Projekt, który zmieni polski futbol

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski

Ta Akademia Młodych Orłów to jakieś pół procenta zapotrzebowania.

- Ale ma swój finał w ramach corocznej Letniej Akademii, podczas której wszyscy trenerzy reprezentacji pracują z wyselekcjonowanymi, najlepszymi zawodnikami, elitą. Są selekcjonowani z Akademii Młodych Orłów, klubów, ośrodków szkolenia młodzieży, Turnieju z Podwórka na stadion.

Rozumiem więc, że program ma wyznaczyć kierunek.

- Tak, program Akademii Młodych Orłów, idea Letniej Akademii Młodych Orłów plus publikacje dotyczące szkolenia na poziomie szkół, unifikacja, która porządkuje współzawodnictwo, przyniosą efekt, jestem o tym przekonany. Postęp nie rodzi się z rewolucji, ale z codziennej pracy. My lubimy żeby było głośno, dynamicznie, spektakularnie. Jak powiedział Hubert Wagner: "Jesteśmy nastawieni na robienie porządków generalnych, wielkich rzeczy. A może róbmy wszystko spokojnie, konsekwentnie, z koncentracją na szczegółach". Czy Holendrzy albo Belgowie zmieniają swój styl co roku? Nie, wybrali pewną drogę i są w niej konsekwentni.
Właśnie u nas najpierw wymyślono OSSM, które niby jest, ale funkcjonuje z dużymi zastrzeżeniami, teraz Akademia Młodych Orłów... Upieram się, że jest to kropla w morzu potrzeb.

- To część zapotrzebowania, którą traktujemy jako darmowe, profesjonalne korepetycje piłki nożnej. Jednakowe w całej Polsce. Mają podnieść na wyższy poziom indywidualne umiejętności zawodników, ale też zachęcić, przyciągnąć najzdolniejszych do piłki nożnej. Łącznie w tym uczestniczy 1600 osób. A za chwilę otwierają się kolejne AMO.

Czyli chce mnie pan przekonać, że to coś więcej niż działania PR-owe.

- Jakby było pięć akademii to można by o tym mówić.

Jest 16, też nie przesadzajmy, że to znowu tak ogromna różnica w skali kraju.

- Ale będą kolejne. Wkrótce ponad 2 tysiące dzieci będzie objętych szkoleniem. Proszę pamiętać, że jak ktoś chodzi na korepetycje z angielskiego, to po to żeby lepiej mówić w języku. Na korepetycje chodzą najlepsi.

I najgorsi.

- Ale słabsi po to by zdać i zapomnieć. Czas ich zweryfikuje. Lepsi po to by się rozwijać. Sam mam przyjemność obserwować kilka AMO i zapewniam, że to jest bardzo dobry poziom. Choćby Bydgoszcz jest fenomenalna. Zawodnicy trenujący w klubach regularnie uczestniczą w zajęciach AMO, żeby poprawić umiejętności. To nie jest zagrożenie dla klubów, Akademia Młodych Orłów wspiera ich pracę. Na tegorocznych Dniach Talentu, czyli testach do Akademii Młodych Orłów było 3,5 tysiąca dzieci. To skala ogólnopolska.

Liczby można przedstawić na dwie strony. Na Mazowszu jest jeden punkt w Warszawie, na Mokotowie. To nie brzmi poważnie. To skala mniej niż mikro.

- Zaraz będzie kolejne. Ale weźmy Rzeszów, gdzie trenują najlepsi chłopcy z Podkarpacia, dojeżdżają na te treningi po 50,70 kilometrów. AMO to nie tylko Warszawa, gdzie oferta szkoleniowa klubów i prywatnych akademii i tak jest bardzo dobra.

Chcecie zrobić odwzorowanie niemieckiego systemu na nasze możliwości?

- Nie. Tam jest trening raz w tygodniu, u nas trzy razy. Tam jest to dla dzieci z małych klubów, nie funkcjonujących w Akademiach Piłkarskich.

Ale też jest przewidziane jako selekcja. Jeśli w 366 ośrodkach trenują najzdolniejsi chłopcy z małych klubów, to duże kluby obserwując te zajęcia, mają już gotowy przegląd najzdolniejszych chłopców kraju, mogą ich wyłowić. A to sprawia, że talenty tak łatwo się nie prześlizgują.

