Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. X-ost.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Warto odnotować, że w życiu "Zo" jest miejsce nie tylko na basket oraz rodzinę. Legendarny zawodnik Miami Heat od kilkunastu lat pracuje charytatywnie, stojąc wraz z żoną na czele Mourning Family Foundation. Głównym celem tej fundacji jest działanie na rzecz rozwoju edukacyjnego młodych ludzi wywodzących się z ubogich rodzin. Jeden z największych sukcesów organizacji Mourningów to otwarcie w 2003 roku centrum młodzieżowego zlokalizowanego w Overtown w Miami. - Moja mama zawsze powtarzała, że życie to sztuka wyborów. Jeśli nie masz wykształcenia, to inni mogą tobą sterować - mówi Tracy, małżonka Alonzo. - Ja bez pomocy innych nigdy nie byłbym w miejscu, w którym jestem. Dlatego bardzo się cieszę, że teraz mogę pomagać dzieciom - dodaje "Zo". Overtown Youth Center to organizacja non-profit, która nie tylko dba o edukację młodych ludzi wywodzących się z trudnych środowisk, ale również stara się zapewnić im bezpieczeństwo. W tej chwili sprawuje pieczę nad ponad czterema setkami dzieciaków. - Mamy bogaty program zajęć pozalekcyjnych, dzięki któremu nie tylko pomagamy w nauce czytania i pisania, ale i zwracamy uwagę na takie rzeczy jak teatr czy taniec - opowiada Mourning. - Stawiamy też na rozwój umiejętności korzystania z komputera oraz lekkoatletykę. W wielu szkołach różne dodatkowe zajęcia są likwidowane z powodu cięć budżetowych, dlatego próbujemy poszerzać horyzonty naszych podopiecznych. Odnieśliśmy wielki sukces, gdyż sto procent tutejszych dzieciaków kończy szkołę średnią, z czego dziewięćdziesiąt procent idzie później na studia.
Kiedy Alonzo wspierał Baracka Obamę podczas jego pierwszej kampanii prezydenckiej, nikt nie sądził, że sportowcowi uda się nawiązać zażyłą relację z człowiekiem, który stał się najważniejszą osobą w Stanach Zjednoczonych. Polityka i filantropia nie mogą bez siebie żyć, dlatego panowie od czasu do czasu grywają razem w golfa i przy okazji rozmawiają o sporcie, swoich rodzinach oraz nowych pomysłach Mourning Family Foundation. - "Zo" to prawdziwy wojownik, który zawsze walczy o to, w co wierzy - mówi Obama. - Z powodu szacunku jakim go darzę, staram się zwracać do niego "panie prezydencie" - dodaje Alonzo. - W jego towarzystwie czuję się jednak bardzo komfortowo, dlatego czasem mówię mu po imieniu. Kilka razy nazwałem go więc "Barackiem". Ale tylko kilka.

Działalność charytatywna Mourninga została dostrzeżona również przez światowej sławy Fundację Laureus, której głównym celem jest poprawa jakości życia młodych ludzi przy pomocy sportu. Alonzo dołączył do szerokiego grona ambasadorów Laureus i stara się wywiązywać ze swojej roli najlepiej jak potrafi. - Sport pomaga zrozumieć różne aspekty życia - mówi. - Uczy bycia dobrym obywatelem, a także uczciwości i pracy zespołowej. To taka forma komunikacji z młodymi ludźmi, pomagająca im przystosować się do świata sterowanego przez korporacje.

Na drodze do upragnionego mistrzostwa NBA i miejsca w Koszykarskiej Galerii Sław, "Zo" mierzył się z wieloma zawodnikami, którzy również mają swoje miejsce wśród najwybitniejszych. W końcu zadebiutował on w lidze zawodowej w czasach, w których swoje najwspanialsze chwile przeżywała lwia część graczy legendarnego "Dream Teamu" z igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Za swoich najtrudniejszych przeciwników środkowy rodem z Chesapeake uważa Michaela Jordana oraz Hakeema Olajuwona. - Nie sądzę, że muszę komukolwiek tłumaczyć, dlaczego "MJ" to najlepszy zawodnik jaki kiedykolwiek grał w basket - mówi. - Olajuwona stawiam natomiast tuż za nim ze względu na jego szybkość. Stając naprzeciw niego miałem wrażenie, że to niski skrzydłowy w ciele centra. Jedyną metodą na powstrzymanie Hakeema było odcięcie go od podań. Gdy dostawał piłkę w swoje ręce, to był nieprzewidywalny i niemal niemożliwy do zatrzymania.

