Sergiusz Prusak: Opuchlizna na pewno zejdzie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Doświadczony golkiper miał duży wkład w zwycięstwo Górnika Łęczna nad Cracovią. Bronił on z wielkim zaangażowaniem i po ostatnim gwizdku był mocno poobijany.

Sergiusz Prusak musiał sięgnąć do siatki już w 9. minucie. Co prawda obronił główkę Miroslava Covilo z 5. metra, ale przy dobitce był już bezradny. Górnik Łęczna jednak szybko odrobił straty. - Po straconej bramce wzięliśmy się w garść i fajnie to wyglądało, bo stworzyliśmy kilka sytuacji. Odpowiedzieliśmy po stałym fragmencie. Potem Miro Bożok pięknie strzelił i wygraliśmy 2:1. Fajnie, bo wskakujemy do ósemki - ocenia 35-letni bramkarz. [ad=rectangle] Gospodarze objęli prowadzenie 2:1 już w 25. minucie i do końca pierwszej połowy utrzymywali przyzwoity poziom. Po przerwie wyraźnie spuścili z tonu, a na boisku dominowała Cracovia. Fenomenalnie bronił za to Prusak, czym doprowadzał rywali do szewskiej pasji. - W drugiej połowie byliśmy ospali jakbyśmy nie wyszli z szatni. Było parę kontr, ale wszystko kończyło się na 30. metrze. Może nie wyglądało to za dobrze z naszej strony, ale cieszą trzy punkty - podkreśla były piłkarz Floty Świnoujście.

Meczem z Górnikiem Zabrze zielono-czarni przerwali trwającą 10 miesięcy passę bez porażki na własnym stadionie. Wrócili jednak na właściwe tory. Czy odprawienie z kwitkiem Pasów zwiastuje odbudowanie twierdzy Łęczna? - Bardzo byśmy chcieli. Sami po sobie czuliśmy, że mecz z Górnikiem bardzo nam nie wyszedł i żałowaliśmy straconych punktów. Szybko się pozbieraliśmy, odpowiedzieliśmy w Szczecinie i z Cracovią. Atmosfera jest dobra po takich zwycięstwach, mimo że troszeczkę słabiej to wyglądało - zauważa Prusak.

Doświadczony bramkarz walnie przyczynił się do poniedziałkowego sukcesu Górnika. Odważną grę na przedpolu przypłacił urazami, przez co dwukrotnie lądował na murawie i długo się z niej nie podnosił. W 77. minucie wydawało się już, że nie będzie mógł kontynuować gry, lecz masażyści postawili go na nogi. Po meczu wyszedł z szatni z jednym kolanem rozciętym, a drugie miał obłożone kompresem. - Mocniej boli lewe, bo zrobił się duży krwiak i jest spuchnięte. Bardziej cieszą trzy punkty, a opuchlizna na pewno zejdzie i na sobotę będę gotowy - przekonuje Prusak. [event_poll=28385]

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
Z1946B
10.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Z nogi zejdzie, ale w głowie pozostanie i na całe szczęście bo tam do tej pory było pusto!!