- To działanie wtórne, ale jest to na pewno duży plus tego systemu.

Wracając do jednego z głównych pytań – jak chcecie dojść do tych wszystkich trenerów w Polsce?

- Uważam, że dystrybucja naprawdę nie jest problemem. Podręcznik będzie dostępny.

Wyjdzie podręcznik i każdy może sobie go wziąć. Może czyli nie musi, a skoro nie musi to jest spora szansa, że nie weźmie.

- Jak ktoś się uprze, że "nie bo nie" to nic nie zrobimy. Nikogo nie zmusimy, natomiast każdy będzie mógł zobaczyć co jak robi, czy może jakoś zweryfikować swoje metody. A może rozwijać? Pamiętajmy, my nie wskażemy jednego dobrego rozwiązania, piłka nożna jest dynamiczna. Nikt nie posiada wiedzy objawionej. Proszę zauważyć, że Hiszpanie szkolą inaczej niż Niemcy, raz mistrzostwo Europy wygrywają jedni, raz drudzy. Dla nas ważne jest, żeby wszystko zunifikować, ujednolicić.

Czysto informacyjnie, dlaczego to aż tak istotne?

- Do odpowiedniej komunikacji. Potwierdzeniem tego jest choćby to, że wszelkie liczące federacje to zrobiły. Można stosować nazewnictwo holenderskie, a można hiszpańskie, gdzie defensywny pomocnik to ”czwórka”. To jedna rzecz. Kolejna jest taka, że podajemy środki treningowe czyli przykładowe ćwiczenia. Pomogą one zrozumieć nasze założenia. Nie jest to jedyne właściwe ćwiczenie do osiągnięcia sukcesu. Po prostu pokazujemy przykłady. Poza tym opisujemy profile zawodnika na poszczególnych pozycjach. Każdy zawodnik musi mieć pewne cechy charakterystyczne do gry na konkretnej pozycji. Każdy dostanie książkę, gdzie będzie mógł zeskanować kod i zobaczyć animacje. Oprócz tego może zainstalować aplikację i obejrzeć filmik instruktażowy z danym ćwiczeniem z treningu reprezentacji młodzieżowej. Omówienie ćwiczenia z lektorem.

Co dalej?

- Narodowy Model gry ma być przewodnikiem do kolejnych publikacji. Ale jeśli ktoś ma elementarną wiedzę trenerską i wie jak chce grać, będzie mógł na podstawie tego materiału skonstruować cykl szkoleniowy i treningi. To jest podstawowy przewodnik, wokół niego będzie budowana reszta.

Co jest "polskiego" w tym modelu?

- Zastanawialiśmy się gdzie jesteśmy mocni, a gdzie mamy deficyty. Doszliśmy do wniosku, że musimy pracować w każdym obszarze, ale z akcentem na fazy przejściowe – moment odbioru piłki i odpowiednie zachowanie po nim np. szybki atak oraz zachowanie po stracie piłki. Czyli banalne - podnosić atuty, pracować nad deficytami. Dziś nie ma zespołu w Europie, który ma tylko jedną metodę ataku. Są zespoły bazujące na szybkim ataku, są takie które zawsze dominują, jak Bayern czy Barcelona, można mieć piłkę mniej i kontrolować grę, jak Atletico Madryt w drodze do finału LM. Dróg do sukcesu jest wiele. Posiadanie piłki ma statystycznie mniejsze znaczenie w relacji do zwycięstwa nić choćby liczba stwarzanych sytuacji podbramkowych. W piłce nożnej według badań faworyt wygrywa 52 procent spotkań. Nie przywiązujmy się do jednego rodzaju gry. Wszyscy dziś patrzą na fantastycznych bocznych obrońców ofensywnych, a zapomina się, że podstawowym zadaniem obrońcy jest umieć bronić. Tak samo jak z napastnikami. "Świetny napastnik, ale ma jedną wadę, 3 bramki na sezon".

Czy Polacy w ciągu 10 lat zdobędą medal mistrzostw świata lub Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×