Alonzo i Tracy doczekali się trójki dzieci - dwóch synów oraz córki. Najstarszy z potomstwa, Trey, próbuje pójść w ślady słynnego ojca i przebić się do pierwszej piątki uniwersyteckiej drużyny Georgetown Hoyas, prowadzonej przez Johna Thompsona III - syna TEGO Johna Thompsona. Chłopak mierzy już ponad 205 centymetrów i gra na pozycji skrzydłowego, lecz jak na razie pojawia się na parkiecie tylko sporadycznie. "Zo" z wypiekami na twarzy śledzi jego poczynania, ale chłopakowi nie jest łatwo ze względu na nazwisko, które generuje wobec niego dodatkowe oczekiwania. Czas pokaże czy z młodzieńca coś wyrośnie, choć warto zauważyć, że na poziomie szkół średnich radził on sobie naprawdę dobrze, notując w ostatnim sezonie w barwach Ransom Everglades średnio 29 punktów i 10 zbiórek.

"Zo" grał jako center, choć był nieco niższy niż statystyczny zawodnik na tej pozycji w jego czasach. Pomimo tego zawsze utrzymywał się w ścisłym topie środkowych, a niedobór centymetrów starał się nadrabiać siłą fizyczną oraz szybkością. Z powodzeniem rywalizował z takimi graczami jak Patrick Ewing, Shaquille O'Neal, David Robinson czy Hakeem Olajuwon. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych pojedynki środkowych stanowiły ozdobę niezliczonej ilości spotkań, a dziś prawdziwych królów "pomalowanego" można policzyć na palcach jednej ręki. Alonzo strasznie nad tym ubolewa. - Zmienił się sposób postrzegania gry, a każdy center musi mieć dobrego nauczyciela - mówi. - Można mieć warunki fizyczne, ale każdy diament trzeba oszlifować. Ja miałem Billa Lassitera i Johna Thompsona. Teraz chłopaki grają dalej od kosza i stawiają na rzuty z wyskoku. Ja jednak uważam, że kluczem do sukcesu jest gra w "pomalowanym", co udowodnili San Antonio Spurs pokonując nas w finałowej serii w 2014 roku.

Alonzo Mourning to znakomity przykład dla wszystkich, którzy zmagają się w swoim życiu z różnymi przeciwnościami. Zarówno dla dzieci, jak i młodzieży oraz dorosłych. Wracając na parkiet po przeszczepie nerki i sięgając niedługo później po mistrzostwo NBA ostatecznie udowodnił, iż wszelkie ograniczenia istnieją jedynie w ludzkim umyśle. Dzięki swojemu talentowi do basketu zarobił tyle pieniędzy, że mieszka obecnie z rodziną w ogromnej, wartej cztery i pół miliona dolarów posiadłości w Pinecrest na Florydzie, lecz nie leży każdego dnia na kanapie przed telewizorem, chociaż mógłby to robić do końca swoich dni. "Zo" spełnia się jako mąż, ojciec, filantrop, a dodatkowo cały czas jest przy swoim ukochanym sporcie jako wiceprezydent ukochanego klubu. - Jestem podekscytowany tym co przyniesie przyszłość, gdyż uważam, że najlepsze jeszcze przede mną - powtarza.

Koniec.

Bibliografia: Miami Herald, Miami Today, Sports Illustrated, Alonzo Mourning i Dan Wetzel - Resilience: Faith, Focus, Triumph, laureus.com, politico.com, thechildrentrust.org.

Poprzednie części:
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. I
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. II
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. III
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. IV
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. V
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. VI
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. VII
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. VIII
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. IX

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×