)

Sportino: Eddie Miller 19 (3), Kyle Landry 12, Łukasz Żytko 10 (2), David Gomez 8 (1), Tony Lee 5, Łukasz Obrzut 4, Michał Świderski 3, Marcus Crenshaw 3 (1), Artur Robak 0.

AZS: George Reese 17, Dante Swanson 10 (1), Grzegorz Arabas 10 (2), Javier Mojica 10 (2), Igor Milicić 7 (1), Paweł Mróz 5, Łukasz Diduszko 3, Przemysław Łuszczewski 3 (1), Ime Oduok 1, Paweł Bogdan 0.

Źródło artykułu: