Wisła znokautowała w końcówce. Zapaść Gwardii na finiszu

Po pierwszej połowie zanosiło się, że Orlen Wisła Płock tylko powiększy przewagę nad Gwardią. Opolanie nie zwiesili głów i dość długo byli równorzędnym rywalem dla wicemistrzów Polski, ale zupełnie osłabli w ostatnim kwadransie.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
Gdyby zakończyć mecz w 45. minucie, Gwardia miałaby małe powody do satysfakcji. Zazwyczaj pewne prowadzenie do przerwy oznaczało koniec jakichkolwiek emocji w Orlen Arenie i druga połowa miała znaczenie jedynie statystyczne.

Tym razem KPR Gwardia dość długo trzymała się dzielnie, nie pozwalała, by przewaga znacząco urosła. Po części to także zasługa niezbyt wysokiego tempa narzucanego przez Wisłę i zmian dokonywanych przez trenera Sabate, ale opolanie prowadzeni przez Andrzeja Widomskiego próbowali zagrozić Nafciarzom. O ich determinacji najlepiej świadczą akcje obronne jak chociażby powrót Mateusza Wojdana przy jednej z kontr czy interwencje Mateusza Lellka w sytuacjach beznadziejnych.

Nastoletni bramkarz Gwardii był osamotniony i tylko kilka razy pomógł kolegom. W razie czego na ławce siedział... II trener Adrian Fiodor. Adam Malcher pojawił się w Płocku, ale z powodu kontuzji nie był jeszcze zdolny do gry. Rafał Kuptel musiał liczyć na Lellka, który wspominanymi efektownymi interwencjami dawał cień nadziei. Andrzej Widomski korzystał z potężnego zasięgu, radził sobie nawet pomimo indywidualnej opieki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Wszystko załamało się jednak w ostatnim kwadransie. Wystarczyło, że Nafciarze stali się agresywniejsi w obronie i przewaga rosła w oczach. Kilka piłek odbił Krystian Witkowski, do kontr startował Lovro Mihić i spotkanie zakończyło się bardzo boleśnie dla opolan, którzy... przez 15 minut nie pokonali Witkowskiego.

Wisła wyglądała momentami na trochę ospałą, chociaż na początku widzów w Orlen Arenie rozgrzewały wejścia Kosuke Yasuhiry. Japończyk był praktycznie nieuchwytny dla Gwardii. Obrońcy zmieniali się na środku, a Yasuhirze nie robiło to różnicy. Dwa szybkie ruchy i po sprawie - gol po szarży, asysta albo wykluczenie dla defensora. Filigranowy środkowy doprowadzał rywali do szału swoimi wejściami, gdyby spędził na boisku więcej czasu, to być druga połowa mogła być formalnością.

Dobre zawody zagrał Dawid Dawydzik, nie zawodzili skrzydłowi, w ostatnim kwadransie solidnie wypadła obrona. Nie była do przebieżka, ale ani na moment Wisła nie straciła prowadzenia.

Orlen Wisła Płock - KPR Gwardia Opole 32:18 (16:11)

Orlen Wisła: Jastrzębski (5/16 - 31 proc.), Witkowski (6/13 - 46 proc.) - Mihić 6, Dawydzik 4, Komarzewski 4, Daszek 4/3, Żytnikow 3, Perez 3, Serdio 2, Yasuhira 2, Krajewski 2, Piroch 2, Susnja, Terzić, Kosorotow, Lucin
Karne: 3/3
Kary: 12 min. (Terzić - 6 min., Susnja - 4 min., Lucin - 2 min.)

Gwardia: Lellek (6/36 - 17 proc.) - Widomski 4, Wojdan 3, Monczka 2/1, Kawka 2, Sosna 1, Hryniewicz 1, Jankowski 1, Morawski 1, Scisłowicz 1, Stepin 1, Kucharzyk 1, Fabianowicz, Czyczykało, Koc
Karne: 1/2
Kary: 8 min. (Monczka - 4 min., Widomski, Jankowski - po 2 min.)

Czy spodziewałeś się mniejszej różnicy bramkowej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×