Optymizm u ligowych outsiderów. Ktoś będzie mógł się odbić
- Mamy sporo optymizmu po meczach z bardzo mocnymi rywalami - powiedział Kamil Kiereś. Jego Górnik Łęczna w niedzielę o godzinie 12:30, w Niecieczy rozegra ważny mecz obu zespołów z dołu tabeli.
- Nie wszyscy trenowali w pierwszym tygodniu, w drugim już tak. Nie jesteśmy całkowicie bez zawodników kontuzjowanych, ale większość już trenowała. Przygotowaliśmy się w takim rytmie, w jakim wcześniej. Pracowaliśmy nad rzeczami, które pozwoliły nam punktować i zbilansować zespół na boisku. Nie tylko liczyła się gra obronna, ale i gra ofensywna - dodał Kiereś.
Piłkarze z Łęcznej nie skorzystają więc z kilku ważnych piłkarzy. - Bartek Śpiączka jest kontuzjowany i się rehabilituje. Jest szansa, że wróci w najbliższym czasie, ale nie jest to takie klarowne. Patrzymy na to optymistycznie. Marcel Wędrychowski wrócił z urazem po przerwie reprezentacyjnej, który pogłębił i się rehabilituje. W najbliższych dniach przejdzie badanie, nie będzie go w najbliższych meczach - wyjaśnił trener Górnika.
ZOBACZ WIDEO: Wróciły najlepsze czasy Barcelony. To zasługa piłkarekW niedzielę Górnik pojedzie do Niecieczy na mecz z Bruk-Bet Termaliką. Czy naprzeciw siebie zagrają zespoły walczące o utrzymanie? - Ja bym tego tak nie oceniał. Na ten moment tak to wygląda, ale tak jak my mamy sporo optymizmu po meczach z bardzo mocnymi rywalami, to i Termalica prezentuje dosyć ofensywny styl gry, ma dobry okres punktowania - zwycięstwa ze Śląskiem i Górnikiem. Ta drużyna przegrywała, ale strzelała dużo bramek - pochwalił rywala Kamil Kiereś.
Obie drużyny w ubiegłym sezonie mierzyły się ze sobą w Fortuna I lidze. - Wspólnie awansowaliśmy do PKO Ekstraklasy. Termalikę zapamiętałem jako drużynę, która zdominowała w ubiegłym sezonie jesienne rozgrywki. Wiosną miała swoje kłopoty jak my, ale finalnie obie drużyny są w PKO Ekstraklasie. U nas większymi fragmentami mecz był pod dyktando Termaliki, ale i my mieliśmy dobre okresy gry, podczas których zepchnęliśmy rywala do obrony. Grając w 10-kę założyliśmy wysoki pressing i doprowadziliśmy do wyniku 3:3. Każdy mecz ma swoją historię - podsumował trener.
Czytaj także:
Trener Jagiellonii nie czuł potrzeby przerwy
Dostrzeżono talent Słoweńca z ligi polskiej