Zagłębie Lubin obnażyło Legię Warszawa. Tak gra przyszły mistrz Polski?

PAP / Aleksander Koźmiński
PAP / Aleksander Koźmiński

Legia Warszawa nie popisała się w czwartkowym meczu Ekstraklasy. W Lubinie przegrała z Zagłębiem 0:2. Gospodarze zasłużyli na ten triumf.

Nieco ponad dwa miesiące temu Legia Warszawa zgniotła KGHM Zagłębie Lubin w pierwszych fragmentach meczu. Do dziesiątej minuty warszawiacy mieli trzy wyborne okazje i jedną z nich wykorzystali. Wydawało się, że Legia rozniesie Miedziowych, chociaż ostatecznie skończyło się 2:1 dla gości.

Nie powtórzyć tych samych błędów - tak do czwartkowego spotkania przystąpili zawodnicy Zagłębia. Jakże było to inne spotkanie, jakby obie drużyny zamieniły się koszulkami. Kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, ponieważ lubinianie dominowali. Odcięli od podań Nemanję Nikolica i prowadzili grę.

Już w szóstej minucie człowiek stąd, z Lubina, Arkadiusz Woźniak mógł zostać bohaterem licznie - jak na czwartkowe popołudnie - zgromadzonej publiczności. Arkadiusz Malarz interweniował na przedpolu, ale tak kopnął piłkę, że ta trafiła pod nogi "Wąskiego". Ten długo nie namyślając się, strzelił z 30 metrów. Futbolówka leciała długim lobem i zatrzymała się na poprzeczce. Malarz aż pocałował ją na szczęście.

ZOBACZ WIDEO Francuzi obawiają się zamachów? "Nie jesteśmy gotowi na Euro"

Możliwe, że był to pocałunek śmierci, ponieważ w 12. minucie Legia już przegrywała. Z rzutu rożnego dośrodkował Filip Starzyński, a na piątym metrze piłkę najpierw trącił Woźniak, następnie Aleksandar Prijović aż w końcu z impetem wpadł na nią Jakub Tosik. Gol i Legia rozpoczęła grę od środka.

Kolejne minuty nie należały do gości. Zagłębie było pewnie siebie i spokojnie rozgrywało swoje akcje i co jakiś czas tworzyło kolejne okazje. A Legia? Nie potrafiła wykreować sobie nawet pół sytuacji.

Gdy obie drużyny zaczęły zerkać już na zegar, lubinianie przeprowadzili jeszcze jedną zabójczą akcję. Starzyński wykorzystał swój największy atut - idealnie podał do biegnącego Krzysztofa Piątka. Ten jednak nie był jeszcze w komfortowej sytuacji. Wciąż miał przed sobą Igora Lewczuka, ale przełożył sobie piłkę na prawą nogę i oddał niesygnalizowany strzał. Malarz był bez szans. 2:0 i Piątek w trzecim kolejnym meczu z Legią zdobywa gola. Imponująca statystyka.

Mimo że lider Ekstraklasy zagrał bardzo słabo w pierwszej połowie, to Stanisław Czerczesow nie dokonał w przerwie żadnej zmiany. Ufał tym, którym dał szansę gry od pierwszej minuty.

Kwadrans po zmianie stron w końcu pokazał się Nikolić. Najpierw "nawinął" Macieja Dąbrowskiego na prawą nogę, ale szybko wrócił na lewą i miał już spokój z defensorem Zagłębia. Szybko jednak z bramki wyszedł Martin Polacek i nogą sparował strzał Węgra. Pierwsze celne uderzenie i od razu zapachniało golem.

Po chwili wachlarz różnorakich akcji Zagłębia rozszerzył Jarosław Kubicki. Huknął sprzed pola karnego i Malarz efektowną interwencją zażegnał niebezpieczeństwo.

Legia zaczęła dochodzić do głosu i chociaż gospodarze nie zawsze nadążali za akcją, to jednak cały czas mieli pod kontrolą przebieg meczu. Wynik z pierwszej połowy nie zmienił się już. Zagłębie zwyciężyło 2:0 i zgłosiło poważny akces do gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.

KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 2:0 (2:0)
1:0 - Jakub Tosik 12'
2:0 - Krzysztof Piątek 44'

Składy:

Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Aleksander Todorovski, Lubomir Guldan, Maciej Dąbrowski, Jakub Tosik - Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek - Arkadiusz Woźniak, Filip Starzyński (78' Adrian Rakowski), Łukasz Janoszka - Krzysztof Piątek (86' Michal Papadopulos).

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (77' Michał Pazdan), Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Michał Kucharczyk (66' Michaił Aleksandrow), Guilherme, Ariel Borysiuk, Ondrej Duda - Aleksandar Prijović (59' Kasper Hamalainen), Nemanja Nikolić.

Żółte kartki: Jakub Tosik (Zagłębie) oraz Ondrej Duda, Michał Kucharczyk, Ariel Borysiuk, Adam Hlousek (Legia).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Źródło artykułu: